Największa gwiazda opuści Ekstraklasę?! "Ten argument odpada"

- Nie sądzę, by w polskiej piłce, a szczególnie w Białymstoku, piłkarze dostali takie zarobki, aby odmówić ofertom z Niemiec, Francji, czy Hiszpanii. A myślę, że Pululu w tym momencie sięga w te okolice. Jagiellonia nigdy nie była klubem, który tworzy kominy płacowe, dzięki którym wyśmienity piłkarz zarabiałby dwa razy więcej niż pozostali. Dlatego, moim zdaniem, argument z podwyżką dla pozostawienia Pululu odpada. Za granicą zawsze dostanie więcej – powiedział Polsatowi Sport Tomasz Frankowski.

Największa gwiazda opuści Ekstraklasę?! "Ten argument odpada"
Cyfrasport/Kamil Świrydowicz
Istnieje zagrożenie, że Afimico Pululu nie zagrzeje długo miejsca w Jagiellonii - uważa Tomasz Frankowski (z lewej)

Michał Białoński, Polsat Sport: W pierwszym meczu z Cercle Brugge Jagiellonia pokazała klasę i trzykrotnie posłała na deski rywala, który wyeliminował latem Wisłę Kraków. W miniony czwartek wykazała się dojrzałością, bo rywalowi nie brakowało groźnych piłkarzy, no i klasę pokazał Afimico Pululu. Na dodatek "Jaga", pokonując Widzew, pokazała, że potrafi godzić dwa fronty.

 

ZOBACZ TAKŻE: Dobra forma Pululu doceniona. Gwiazda Jagiellonii z powołaniem do kadry!

 

Tomasz Frankowski, legendarny napastnik reprezentacji Polski, Jagiellonii i Wisły Kraków: To prawda, ja również byłem pozytywnie zaskoczony pierwszym starciem z Cercle. Choć na co dzień obserwuję piłkarzy Jagiellonii, wiem, jak potrafią grać, nie tylko skutecznie, ale również ładnie, to wykorzystanie przez Imaza faktu, że obrońca Cercle Fancis ma już żółtą kartkę i sprowokowanie go do faulu na drugą, było oznaką dojrzałości. Według mnie to było "grane". Przy wysokim poziomie wiedzy, intelektu, piłkarz wie, który przeciwnik ma żółtą kartkę i akurat, moim zdaniem, Imaz miał świadomość i być może dostał informację, że Francis ma już żółtą kartkę od 10 minuty, więc można spróbować go sprowokować do faulu i wyeliminować. To pozwoliło na znaczne ułatwienie gry Jagiellonii w dalszej części meczu.

 

Imaz zrobił to umiejętnie, Francis zszedł, zrobiło się więcej przestrzeni, ale to też trzeba potrafić wykorzystać. A Jagiellonia sforsowała, skruszyła mur Cercle idealnie. 3:0 to piękny wynik, ale w rewanżu również trzeba zachować czujność i koncentrację.

 

Zdobyta przewrotką bramka Pululu stała się przebojem w całej Europie, ale trzeba podkreślić, że Afimico zniósł ciężar odpowiedzialności także przy pierwszym trafieniu, z rzutu karnego. Rywale robili wszystko, żeby go zdekoncentrować. Przeprowadzili zmiany, krzyczeli do niego obraźliwe słowa.

 

Tak jest. Widać, że ten chłopak "ślizgał się" po lepszych ligach od naszej. W starciu z Cercle był pieczołowicie pilnowany już od środka boiska. Miałem wrażenie, że z tego brały się jego problemy z utrzymaniem się przy piłce, ale pod bramką dawał o sobie znać. Przy rzucie karnym zachował się wyśmienicie, wytrzymał presję i objęliśmy prowadzenie. A bramka na 3:0, to już w ogóle, stadiony świata! I tylko się obawiam, bo z jednej strony jest aspekt pozytywny - wartość Afimico, dzięki tej przewrotce, wzrosła o jakiś milion euro, to jednak z drugiej strony, zastanawiam się, czy nie wzrosło grono klubów, które chcą go pozyskać i któryś z nich ostatecznie może wyłożyć na tyle duże pieniądze, że wykupią go z Białegostoku.

 

Szerokim echem odbił się wywiad Pululu, w którym na pytanie o to, czy nowy sezon zacznie w barwach Jagiellonii, odparł "pomidor". Pewnie w reakcji na to, po pierwszym golu Afimico pokazał na herb klubu i zamiar pozostania w Białymstoku. Mając w pamięci własne doświadczenie, gdy w okresie gry w Wiśle Kraków biły się o ciebie Levante Walencja i Elche, wierzysz w scenariusz, w którym Pululu zostanie na dłużej w Jagiellonii, dzięki np. sporej podwyżce? Pululu w tym roku skończy dopiero 26 lat, więc ciągle ma czas na podbój innych lig.

 

Powiem tak: wszystko jest możliwe. Natomiast nie sądzę, by w polskiej piłce, a szczególnie w Białymstoku, piłkarze dostali takie zarobki, aby odmówić ofertom z Niemiec, Francji, czy Hiszpanii. A myślę, że Pululu w tym momencie sięga w te okolice swoją formą, zaufaniem do własnych umiejętności. Jagiellonia nigdy nie była klubem, który tworzy kominy płacowe, dzięki którym wyśmienity piłkarz zarabiałby dwa razy więcej niż pozostali. Dlatego, moim zdaniem, argument z podwyżką dla pozostawienia Pululu, odpada. Za granicą zawsze dostanie więcej.

 

Natomiast na korzyść klubu działa to, że Afimico jest związany kontraktem do końca przyszłego sezonu, czyli do końca czerwca 2026 r. Dlatego na pewno inteligentny dyrektor sportowy, jakim jest Masłowski, z prezesem i działaczami, przeanalizują, czy warto przedłużać podwyżką kontrakt Afimico, czy lepiej sprzedać go latem za duże pieniądze. Myślę, że teraz cena za niego może oscylować wokół – strzelam – pięciu milionów euro. Taki zastrzyk finansowy Jagiellonii by się przydał, ale jak wiemy, pieniądze to nie wszystko. Forma "Jagi" pokazuje, że klub jest o krok od tego, byśmy zagrali w ćwierćfinale Ligi Konferencji, a to też może stanowić świetne okno wystawowe dla wszystkich piłkarzy, na pokazania się całej Europie.

 

Jak jesteś w stanie wyjaśnić to, że Jagiellonia, dysponująca budżetem czterokrotnie niższym niż Legia, dokonuje takich transferowych cudów. Pululu i Imaz to nie są jedyne przypadki strzałów w dziesiątkę. Przecież to w "Jadze" wypromował się też Marc Gual, zanim trafił do Legii. To zasługa dyrektora Masłowskiego, czy szerzej, mądrego prowadzenia klubu, na czele z powierzeniem zespołu młodemu szkoleniowcowi Adrianowi Siemieńcowi?

 

Ręce same składają się do oklasków i za pracę poprzedniego prezesa Pertkiewicza, który wspólnie z Masłowskim układał tak finanse klubu, jak i skład, i za pracę obecnego prezesa Deptuły. Wszystko funkcjonuje, Pululu wypalił, dołączył do Imaza. Churlinov z Hansenem na skrzydłach również prezentują się dobrze. Całkowitych niewypałów transferowych prawie nie ma, bądź można je policzyć na palcach jednej ręki. Liczę na to, że obudzi się jeszcze Diaby-Fadiga i będzie realnym wsparciem dla tej dwójki napastników.

 

Odpadnięcie w ćwierćfinale Pucharu Polski powoduje, że z maratonu meczowego wypadają tylko trzy etapy. Jeśli podopieczni trenera Siemieńca postawią kropkę nad "i" i wyeliminują Cercle, pozostanie im walka w ćwierćfinale Ligi Konferencji z Betisem Sewilla lub Vitorią Guimaraes. Do tego oczywiście rywalizacja o obronę mistrzostwa Polski. Poprzeczka idzie w górę. Jak widzisz najbliższą przyszłość "Jagi"?

 

Przede wszystkim trzeba pamiętać, że dopóki nie skończy się rewanż w Brugii, nie można być pewnym awansu, czego świadkami byliśmy w starciu Wisły z Cercle. Przecież niewiele brakło, a krakowianie odrobiliby na wyjeździe straty z pierwszego meczu, przegranego 1:6. Trzeba drugi mecz również dobrze rozegrać i awansować – to po pierwsze. A po drugie, zespół wygląda na dobrze zbilansowany i dobry zdrowotnie, z uwagi na to, że mało który zawodnik aktualnie pauzuje. Grają już niestety tylko na dwóch frontach, bo Puchar Polski niefortunnie odpadł, więc trzeba się pokazać w tych rozgrywkach, które są do zakończenia. Myślę, że wynik z ubiegłego czwartku mocno oddziałuje w Warszawie, Poznaniu, czy Częstochowie, dając sygnał, że Jagiellonia jest poważnym kandydatem do obronienia tytułu.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie