Siedemnaście pucharowych krążków Biało-Czerwonych

Niespełna rok przed igrzyskami olimpijskimi w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo nasze największe nadzieje medalowe wiążemy z łyżwiarzami szybkimi, zarówno z tymi startującymi na długim jak i krótkim torze. W zakończonym sezonie pucharowym nasi panczeniści zdobyli łącznie siedemnaście medali, co jest jednym z najlepszych wyników w historii tej dyscypliny sportu. W ten weekend przed Biało-Czerwonymi mistrzostwa świata. Transmisje z obu zawodów na sportowych kanałach Telewizji Polsat.

Siedemnaście pucharowych krążków Biało-Czerwonych
fot. materiały prasowe
Andżelika Wójcik

Sezon przedolimpijski jest najlepszym czasem na skorygowanie błędów, poprawę wszelkich niedociągnięć i wprowadzenie jakichkolwiek zmian w przygotowaniach do sezonu czy choćby w samych treningach. Chodzi o to, aby w optymalny sposób przygotować zawodników do startu w igrzyskach olimpijskich.

 

Panczeny medalami stoją!

 

Przed obecnym sezonem pucharowym doszło do kilku zmian w rywalizacji na krótkim torze. W porównaniu do lat ubiegłych zmieniona została formuła rozgrywania zawodów. Rywalizację w Pucharze Świata zastąpił cykl World Tour. Bez zmian jeśli chodzi o rywalizację kontynentalną – mistrzostwa Europy i mistrzostwa czterech kontynentów odbędą się na dotychczasowych zasadach, podobnie jak i mistrzostwa świata, które kończyć będą sezon 2024/25.

 

Cykl World Tour, który zastąpił dotychczasowe zmagania pucharu świata na pierwszy rzut oka wydawał się tylko zmianą kosmetyczną, ale to tylko pozory. Po pierwsze każdy zawodnik mógł wystartować na wszystkich trzech indywidualnych dystansach World Touru (500, 1000 i 1500 metrów), a nie na dwóch jak to było w latach poprzednich. Nie ma też podwójnych dystansów w każdym World Tourze. Nowym rozwiązaniem jest również sam sposób kwalifikacji do wyścigów głównych w konkurencjach indywidualnych. Najwyżej sklasyfikowana w rankingu dwudziestka zawodniczek czy zawodników zapewniała sobie awans do głównych eliminacji, bez konieczności startów w wyścigach prekwalifikacyjnych. Bez zmian rozgrywane były zmagania sztafet kobiet, mężczyzn i mieszanej.

 

ZOBACZ TAKŻE: MŚ w short tracku od piątku w Pekinie. Polacy z nadziejami na kolejny medal

 

Nie zmieniła się liczba zawodów pucharowych. Zarówno w short tracku jak i panczenach w obecnym sezonie rozegrano po sześć zawodów pucharowych. Na długim torze o punkty w Pucharze Świata rywalizowano kolejno w Nagano, Pekinie, Calgary, Milwaukee, Tomaszowie Mazowieckim i Heerenveen. Dorobek Biało-Czerwonych w tych sześciu imprezach zamknął się 15 medalami – dwoma złotymi, czterema srebrnymi i dziewięcioma brązowymi. To o pięć medali więcej niż udało się zdobyć rok wcześniej. W sezonie 2023/24 Polacy w

pucharze świata na długim torze zdobyli dziesięć medali (jeden złoty, trzy srebrne i sześć brązowych).

 

- Zdecydowanie ten sezon był bardzo dobry, jeśli chodzi o Puchar Świata i tutaj nie można się przyczepić do 15 medali, które zdobyli nasi zawodnicy. Mnie najbardziej cieszy, że te krążki wywalczyli różni zawodnicy, a nie tylko ci liderzy. Mamy też bardzo szeroką grupę zawodników którzy zdobyli sporo medali, więc ta rywalizacja w pucharze świata w tym sezonie była dla nas niezwykle udana – stwierdził dyrektor sportowy Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego, Konrad Niedźwiecki.

 

"Rodzynek" Niewiński

 

Sześć startów w World Tourze zaliczyła w obecnym sezonie nasza kadra w short tracku. Najpierw dwukrotnie rywalizowała w Montrealu (pierwotnie drugie zawody miały się odbyć w Salt Lake City, ale Utah Olimpic Oval nie posiadał wymaganych materacy ochronnych, stąd też decyzje o przeniesieniu zawodów ponwnie do Kanady). Kolejnym przystankiem była Azja, gdzie o punkty w cyklu World Tour walczono w Seulu i Pekinie, a na koniec rywalizacja przeniosła się do Europy, gdzie dwa ostatnie zawody zorganizował Tilburg i Mediolan. Finałowe zmagania we Włoszech były jednocześnie próbą olimpijską.

 

Dorobek medalowy Polaków w zawodach World Tour był skromniejszy od tego, który zgarnęli przed rokiem nasi reprezentacji. W sezonie 2023/2024 Biało-Czerwonym udało się sześciokrotnie stanąć na podium, w tym ten dorobek zamknął się w dwóch medalach zdobytych w World Tourze przez Michała Niewińskiego.

 

- Możemy być zadowoleni z tego jak zaprezentowali się nasi kadrowicze w całym cyklu zawodów World Tour. Przypomnijmy że to była zupełnie nowa formuła i przy tym większa rywalizacja. Odeszły te dystanse, które się powtarzały we wcześniejszej edycji Pucharu Świata. Dwa medale w tych zawodach zdobył Michał Niewiński, ale też mieliśmy aż dwadzieścia jeden miejsc w top 10 i myślę, że to jest warte podkreślenia. Widać, że nasi reprezentanci startowali w wielu finałach, ocierali się w nich o czołówkę. Na pewno cieszy też dobra dyspozycja Natalii Maliszewskiej, która była bardzo bliska zdobycia medalu na 500 metrów, zajmując ostatecznie szóste miejsce przez błąd Amerykanki. Te wyniki pokazują, że naprawdę ten sezon możemy zaliczyć do udanych i to jest dobry prognostyk przed przyszłorocznymi igrzyskami olimpijskimi – zauważyła była reprezentantka Polski w short tracku, Aida Bella

 

Królowa Andżelika!

 

12 zawodów pucharowych na długim i krótkim torze, które przyniosły nam siedemnaście medali. 15 z nich jest zasługą panczenistów, a dwa – short tracku. Warto dodać, że na 161 biegów, które rozegrano w całym cyklu pucharu świata w tym sezonie, Biało-Czerwoni aż 170 razy plasowali się w pierwszej dziesiątce! Wynik nieprawdopodobny jak na kraj, który dopiero od kilku lat może pochwalić się krytym torem. Zdecydowanie polską królową tej zimy była w tym sezonie Andżelika Wójcik, która na 500 metrów pięciokrotnie stawała na podium, zresztą na 11 startów na tym dystansie tylko raz znalazła się poza pierwszą dziesiątką (była 11. podczas pierwszego startu w Heerenveen). W klasyfikacji generalnej PŚ na 500 metrów nasza reprezentantka zajęła drugie miejsce, lepszą od Wójcik okazał się jedynie aktualna mistrzyni olimpijska, Erin Jackson ze Stanów Zjednoczonych.

 

- Jestem zadowolona, że do tej pory, biorąc pod uwagę dwa ostatnie sezony, osiągnęłam małą "życiówkę". Mamy marzec, ścigam się i jestem w stanie być na bardzo wysokiej pozycji – mówiła po finale PŚ w Heerenveen nasza łyżwiarka.

 

Drugie miejsce Wójcik w klasyfikacji końcowej na 500 metrów nie było jedynym podium zajmowanym w tych klasyfikacjach przez Polaków. Klasyfikację końcową PŚ wygrała nasza drużyna sprinterek, a sztafeta mieszana zakończyła sezon na trzecim miejscu.

 

A to nie koniec dobrych wiadomości, bo indywidualnie – poza drugim miejscem Wójcik na 500 metrów – w czołowej dziesiątce klasyfikacji końcowej znalazło się jeszcze pięcioro Polaków i dwie nasze drużyny. Na 500 metrów na piątych pozycjach uplasowali się Kaja Ziomek–Nogal i Marek Kania, a 8. był Damian Żurek. Ponadto na 1000 metrów na 8. miejscu sklasyfikowana została Natalia Jabrzyk. Do tego nasza drużyna sprinterów zakończyła zmagania w PŚ na szóstej pozycji, a drużyna kobiet zajęła ostatecznie 9. miejsce.

 

- Na pewno nie spodziewałem się tak dobrego powrotu do ścigania Kai Ziomek- Nogal, bo wiadomo po przerwie macierzyńskiej ten powrót mógł być wolniejszy, ale Kaja ten sezon rozpoczęła w zasadzie od zwycięstwa w PŚ, a później były kolejne medale, więc to jest bardzo pozytywne zaskoczenie. Cieszę się też oczywiście z wyników Andżeliki Wójcik, która po sporych perypetiach zdrowotnych z zeszłego sezonu ukończyła rywalizację na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej, zdobywając indywidualnie pięć medali. To tylko potwierdza, że to właśnie sprinterzy są takimi mocnymi punktami tej reprezentacji. Kolejnym takim zaskoczeniem pozytywnym jest Władimir Semirunnij, który od grudnia startuje dla nas, a już ponad półtora roku jest w Polsce i tutaj trenuje z naszą kadrą. W jego przypadku czwartego miejsca na 5 kilometrów też się nie spodziewałem. Pozytywnym zaskoczeniem były też wyniki osiągane przez Natalię Jabrzyk, która ukończyła zmagania na 1000 metrów na 8. miejscu, a przecież dla niej to był debiut w PŚ i od razu miejsce pierwszej w 10 – wyliczał Niedźwiecki.

 

Te wyniki to efekt ciężkiej pracy wykonanej przez trenerów Rolanda Cieślaka i Artura Wasia. Od kilku lat w Tomaszowie Mazowieckim funkcjonuje pierwszy w Polsce kryty tor, a niebawem w Zakopanem planowane jest otwarcie drugiego tego typu obiektu. A w kolejce czeka na gruntowną modernizację Tor Stegny w Warszawie. Dobry system szkolenia i nowoczesne obiekty to podstawa, aby myśleć o szkoleniu następców Zbigniewa Bródki.

 

- To dla nas ogromny komfort, że ta infrastruktura lodowa w Polsce znacząco się poprawiła i cały czas będzie się poprawiała. Myśmy nie mieli takich warunków do trenowania, a to właśnie na torze w Tomaszowie Mazowieckim zostali wychowani właśnie ci zawodnicy o których teraz mówimy, a więc Damian Żurek, Natalia Jabrzyk czy Karolina Bosiek. Zresztą cała nasza kadra juniorska głównie tam trenuje i miejmy nadzieję, że to zaowocuje w niedalekiej przyszłości. Czekamy na ukończenie budowy toru w Zakopanem, która już bardzo niebezpiecznie się przedłuża, bo jest już zagrożenie organizacji tych imprez które mamy przyznane na styczeń 2026 roku, a więc bezpośrednio przed igrzyskami olimpijskimi. Potrzebujemy też takiej bazy dla toru krótkiego, bo short track maja w zasadzie tylko Gdańsk ale tam też nie zawsze są materace przesuwne, a my mamy dziesięcioosobową kadrę, która trenuje praktycznie 250 dni w roku za granicą. Tutaj też każdy zawodnik jest na wagę złota, jeżeli się ktoś przewróci na stałych bandach hokejowych, to możemy sobie zamknąć temat choćby obsad sztafet na igrzyska olimpijskie. Potrzebujemy zatem obiektu z super szybkim lodem i bezpiecznymi materacami. Niestety, obecnie nie mamy takiego obiektu w Polsce, więc kadra musi cały czas wyjeżdżać na obozy do Włoch, Niemiec, czy nawet Turcji. Dlatego mocno kibicujemy budowie obiektu w Zakopanem, bo ta hala spełniałaby nasze wszystkie wymagania zarówno w dla długiego jak i krótkiego toru.

 

Olimpijska próba bez medalu – za rok będzie lepiej!

 

Skoro jesteśmy przy short tracku, to całkiem niedawno w Assago pod Mediolanem zostały rozegrane finałowe zawody World Tour na krótkim torze, będące jednocześnie próbą przedolimpijską nie tylko dla startujących zawodników, ale także dla organizatorów, bo Mediolanum Forum o medale olimpijskie rywalizować będą przedstawiciele short tracku i łyżwiarstwa figurowego.

 

- Jeśli chodzi o zewnętrzną fasadę budynku to wygląda trochę jak w państwie postsowieckim. Z zewnątrz nie wygląda jakoś rewelacyjnie, ale w środku bardzo pozytywnie się zaskoczyłem, bo jest naprawdę w porządku – powiedział reprezentant Polski w short tracku, Michał Niewiński.

 

- Lód jest całkiem fajny, aczkolwiek bardzo brudny i niestety dosyć często tępią nam się łyżwy, a u nas jest to ważna kwestia, aby łyżwy były ostre. Myślę, że tu będzie dosyć szybkie ściganie, bo wprawdzie lód może nie jest najszybszy na świecie, ale można na nim walczyć i to jest dla mnie dobra wiadomość – oceniła po zawodach jakość lodu reprezentantka Polski, Kamila Stormowska.

 

- Mogłoby być trochę lepiej z tym lodem, jeśli mówimy to w kontekście igrzysk olimpijskich, które są najważniejszymi zawodami w karierze każdego zawodnika. Ten lód jest troszeczkę brudny, co sprawia, że tępi nasze płozy i doświadczyłam tego w czasie startu na 1000 metrów, gdzie po prostu straciłam całą płozę. To sprawia, że gdzieś tam jest ta niepewność, czy dojedziemy do mety w jednym kawałku. Jakość lodu jest ważna, ponieważ w short tracku w czasie zawodów pomiędzy startami jest naprawdę bardzo mało czasu na takie typowe głębokie ostrzenie łyżew – podkreśliła inna nasza reprezentantka, Natalia Maliszewska

 

W tym sezonie dorobek medalowy Polaków w rywalizacji z cyklu World Tour zamknął się dwoma medalami Michała Niewińskiego na 1000 metrów. Zawodnik Juvenii Białystok najpierw był trzeci w Montrealu, a następnie uplasował się na drugiej pozycji podczas zawodów w Pekinie.

 

- Można powiedzieć że tylko dwa medale, ale musimy też pamiętać że nastąpiła w tym roku zmiana formatu i to jest bardzo duża różnica. Taki format wcześniej był tylko na mistrzostwach Europy, świata oraz na igrzyskach olimpijskich, a teraz mamy to w każdy weekend startów w zawodach World Tour. Myślę że w następnych sezonach będzie coraz lepiej jeśli chodzi o nasze uzyskane wyniki. Ten sezon World Touru był dla mnie w miarę powtarzalny, miałem dużo finałów A i finałów B, poprawiłem się w klasyfikacji generalnej na każdym dystansie. W perspektywie igrzysk wiem, że mam jeszcze trochę do poprawienia, ale na szczęście jest jeszcze czas, aby to wszystko skorygować – podkreśla Michał Niewiński.

 

Szkolenie, które procentuje

 

Natalia Maliszewska, Kamila Stormowska, Michał Niewiński to nasi liderzy jeśli chodzi o short track. Na krótkim torze naszą najmocniejszą bronią są zdecydowanie nasze sztafety. Na ostatnich mistrzostwach Europy w Dreźnie zdobyliśmy trzy medale w każdej ze sztafet (kobiet, mężczyzn i mieszanej) i to był nasz najlepszy występ w historii mistrzostw Starego Kontynentu.

 

- Jest to efekt konsekwentnej i bardzo ciężkiej pracy oraz przemyślanego planu szkoleniowego, który jest realizowany już przez drugą kadencję trenerską Urszuli Kamińskiej i Gregory’ego Duranda. To są trenerzy, którzy byli z naszą kadrą przed igrzyskami w Pekinie i przygotują kadrę do kolejnego startu olimpijskiego, więc bardzo dobrze znają naszych zawodników. Owszem wyniki naszych reprezentantów są powtarzalne, ale brakuje tej wisienki na torcie, żeby z każdego startu przewozić medale. Potrafimy osiągać dobre wyniki, ale ważne by do tego dołożyć regularność. Trzeba doszlifować pewnie kilka elementów, przed nami są jeszcze mistrzostwa świata w Pekinie, później już tylko koncentracja na przygotowaniach do kolejnego sezonu, którego najważniejszym punktem będą igrzyska olimpijskie – powiedziała Aida Bella.

 

Idzie młodość!

 

Sukcesy Andżeliki Wójcik, Kai Ziomek-Nogal, Natalii Maliszewskiej, Kamili Stormowskiej, Damiana Żurka, Piotra Michalskiego czy Michała Niewińskiego cieszą nas wszystkich, ale jeszcze bardziej cieszy fakt, że na horyzoncie pojawiają się ich następcy i… następcy następców.

 

W rozgrywanych we włoskim Collabo mistrzostwach świata juniorów na długim torze nasi reprezentanci wywalczyli sześć medali i był to najlepszy wynik w historii polskiego łyżwiarstwa szybkiego na tego typu zawodach. 

 

Największą gwiazdą biało-czerwonych była Hanna Mazur, która zdobyła dwa brązowe medale na dystansach 500 i 1500 metrów, a w sobotę dołożyła srebro na 1000 metrów. Srebro w biegu drużynowym kobiet zdobyły Zofia Braun, Emilia Zawisza i Hanna Mazur. W sprincie drużynowym kobiet – Wiktoria Dąbrowska, Julia Grzywińska i Hanna Mazur sięgnęły po mistrzostwo świata juniorek, a srebro w sprincie drużynowym mężczyzn wywalczyli Szymon Hostyński, Mateusz Śliwka i Mikołaj Bielas.

 

- Te wyniki napawają nas dumą i pozwalają z optymizmem patrzeć w świat, bo nasi juniorzy - poza sześcioma medalami mistrzostw świata – zdobyli także dwadzieścia pięć medali PŚ juniorów i widać, że jest to trend który idzie naprawdę w dobrą stronę. Myślę, że ta struktura i ten system, który stworzyliśmy, zaczynając od tych najmłodszych teraz procentuje i właśnie ci którzy zdobywają teraz medale w tych juniorskich zawodach, to oni będą pretendentami do medali miejmy nadzieję podczas kolejnych igrzysk olimpijskich, które odbędą się w Paryżu – wyliczał Konrad Niedźwiecki.

 

Tym razem nie udało się zdobyć medalu mistrzostw świata juniorów naszym przedstawicielom w short tracku. Najbliżej podium była Kornelia Woźniak, która zajęła piąte miejsce na dystansie 500 metrów, bijąc rekord Polski juniorek na 500 metrów. W rywalizacji sztafet najlepiej zaprezentował się nasz „mikst” Anna Falkowska, Krzysztof Mądry, Noel Vreuls i Kornelia Woźniak wygrał finał B, zajmując w tej konkurencji piąte miejsce.

 

Cieszą wyniki osiągane na poziomie juniorów przez naszych reprezentantów, ale kolejne powody do optymizmu dają nam ich następcy. W zakończonych w Heerenveen zawodach łyżwiarskich dla dzieci „Viking Race” Biało-Czerwoni zdobyli aż 33 medale!

 

Już teraz warto zapamiętać kilka nazwisk młodych łyżwiarzy, którzy w niedalekiej przyszłości mogą dostarczyć nam wielu niezapomnianych wrażeń jak zdobywcy medali igrzysk olimpijskich w Vancouver i Soczi Katarzyna Bachleda-Curuś, Natalia Czerwonka, Katarzyna Woźniak, Luiza Złotkowska, Zbigniew Bródka, Konrad Niedźwiecki czy Jan Szymański.

 

To właśnie kilku z tych nastolatków za kilka lat będzie miało szanse, aby dać nam na największych imprezach łyżwiarskich niezapomniane emocje, takie jakie nam dał w Soczi Zbigniew Bródka w pamiętnym, korespondencyjnym wyścigu z Holendrem Koenem Verveijem zdobył olimpijskie złoto na 1500 metrów.

 

Przed nami mistrzostwa świata na długim torze w Hamar i na krótkim, które odbędą się w Pekinie. Oby Biało-Czerwoni z Norwegii i Chin wrócili z kolejnymi medalami, które będą znakomitym prognostykiem przed kolejnym sezonem. Sezonem olimpijskim.

Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Czechy - USA. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie