Polacy zremisowali z czwartą drużyną świata. Co za słowa w stronę kibiców!

Piotr Jędraszczyk przekonuje, że zremisowany w Gdańsku 36:36 z Portugalią eliminacyjny mecz mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych jest krokiem do zbudowania silnej reprezentacji. - To spotkanie pokazało, że możemy grać przeciwko lepszym drużynom - stwierdził 23-letni rozgrywający.
Polacy byli bardzo blisko pokonania czwartej drużyny tegorocznych mistrzostw świata. W drugiej połowie gospodarze prowadzili nawet różnicą czterech bramek (w 49. minucie 31:27), a do remisu grający w osłabionym składzie goście, bez trzech czołowych zawodników, doprowadzili trzy sekundy przed końcem.
ZOBACZ TAKŻE: Wyraźna porażka Polek z Dunkami na zakończenie Golden League
- Pozostaje niedosyt, bo bardzo dobrze weszliśmy w to spotkanie. Udało się nam pociągnąć praktycznie cały mecz bez zmian w obronie i dotrzymaliśmy kroku rywalom. Ważne, że nie opadliśmy z sił nawet na chwilę. Żałuję ostatniej akcji, bo na pewno mogłem się lepiej zachować w defensywie, ale należy to już zostawić za sobą. Mamy tylko dwa dni przerwy i w niedzielę czeka nas rewanż. Trzeba jechać do Portugalii po kolejne punkty - powiedział na łamach Jędraszczyk.
Występujący w zespole Corotop Gwardia Opole zawodnik zauważył, że przeciwnicy wywalczyli punkt dzięki temu, że goniąc wynik wycofywali podczas swoich akcji bramkarza i mieli w polu jednego piłkarza więcej.
- Trenowaliśmy taki wariant na treningach, ale przyjechaliśmy do Gdańska zaledwie trzy dni przed meczem i nie było czasu, aby przećwiczyć wszystkie elementy. Portugalczycy zrobili nam tym dużą krzywdę, jednak finalnie cieszę się z jednego punktu, bo to pokazuje, że możemy grać przeciwko lepszym drużynom - przyznał.
Jędraszczyk razem z drugim środkowym rozgrywającym - Michałem Olejniczakiem - skutecznie, zwłaszcza po przerwie, prowadził Biało-Czerwonych. Zdobył siedem bramek, a wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania reprezentant Industrii Kielce - dziewięć.
- Nie powiem, że to my pociągnęliśmy drużynę, bo każdy z nas dał z siebie wszystko i ja także starałem się swoje obowiązki jak najlepiej wykonać. Wszyscy zasługują na pochwały, nawet ci, którzy nie weszli na boisko, bo pomagali nam z ławki. Wsparli nas też kibice. Na sukces pracuje cała drużyna, a nie indywidualności - podkreślił.
23-letni zawodnik był w czwartkowy wieczór pod wrażeniem atmosfery panującej w Ergo Arenie.
- Ten remis to w dużej mierze także zasługa kibiców. Byłem podbudowany, kiedy zobaczyłem pełne trybuny hali. To nam dodaje skrzydeł i właśnie takie mecze u siebie powinniśmy wygrywać - dodał.
Jeden z liderów drużyny narodowej uważa, że remis z Portugalią nieznacznie zatarł fatalne wrażenie z mistrzostw świata, w których Biało-Czerwoni zajęli 25. pozycję - najgorszą w historii.
- Nikt z nas nie był zadowolony z takiego wyniku i razem stwierdziliśmy, że to nie jest nasze miejsce. Wspólnie musimy zbudować silną reprezentację, żeby były lepsze wyniki, a co za tym idzie, większa promocja i większa oglądalność piłki ręcznej. Teraz to wszystko spoczywa na naszych barkach - podsumował.
W piątek Polacy udadzą się do Warszawy, skąd w sobotę odlecą do Portugalii. Drugie spotkanie tych zespołów rozegrane zostanie w niedzielę w Odivelas pod Lizboną.
Awans na Mistrzostwa Europy wywalczą po dwie czołowe drużyny z każdej z ośmiu grup, a także cztery najlepsze ekipy, które w swoich grupach zajmą trzecie lokaty (wyłonione na podstawie zdobytych punktów oraz bilansu bramkowego).
Biało-Czerwoni plasują się w swojej grupie na drugim miejscu, prowadzi Portugalia. W poprzednich spotkaniach zremisowali w Olsztynie z Izraelem 32:32 oraz wygrali w Buzau z Rumunią 28:27.
Mistrzostwa Europy 2026 z udziałem 24 zespołów odbędą się w dniach 15.01-1.02.2026 w Danii, Norwegii i Szwecji.
Przejdź na Polsatsport.pl