Andriejewa zaskoczyła przemową. "Chciałabym jeszcze raz podziękować sobie"

Tenis
Andriejewa zaskoczyła przemową. "Chciałabym jeszcze raz podziękować sobie"
Fot. PAP/EPA
W Indian Wells, podobnie jak wcześniej w Dubaju, rosyjska tenisistka dziękowała... sobie

Mirra Andriejewa przebojem weszła do cyklu WTA w 2023 roku, a już dwa lata później w wieku 17 lat na stałe zadomowiła się w czołówce, co potwierdza jej drugi triumf z rzędu w turnieju rangi WTA 1000. W Indian Wells, podobnie jak wcześniej w Dubaju, rosyjska tenisistka dziękowała... sobie.

Zarówno w Dubaju, jak i w Indian Wells droga Andriejewej do tytułu była niezwykle trudna, a jej kolejne zwycięstwa - imponujące. W słonecznej Kalifornii, by sięgnąć po trzecie trofeum w karierze, pokonała m.in. siódmą w światowym rankingu Kazaszkę Jelenę Rybakinę, wiceliderkę listy WTA Igę Świątek oraz liderkę Białorusinkę Arynę Sabalenkę. Z dwoma ostatnimi tenisistkami wygrała w trzech setach.

 

ZOBACZ TAKŻE: Pokonała Świątek, Sabalenkę i Rybakinę. Oficjalna sesja zdjęciowa triumfatorki w Indian Wells

 

- Chciałabym jeszcze raz podziękować sobie za walkę do końca, za to, że zawsze w siebie wierzyłam i nigdy się nie poddałam - powiedziała Rosjanka podczas ceremonii wręczenia trofeum.

 

- Próbowałam biegać jak królik. Naprawdę ciężko mi było dotrzymać kroku rywalce, więc po prostu starałam się jak mogłam i dlatego chciałabym podziękować sobie - dodała.

 

Urodzona 29 kwietnia 2007 roku w Krasnojarsku zawodniczka przygodę z tenisem zaczęła w wieku sześciu lat. W poszukiwaniu lepszych warunków rozwoju szybko przeniosła się do Soczi, a później wyjechała do Francji, gdzie mieszkała i trenowała w Cannes, w akademii Patricka Mouratoglou, który w przeszłości współpracował m.in. z Amerykanką Sereną Williams.

 

Wygrywając imprezę w Dubaju Andriejewa poszła śladami swojej idolki Marii Szarapowej. Jej o 20 lat starsza rodaczka również w wieku 17 lat wygrała swój pierwszy turniej wielkoszlemowy - w 2004 roku była najlepsza w Wimbledonie, gdy młodszej z nich nie było jeszcze na świecie. Rosjanki są dwiema najmłodszymi tenisistkami, które wygrały duży turniej w tym stuleciu. Zawodniczka z Krasnojarska została też w Zjednoczonych Emiratach pierwszą, która pokonała trzy mistrzynie wielkoszlemowe po drodze do tytułu od... Szarapowej podczas Wimbledonu 2004.

 

W Indian Wells powtórzyła natomiast wyczyn Sereny Williams i dokonała czegoś, co nie udało się żadnej tenisistce od lat 90. Została trzecią najmłodszą triumfatorką tego turnieju po Szwajcarce Martinie Hingis w 1998 oraz właśnie Williams w 1999.

 

Triumf w Dubaju pozwolił Andriejewej już po dwóch miesiącach rywalizacji osiągnąć cel na 2025 rok, którym był awans do czołowej "10" światowego rankingu. Wówczas znalazła się w nim jedynie chwilowo, ale teraz zapowiada się, że zadomowi się w nim na dłużej, bowiem dzięki wygranej w Indian Wells znalazła się na najwyższej w karierze szóstej pozycji.

 

Jej nowym celem po awansie do "10" było... piąte miejsce. Możliwe, że na to osiągnięcie również nie będzie musiała czekać zbyt długo, ponieważ do wyprzedzającej ją Amerykanki Madison Keys traci obecnie tylko 294 punkty. Jak sama jednak przyznała po niedzielnym finale, nie skupia się już na rankingu.

 

- Teraz może nie jest tak, że mnie to nie obchodzi, ale staram się nie skupiać na tym i staram się skoncentrować na meczu, który muszę rozegrać. Podoba mi się to. Powiedziałabym, że jest to dość łatwe, ponieważ nie myślę o rankingach ani punktach, które muszę bronić, więc po prostu nie śledzę list ani niczego takiego, to jest dla mnie trochę łatwiejsze - powiedziała Rosjanka.

 

Nastoletnia zawodniczka jest niezwykle dobra nie tylko w grze w tenisa, ale także w spełnianiu marzeń i osiąganiu celów. Do szybkiego debiutu w "10" i pierwszego triumfu w turnieju rangi WTA 1000 w niedzielę dołożyła również... pobicie najlepszego rezultatu swojej trenerki, Hiszpanki Conchity Martinez w Indian Wells.

 

- Moja trenerka przegrała w finale, więc postaram się zaprezentować lepiej niż ona- zapowiedziała Andriejewa przed finałem z Sabalenką.

 

Rosjanka od kwietnia zeszłego roku umiejętnie korzysta z doświadczenia Martinez, która podobnie jak ona w bardzo młodym wieku zadebiutowała w cyklu WTA i zaczęła osiągać duże sukcesy.

 

- Bardzo szybko wdarłam się do pierwszej dziesiątki, a odkąd zaczęłyśmy, ona już tam jest – bum! Teraz musimy tylko twardo stąpać po ziemi - powiedziała Hiszpanka, cytowana na oficjalnej stronie WTA.

 

- Oczywiście, gdyby nie dała mi kilku świetnych rad, to nie sądzę, żebym grała na tak wysokim poziomie. Muszę robić to, co mi każe, bo inaczej będę miała kłopoty. Oczywiście, niedługo skończę 18 lat, więc tak, niestety stanę się starą kobietą. Stanę się starsza i mam nadzieję, że mądrzejsza - żartobliwie opisywała ich relację tenisistka z Krasnojarska.

 

Przed Andriejewą szansa na kolejne historyczne osiągnięcie. Za dwa tygodnie może dołączyć do wąskiego grona i zostać piątą tenisistką, która wygra "Sunshine Double", czyli następujące po sobie turnieje WTA 1000 w Indian Wells i Miami. Jest już w połowie drogi.

PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie