Niemiec przyłapany na dopingu. Co teraz z igrzyskami?

Badanie próbki B potwierdziło obecność zabronionej substancji - metyloheksanaminy - w organizmie niemieckiego bobsleisty Simona Wulffa - poinformowała gazeta "Saechsische Zeitung", powołując się na prawnika sportowca Thomasa Summerera.
24-letni rozpychający na początku sezonu startował w załodze utytułowanego Francesco Friedricha. Pozytywny wynik dała kontrola przeprowadzona u zawodnika w grudniu.
ZOBACZ TAKŻE: Polska bohaterka mistrzostw wróciła do domu. Czekała tylko na jedno
Metyloheksanamina występuje głównie w suplementach diety, które mają ułatwiać chudnięcie. Jest jedną z najczęściej wykrywanych zakazanych substancji.
- Próbka B także dała wyniki pozytywny, ale wciąż nie jest dla nas jasne, co mogło być jej źródłem - oświadczył prawnik bobsleisty i dodał, że Wulff zlecił już analizę środków, które stosował.
Według Summerera decyzja o wymiarze kary dla bobsleisty może zapaść w maju.
Jak przyznał szef niemieckiego związku bobslejowo-saneczkarskiego Thomas Schwab, wierzy w uczciwość Wulffa, ale tylko wykrycie źródła skażenia może go uchronić od kary i umożliwić występ w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich.
Wulff został tymczasowo zawieszony przez krajową federację po pierwszym badaniu przeprowadzonym przez International Testing Agency (ITA), która odpowiada za kontrolę w niektórych dyscyplinach sportu i prowadzi badania m.in. na rzecz MKOl.
Metyloheksanamina na liście substancji zakazanych w sporcie znajduje się od 2010 roku. Podczas igrzysk olimpijskich w Soczi w 2014 roku pozytywny wynik testu z powodu tego środka uzyskała niemiecka biathlonistka Evi Dingebacher-Stehle, która ostatecznie została zdyskwalifikowana na sześć miesięcy. W jej przypadku przyczyną było spożycie zanieczyszczonego napoju herbacianego.
Przejdź na Polsatsport.pl