Szef polskiej misji mówi wprost przed zimowymi igrzyskami. "Na pewno nie wrócimy bez medali”

Michał BiałońskiZimowe
Szef polskiej misji mówi wprost przed zimowymi igrzyskami. "Na pewno nie wrócimy bez medali”
Polsat Sport
Aleksandra Król-Walas w czwartek zdobył brąz na MŚ. Teraz powalczy na krążek na zimowych igrzyskach wojskowych, na których szefem polskiej misji jest ppłk. Jan Litwiniuk (z prawej)

- Rywalizacja w Lucernie, z udziałem reprezentacji Wojska Polskiego, będzie się toczyć w ośmiu dyscyplinach sportu. Najwięcej mówi się o naszych dużych szansach we wspinaczce sportowej, a ja chciałbym bardzo mocno zaznaczyć, że tak naprawdę nadzieje medalowe wiążemy ze startem każdego zawodnika – powiedział nam ppłk. Jan Litwiniuk, szef polskiej misji na V Zimowe Światowe Wojskowe Igrzyska Sportowe CISM 2025, jakie od 23 do 30 marca toczyć się będą w Szwajcarii.

Michał Białoński, Polsat Sport: Z jakimi nadziejami jedzie do Lucerny reprezentacja polskich żołnierzy-sportowców na V Zimowe Światowe Wojskowe Igrzyska Sportowe CISM 2025?

 

Ppłk. Jan Litwiniuk, szef polskiej misji na V Zimowe Światowe Wojskowe Igrzyska Sportowe CISM 2025: Z ogromnymi. Jest to nasz pierwszy po 12 latach występ na tego typu imprezie. Nadzieje są tym większe, że mamy bardzo silną reprezentację. Nie potrafię powiedzieć, ile zdobędziemy medali, ale na pewno nie wrócimy bez nich.

 

ZOBACZ TAKŻE: Wywalczy złoto dla Polski na zimowych igrzyskach? Żelazna faworytka na liście startowej!

 

Przygotowanie tak licznej reprezentacji było możliwe pewnie dzięki powołaniu w 2021 r. Centralnego Wojskowego Zespołu Sportowego, z którego rekrutuje się zdecydowana większość kadry na Lucernę?

 

Zdecydowanie tak. Istnienie tej jednostki jest bardzo ważne w celu promocji wojska i sportu, a także w celu pokazania Polski na arenie międzynarodowej. Jest to wspaniała okazja do zaprezentowania Polskich Sił Zbrojnych i naszego kraju.

 

Do Lucerny uda się 37 naszych żołnierzy-sportowców: ośmiu w biathlonie, 10 w biegach przełajowych, siedmiu w biegach narciarskich, jeden w biegach na orientację, dwoje w narciarstwie wysokogórskim, troje w snowboardzie, dwoje we wspinaczce sportowej z Aleksandrą Mirosław, czworo w para ski. Czy lista startujących jest już zamknięta? Początkowo zawierała więcej nazwisk, ale z powodu kontuzji wypadł m.in. mistrz świata w snowboardzie Oskar Kwiatkowski.

 

Nie można wykluczyć wypadków losowych, że coś zdarzy w ostatnim momencie. Na chwilę obecną lista jest już zamknięta. Podaliśmy ją do organizatorów. Oni również uaktualniają swoje listy. Takie zmiany, jak ta wynikła z kontuzji Oskara Kwiatkowskiego są rzeczą normalną. Życie jest nieprzewidywalne, są sytuacje życiowe, kryzysowe. Nagle pojawiają się kontuzje, wypadki, które eliminują zawodników. Musieliśmy być elastyczni, podobnie jak organizatorzy igrzysk, którzy do 12 marca pozostawiali nam możliwość dokonywania zmian w kadrze. Niestety, musieliśmy korzystać z tej możliwości, ale ostatecznie zabieramy do Lucerny 37 zawodników.

 

W naszym wypadku wszyscy sportowcy, na czele z Aleksandrą Mirosław czy Aleksandrą Król-Walas są żołnierzami. Ale czy CISM weryfikuje to, żeby nie zdarzały się przypadki wcielania do wojska zawodowych sportowców tylko na czas igrzysk?

 

Fakt, że wszyscy zawodnicy, którzy jadą na igrzyska są żołnierzami służby czynnej ręczą własnymi podpisami szef misji i szef polskiej delegacji. Podpisy te składamy do CISM. Kraj, który odważyłby się na wysłanie zawodników, którzy nie są żołnierzami naraziłby się na różnego rodzaju reperkusje, włącznie z zamknięciem mu możliwości startu w międzynarodowych imprezach. Nie mówiąc już o tym, że byłby to wstyd o zasięgu międzynarodowym.

 

Jak wyglądać będzie wasza podróż do Szwajcarii i zakwaterowanie na miejscu? Czy wzorem cywilnych igrzysk macie wioskę olimpijską?

 

Lecimy z różnych miejsc. Większość naszej reprezentacji leci z Polski, z Powidza do Warszawy, tam zabieramy drugą część delegacji i lecimy do Zurychu, gdzie podejmują nas organizatorzy igrzysk. Część zawodników uda się do Szwajcarii z różnych lokalizacji, ze względu na to, że zimowy sezon startowy trwa, więc nie było sensu, aby ci sportowcy podróżowali do Polski, a dopiero z kraju do Lucerny. Byłaby to strata czasu. Zorganizowaliśmy ich logistykę w ten sposób, że z miejsca zawodów przylecą do Szwajcarii, a my na miejscu zapewnimy im transport do miejsca zakwaterowania.

 

Normą podczas zdecydowanej większości zawodów CISM-owskich jest zakwaterowanie żołnierzy-sportowców w barakach wojskowych, w różnych lokalizacjach. Nie zmieszczą się tam jednak wszyscy, więc część personelu będzie zakwaterowana w różnych hotelach. Miejsc zakwaterowania jest aż dziewięć.

 

Dobrze się stało, że CISM postanowił rozszerzyć zimowe igrzyska o konkurencje z letnich zmagań, jak wspinaczka sportowa z Aleksandrą Mirosław, czy biegi przełajowe z Arkadiuszem Gardzielewskim i Sofią Ennaoui?

 

Rywalizacja w Lucernie z udziałem reprezentacji Wojska Polskiego będzie się toczyć w ośmiu dyscyplinach sportu, tak jak pan je wymienił. Najwięcej mówi się o naszych dużych szansach we wspinaczce sportowej, a ja chciałbym bardzo mocno zaznaczyć, że tak naprawdę nadzieje medalowe wiążemy ze startem każdego zawodnika. Wszyscy byli specjalnie selekcjonowani, specjalnie wybierani. Jedziemy na zawody i na każdym, niezależnie czy jest z personelu, czy spośród żołnierzy-sportowców, ciąży duża odpowiedzialność i każdy musi być w pełni zaangażowany.

 

Stawiacie sobie plan minimum odnośnie liczby medali, czy – pół żartem, pół serio – żołnierze mają wykonać rozkaz i odnieść sukces?

 

Powiem szczerze, że nie stawiamy planu minimum. Jestem pewien, że przy tak silnej obsadzie wrócimy z medalami, ale to jest sport. W nim zawsze jest duża doza niepewności. Można ją minimalizować przygotowaniem, fizycznym i mentalnym. Możemy minimalizować zmęczenie zawodników poprzez dobrą organizację logistyki na zawodach, by nie musieli odczuwać żadnej dodatkowej presji, oprócz tej związanej ze startem w zawodach. Wszystko inne przejmuje na siebie personel zabezpieczający. Ale i tak jest to sport, on nie zawsze jest przewidywalny. Po prostu damy z siebie wszystko.

 

Wobec zagrożeń związanych z napaścią Rosji na Ukrainę, na ile sportowcy służący w armii poprawiają obronność naszego kraju?

 

Oni zdecydowanie pomagają w tym. Bardzo wielu sportowców, po zakończeniu kariery sportowej, a nikt nie jest na najwyższym poziomie sportowym przez całe życie, ma możliwość dalszej służby w Wojsku Polskim. Właśnie z nim wiąże swoją przyszłość. Armia z tego ochoczo korzysta. To klasyczna „win-win situation”, w której zyskują sportowcy, Siły Zbrojne i cały nasz kraj.

Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Kanada - Norwegia. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie