W dobrym kierunku to my nie idziemy. Teoretycznie i praktycznie

W dobrym kierunku to my nie idziemy. Teoretycznie i praktycznie
fot. Cyfrasport
Czy piłkarska reprezentacja Polski zrobiła postęp?

Michał Probierz przez cały poprzedni rok powtarzał, że "idziemy w dobrym kierunku", ale mało kto w to wierzył. Minęły cztery miesiące od bolesnego spadku z Dywizji A Ligi Narodów, więc do piątku trochę o tym zapomnieliśmy. Najważniejsze miały być przecież eliminacje.

Część reprezentantów pozmieniała kluby, jak zawsze jedni w nich grają, inni mniej, ale to w naszej sytuacji od lat jest normą, a nie przykrym ewenementem. Czy ten zakalec, którym kadra "uraczyła" nas w piątek, był zjadalny? Pewnie, że po Malcie będziemy mieć sześć punktów na koncie, ale poza tabelą nic nie wyglądało korzystnie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Lewandowski wprost po męczarniach z Litwą. Kapitan wypalił. "Czas najwyższy, żeby brać na siebie odpowiedzialność"

 

W teorii personalne wybory na ten mecz wydawały się logiczne. Poza Jakubem Kiwiorem, który jako jedyny lewonożny stoper grać musi, skoro mamy taki, a nie inny system, wszyscy pozostali piłkarze z piątkowej wyjściowej jedenastki, występują w swoich klubach w podstawowym składzie. Pytanie jednak, czy skoro po raz kolejny okazało się, że nasze 1-3-5-2 nie funkcjonuje, jest sens uparcie brnąć w takie rozwiązanie? Ale po kolei. Bramkarz – wreszcie pewny bluzy z numerem "1" Łukasz Skorupski. Co do wyborów obrońców też trudno zapraszać do dyskusji. Matty Cash wreszcie otrzymał powołanie, więc nie po to, aby grzać ławę. Jesteśmy bez Nikoli Zalewskiego, zatem za niego Przemysław Frankowski, mimo, że w Galatasaray występuje na prawej obronie. Jakub Moder? Grał, nie grając w Brighton, to jako kluczowy dziś pomocnik Feyenoordu, musi być w "podstawie".

 

Jakub Piotrowski - bo silny, potrafiący wejść w drugie tempo w pole karne i z niezłym strzałem z dystansu, co przy skomasowanej obronie Litwinów mogłoby być atutem. Mogłoby… Karol Świderski w teorii najlepiej współpracuje z Robertem Lewandowski. Ale właśnie wszystko to, co powyżej, jest tylko "teoretycznie".

 

W praktyce na jeden z najgorszych zespołów w Europie wychodzimy piątką obrońców. Nie mamy skrzydeł, więc w bocznych sektorach trudno nam wygrać jakiś pojedynek. Środkowi pomocnicy – poza sporadycznie robiącym to Sebastianem Szymańskim – nie są w stanie zrobić przewagi skutecznym dryblingiem. Dopiero wejście Jakuba Kamińskiego i jego przebojowe zejście z boku do centrum stworzyło szansę na strzał Robertowi Lewandowskiemu, któremu i tak – na nasze szczęście - pomógł rykoszet. Lider klasyfikacji strzelców La Liga znów zmuszony był szukać piłki tam, skąd powinien je dostawać. Świderski nie był dla RL9 żadnym "suportem".

 

Jeżeli w poniedziałek z Maltą chcemy pokazać inne oblicze i uspokoić naród przynajmniej do czerwca zróbmy coś, co w końcu da jakąś nadzieję na postęp, którego od… czasów Fernando Santosa żadnego nie widzę. A na upartego można by było sięgnąć jeszcze dalej wstecz.

 

Niech grają młodzi, odważni, prezentujący większą finezję i polot Kacper Urbański, Mateusz Bogusz, Jakub Kamiński czy Dominik Marczuk. Nieważne, że część z nich nie ma miejsca w swoim klubie. Nie ma co słuchać tłumaczeń, że dwóch najlepszych kreatorów tej kadry Piotra Zielińskiego i Zalewskiego wyeliminowały kontuzje. Jeżeli mamy się męczyć z Litwą i Maltą to na pewno nie jest to dobry kierunek.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie