Okiem Diabła: Diabelskie podsumowanie rundy zasadniczej

Okiem Diabła: Diabelskie podsumowanie rundy zasadniczej
fot. PAP
Diabelskie podsumowanie rundy zasadniczej

Jak siatkarski ekspert Polsatu Sport Jakub Bednaruk ocenia fazę zasadniczą PlusLigi? Które zespoły mają szansę na awans do finału rywalizacji na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce? Zapraszamy na kolejną odsłonę cyklu felietonów "Okiem Diabła".

1. JSW Jastrzębski Węgiel – swoje zrobione. Lider po rundzie zasadniczej na jedną kolejkę przed końcem. Jednej porażki z Zawierciem nie liczę, bo nie miała znaczenia. Przegrane ze świetnie grającą Częstochową, Skrą w najlepszym meczu sezonu, Warszawą (ale bez Bena). Generalnie celująco poza zaskakującą porażką ze Lwowem, co było dużą niespodzianka, ale na dzisiaj szanse na finał największe. Ryzyko to czasami bardzo niedokładny Toniutti, który po kontuzji jeszcze nie wrócił do poziomu z pierwszej części sezonu i Kaczmarek, który raczej gra równo, ale trafiają mu się mecze, w których Żakieta musi ratować prawą stronę.

 

Przepowiednia: Finał.

 

2. PGE Projekt Warszawa - Cztery porażki bez żadnej wpadki. Szóstka z plusem. Przyjemnie dla oka grający zespół bez wahań formy. Przed sezonem oceniałem ich jako świetną, ale miękką drużynę bez instynktu sportowego mordercy. Zdanie podtrzymuję mimo że w lidze powodów nie dali, tym bardziej że kontuzja Tille może być groźna.

 

Przepowiednia: Walka o brąz.

 

3. Aluron CMC Warta Zawiercie - Według wielu moich kolegów z redakcji obecnie najlepszy zespół PlusLigi i ciężko mi to podważyć. Swój styl, lekkość w graniu, świetne umiejętności techniczne każdego z zawodników i ten luz. Jedyna duża wpadka to strata punktu u siebie z Będzinem. Jeżeli coś się zaskakującego wydarzy w rywalizacji z Resovią lub decydujący mecz w półfinale wypadnie na wyjeździe, to ta wpadka może dużo kosztować. Ryzyko to kontuzja jednego z Polaków, co powoduje kombinacje z paszportami na boisku.

 

Przepowiednia: Finał.

 

4. Bogdanka LUK Lublin - Tak wysoko ich się nie spodziewałem. Zespół, po którym idealnie widać, jak lider w postaci tutaj Leona jest w stanie każdego z kolegów wprowadzić na wyższy poziom. Nie tylko serwisami, nie tylko atakiem, ale bijącą od niego pewnością siebie i pełnym profesjonalizmem. Podobnie jak z dobrą żoną, przy której czujesz się lepszy, mądrzejszy, pewniejszy siebie. Problemem dla drużyny są mocni przeciwnicy, którzy wiedzą, jak grać z fizycznym stylem, a innego Lublin nie ma, ale nie ma się czym na razie w Lublinie przejmować.

 

Przepowiednia: Nie mam pojęcia, ale stawiam 4./5. miejsce.

 

5. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Miał być sezon przejściowy, a tu nagle pojawia się szansa walki o medale. Z każdego wyciągnięto najlepsze cechy, chowając wady, a to w sporcie chodzi. Podobnie jak Leon w Lublinie, tutaj Kurek pełni rolę przewodnika, doradcy, herszta, mentora. Świetna praca trenera Gianiego, który w szybkim czasie wycisnął z każdego zawodnika najlepsze cechy.

 

Przepowiednia: Patrz Lublin. Ostatnie mecze z czołówką przegrane.

 

6. Asseco Resovia Rzeszów - Do 19. kolejki więcej porażek od zwycięstw. Od 20. kolejki same zwycięstwa i włączony tryb "rzeszowskiego walca". Już zwalniali trenera, już budowali nowy zespół na przyszły sezon, a tu nagle jak zaskoczyło, to nie potrafią, a co najważniejsze nie mają zamiaru się zatrzymać. Mają pełne prawo liczyć na sensacyjne wyeliminowanie Zawiercia w ćwierćfinale, bo jest czym straszyć. Jeżeli Bednorz będzie zdrowy, a Boyer z Cebuljem utrzymają formę, mogą ustrzelić każdego przeciwnika.

 

Przepowiednia: Albo mistrz, albo 0:2 z Zawierciem.

 

7. PGE GiEK Skra Bełchatów - Zespół od jakiegoś czasu "po przejściach". O dawnej chwale to już najstarsi bełchatowscy górale nie pamiętają, ale drużyna, która potrafi raz na jakiś czas ukąsić. Mam wrażenie, że w przyszłym sezonie znowu będą "po przejściach". Doceniam fantastyczne mecze z JSW i Zawierciem, ale za mało jakości na czub tabeli.

 

Przepowiednia: Porażka w pierwszym play-off.

 

8. Steam Hemarpol Norwid Częstochowa - Cudowna pierwsza i średnia druga runda. Cudna historia z Łukaszem Żygadło i najlepsze pół sezonu zawodnika na pozycji atakującego od bardzo dawna, bo to, co robił Indra, można było tylko porównać do najlepszej wersji Boyera z JSW. Relacje w drużynie i sztabie gorące jak charakter Ebadipura. Od miłości do nienawiści i z powrotem. Kolorowa drużyna, z którą nie było w sezonie nudno.

 

Przepowiednia: Porażka w pierwszym play-off.

 

9. Indykpol AZS Olsztyn - Jeden trener, drugi trener, trzeci trener, asystent prowadzący mecz, dziwna choroba rozgrywającego, podstawowy przyjmujący pół sezonu kontuzjowany. Panie! Takich historii to nawet w filmie by nie wymyślili. Masę problemów miał cały klub i finalnie kończy tam, gdzie się dało najwyżej. Kibice AZS-u zapewne przez kilka następnych miesięcy, grillując nad warmińskimi jeziorami, wspominając sezon, będą rozpoczynali od: "a jakby...(tutaj wstaw drogi kibicu to, co akurat ci pasuje) to byśmy byli w play-off".

 

10. Ślepsk Malow Suwałki - Miło się oglądało, ciężko było nie patrzeć na nich z sympatią. 120% wykorzystanego potencjału. Bardzo dobry sezon, więc nawet trochę oszaleję i dam szóstkę, bo nie dało się wyciągnąć więcej.

 

11. Trefl Gdańsk - Identyczna sytuacja jak z Suwałkami. Indywidualnie drużyna bliżej spadku niż utrzymania, a mimo wszystko kolejny raz oszukuje przeznaczenie i jest wyżej, niż się wszyscy spodziewali. Spokojne utrzymanie to sezon na piątkę. Życzyłbym klubowi długotrwałej płynności finansowej, bo fundamenty pod budowę zespołu na medal są, ale najpierw trzeba poszukać sposobu, aby nie funkcjonować z miesiąca na miesiąc.

 

12. Cuprum Stilon Gorzów - Połowa sezonu na szóstkę, połowa na niedostateczny zatem 3+ , a nawet bliżej 4- dlatego, że na wyniki w drugiej rundzie mogły mieć wpływ finanse klubowe. Świetna frekwencja na meczach i wyczuwalny głód siatkówki w regionie. Świetny Kwasowski i Taht. Dobre transfery jak na możliwości.

 

13. Barkom Każany Lwów - Jeżeli miałbym ocenić trenerów, to Krastins byłby w mojej czołówce. Jak się dowiedziałem jakie kontrakty oferuje, to spadłem z krzesła. Trener potrafi poszukać kompletnie nieznanych nazwisk i wyciskać z nich co najlepsze (patrz Fasteland i Tammearu). Oczywiście łatwiej się buduje zespół, jeżeli nie obowiązują cię limity Polaków na boisku, ale skoro PlusLiga zaprosiła klub z Lwowa, nie zabezpieczając się żadną intercyzą, to ciężko teraz zmieniać zasady. Na razie Lwów buduje zespół i nic nie wskazuje na to, aby był to ostatni rok w naszej lidze.

 

14. PSG Stal Nysa - Dwa lata temu 7. miejsce. Rok temu 7. miejsce. Przy trzech spadających drużynach koncepcja budowy nie wyglądała na tak ryzykowną, jak później w praniu wyszło. Wciąż młody trener Daniel Pliński, młody libero, młody rozgrywający, młodzi atakujący, wciąż młody Gierżot. To pójście w polską młodość powinno się chwalić, ale przy problemach zdrowotnych Włodarczyka i bardzo słabego sezonu El Graouiego nie było nikogo, kto by młodych przez tę burzę poprowadził. Takiego Wlazłego, czy Kampy w Gdańsku. W momentach, kiedy marynarz w czasie sztormu panikuje, potrzeba bosmana, który utrzyma dyscyplinę na okręcie. Cała drużyna Nysy łącznie ze sztabem w momencie meczu prawdy była po prostu blada i przerażona. Dodatkowo ciężko utrzymać ligę szóstką, jaką kończyli mecz w Tarnowie, bo w większości to byli rezerwowi, którzy nigdy nie byli ważnymi postaciami w swoich drużynach. Szkoda takich ośrodków z tradycją i klubów tak poukładanych i wypłacalnych.

 

15. GKS Katowice - To moim zdaniem nie był bardzo słaby zespół. Tuaniga lepszy od Paesa i Todorovica, lewe skrzydło lepsze od gdańskiego, środki mocniejsze od suwalskich. Niestety dla Katowic, jeżeli zakopiesz się na początku sezonu, to się już możesz nie odkopać, bo już od listopada grasz o życie. Na szczęście dla kibiców na Śląsku przyszłość siatkówki w Katowicach mimo spadku wcale źle nie wygląda. Coś czuję powrót za rok.

 

16. Nowak-Mosty MKS Będzin - To się po prostu nie mogło udać. Zespół moim zdaniem spadł już w momencie awansu. Nie było pozycji, na której mogli być lepsi od innych drużyn. Nie mieli zwyczajnie szans na utrzymanie. Żadnych.

Słodkości tygodnia

20 bloków w rundzie zasadniczej to więcej niż Szerszeń, Tavares, Janusz, Firlej, Tillie! Wyśmienity wynik!

 

 

14 serwisów z rzędu Grobelnego w tym 5 asów. Większość zawodników w połowie pewnie by się zmęczyła, ale nie on. Poważnie w męskiej zagrywce to jest wyczyn, bo serwując z miejsca lub flota chyba nawet ja dałbym radę to teraz zrobić, ale nie serwując z wyskoku!

 

Goryczki tygodnia

Terminy Pucharów

 

Starsi kibice zapewne pamiętają scenę z filmu Stanisława Barei "Poszukiwany, poszukiwana". Jerzy Dobrowolski, który w filmie "z zawodu był dyrektorem", postawiony przy makiecie osiedla bierze klocki imitujące bloki w rękę i przestawia je w inne miejsce.

 

- Co to są te?

- Spółdzielcze punktowce! Ale panie dyrektorze! Tu jest jezioro!

- No to jezioro damy tutaj, a ten niech sobie stoi w zieleni.

 

W podobnych okolicznościach zapewne były układane mecze europejskich pucharów w zeszłym tygodniu:

 

- Co to są te?

- Liga Mistrzów, panie dyrektorze.

- No to damy je w środę.

- Ale panie dyrektorze! W jednym terminie?

- No tak. A to, co jest?

- Finał Puchary Challenge, panie dyrektorze.

- No to damy o 20.00.

- Ale panie dyrektorze! W tym czasie jest półfinał Pucharu CEV i dwa ćwierćfinały Ligi Mistrzów!

- Ja już swoje zrobiłem. Poproszę o premię za pomysły racjonalizatorskie.

 

Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w UEFA, aby w jednym czasie ustalić finał Pucharu Konfederacji i np. półfinały Ligi Mistrzów. Po prostu tego sobie nie wyobrażam. Przecież to jest samobój w promocji produktu, a w kampanii wyborczej obecny prezes CEV obiecywał, że wszystko będzie inaczej, wszystko będzie lepiej, wszystko będzie poukładane, ale na razie mocno powalczono, aby było po staremu.

 

Chyba nie o taką energię chodziło w ŁKS

 

Przewidziałem obecną sytuację, ale nie cieszy mnie to, bo lubię atmosferę na meczach ŁKS-u, lubię Zbyszka Bartmana, doceniam zaangażowanie i inwestowanie własnych pieniędzy przez prezesa, ale na ten moment jest źle, a nawet bardzo źle.

 

Zespół gra słabo, kibice wkurzeni, szatnia płonie. Energia, której prezes szukał, zwalniając Chiappiniego, może tworzyć i budować, ale również potrafi niszczyć, jak erupcja wulkanu. Na razie przez klub przepływa lawa, wypalająca wszystko do cna. Zobaczymy, czy uda się postawić tej lawie tamę w Mielcu, bo inaczej podobnie jak Jerzy Stuhr w Seksmisji "ciemność widzę ciemność". Zbyszek uczy się zarządzania kryzysem na żywym organizmie. Kryzysem, który po części sam wywołał.

 

Sam wielokrotnie próbowałem błędnie szybko po meczach reagować, bo wydawało mi się, że szybka reakcja jest rozwiązaniem korzystnym, ale teraz wiem jedno. Po porażce trener musi trochę ochłonąć, bo na gorąco dobrych decyzji się nie podejmuje, a koszarowanie drużyny po meczu w szatni i kłótnie z kibicami problemu nie rozwiązują.

 

Czekam na czwartek w Mielcu, bo to będzie obok meczu Lwów - Nysa jedno z najciekawszych spotkań.

 

Tak już na chłodno. Różnica jakości pomiędzy ŁKS a Mielcem jest tak duża, że dziewczyny powinny wygrać bez trenera, ale kiedy szatnia płonie, wszystko jest możliwe.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie