Grad goli w NHL. Dominacja drużyn przyjezdnych

Co najmniej siedem bramek padło w każdym z czterech środowych meczów hokejowj ligi NHL. Najbardziej wyrównane spotkanie stoczono w Edmonton, gdzie Oilers przegrali z Dallas Stars 3:4. Goście po dwóch tercjach prowadzili już 4:0.
W Edmonton większość z 18 347 widzów przeżyła spore rozczarowanie. Gospodarze w strzałach na bramkę zdecydowanie górowali (45-24), a mimo to Stars wyjechali z kompletem punktów. Zmorą defensywy Oilers okazał się Jason Robertson, który w drugiej tercji zaliczył hat tricka. Jego partner z drużyny Roope Hintz zapisał na swoim koncie trzy asysty. Bramkarz Dallas Jake Oettinger obronił 41 strzałów. Jego passa bez straconego gola zakończyła się po 130 minutach i 51 sekundach.
ZOBACZ TAKŻE: Trzech Polaków w czołowej dziesiątce! Świetne otwarcie Biało-Czerwonych w Planicy
"Nafciarze" wychodząc na ostatnią część gry przegrywali już 0:4. W ich składzie bardzo brakowało kontuzjowanych Connora McDavida i Leona Draisaitla. Szaleńczy pościg dał im trzy kolejne bramki, ale na więcej nie pozwolili już rywale. Stars przez większość meczu preferowali taktykę defensywną, ale w sumie im to się opłaciło.
„Jestem bardzo zadowolony z faktu, że udało nam się wrócić do gry przeciwko naprawdę dobrej drużynie. Graliśmy bez naszych dwóch najlepszych zawodników” - ocenił Kris Knoblauch, trener Oilers.
W pozostałych meczach tej serii Chicago Blackhawks przegrali z New Jersey Devils 3:5, a New York Islanders ulegli Vancouver Canucks 2:5. Atut własnego lodowiska wykorzystali jedynie Anaheim Ducks, którzy pokonali Boston Bruins 6:2.
Przejdź na Polsatsport.pl