Durand: W short tracku musisz być agresywny

Durand: W short tracku musisz być agresywny
fot. PAP
Gregory Durand

- W short tracku mamy potencjał żeby to zrobić i oczywiście wszyscy czekamy na ten pierwszy medal. Spodziewam się, że będzie ich więcej niż jeden, ale wiadomo, że to będą igrzyska olimpijskie i tutaj nigdy nic nie wiadomo. Z mojej strony zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby wszyscy byli gotowi na te zawody – zapewnia przed zbliżającym się sezonem olimpijskim trener reprezentacji Polski w short tracku, Gregory Durand.

To był wyjątkowy sezon. Jak go Pan ocenia?


To był naprawdę dobry sezon, patrząc na nasze wyniki na mistrzostwach Europy i świata, co było dwoma naszymi głównymi celami na ten sezon. W czasie rywalizacji w world tourze próbowaliśmy różnych rozwiązań i wariantów, więc nie skupialiśmy się zbytnio na wynikach w tych zawodach, bo naszym głównym celem były mistrzostwa Europy i świata i te dwie imprezy zakończyły się dla nas dużym sukcesem, bo obu zawodach osiągnęliśmy historyczne wyniki.


Trzy medale mistrzostwa Europy i trzy medale mistrzostw świata, to najlepszy wynik w historii polskiego short tracku. Jest Pan zaskoczony tymi rezultatami?


Nie jesteśmy zaskoczeni, gdyż spodziewaliśmy się naprawdę więcej medali zdobytych na mistrzostwach Europy. Liczyliśmy, że w Dreźnie zdobędziemy sześć, siedem, a nawet osiem medali, co było naprawdę możliwe do zrealizowania. Niestety, w Dreźnie otrzymaliśmy dużo kar, wciąż popełniamy wiele błędów, ponieważ mamy dosyć młodą drużynę. Ta ekipa ma spory potencjał, aby zdobyć 8–12 medali na mistrzostwach Europy, co jest naprawdę możliwe. Na mistrzostwach świata liczyliśmy na jeden krążek, a z Chin wróciliśmy z trzema medalami, co na rok przed igrzyskami olimpijskimi jest naprawdę świetnym wynikiem. Mamy młody i perspektywiczny zespół, ale przed nami jest jeszcze nadal dużo pracy do wykonania. Zdajemy sobie doskonale sprawę jakim potencjałem dysponują Kanadyjczycy. Patrząc na dorobek medalowy, to przed nami jest tylko Kanada, a potem są Chiny, Włochy, Korea i my. To są bardzo mocne ekipy, z którymi jesteśmy już w stanie nie tylko rywalizować, ale i wygrywać.


W jaki sposób udało się wam zbudować formę na dwie duże imprezy w jednym sezonie? Najpierw były to mistrzostwa Europy w Dreźnie, a później mistrzostwa świata w Pekinie.


Mistrzostwa Europy, a potem mistrzostwa Świata to były nasze cele w procesie treningowym w tym sezonie. Nasze przygotowania były ukierunkowane na te dwie imprezy i optymalna forma przygotowywana na te starty. Na końcu sezonu można było zweryfikować jakie wyniki osiągnęliśmy na tych zawodach. Czy wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Końcowy wynik możemy zobaczyć pod koniec sezonu i wtedy będziemy wiedzieć, czy to dobry sezon, czy nie. Czy nasza praca przyniosła efekty tylko na poziomie europejskim, czy także na światowym. W przyszłym sezonie zobaczymy na igrzyskach olimpijskich czy był on dla nas dobry, ponieważ naszym głównym celem są igrzyska i cały proces przygotowawczy będzie realizowany właśnie pod kątem startu w Mediolanie.


Według Pana który zawodnik lub zawodniczka zrobiła w tym sezonie największy postęp?


Uważam, że w końcu był nim Dianne Sellier, ponieważ to były dla niego naprawdę trudne ostatnie dwa sezony. Zrobiliśmy wiele zmian z ostrzami, a także z samym programem treningowym i wszystkich rzeczy, które próbowaliśmy przez ostatnie dwa lata, w końcu jesteśmy w tym, w czym czuje się najlepiej. Jego start na 500 metrów na mistrzostwach świata w Pekinie, gdy w ćwierćfinale zanotował upadek z winy rywala. Otrzymał awans do półfinału, ale w nim startował z najgorszego toru i choć jechał świetnie, to nie był w stanie awansować do wielkiego finału. Swoją dyspozycję potwierdził w finale B, który wygrał. Liczyłem na medal Dianne na tym dystansie, ale tym razem się nie udało. Od zawsze ogromny potencjał ma także Michał Niewiński. Jest on dość konsekwentny, ale nadal popełnia wiele błędów. Jeśli je wyeliminuje, to jest kandydatem do medalu. Wśród kobiet są oczywiście Natalia Maliszewska i Kamila Stormowska. Nie możemy zapominać o wszystkich trzech naszych sztafetach, a więc drużynie kobiet, mężczyzn i mikście. Chcemy w komplecie wystartować w Mediolanie z szansami na podium.


W tym sezonie w zawodach z cyklu world tour zdobyliśmy dwa medale, które wywalczył na dystansie 1000 metrów Michał Niewiński. Tych krążków zapewne byłoby więcej, ale odniosłem wrażenie, że czasami brakowało naszym zawodnikom chłodnej głowy i odpowiedniej oceny sytuacji. Wiązało się to z bardzo dużą liczbą kar oraz upadków. W wielu sytuacjach do tego dochodziła też zbyt agresywna jazda.


Jak już wspominałem nasi łyżwiarze są jeszcze młodzi, więc popełniają mnóstwo błędów.


Czy Pan ten agresywny styl jazdy preferuje?


Każdy z nich ma swoje nastawienie i agresję. W short tracku musisz być agresywny, w każdym razie musisz być w stu procentach przygotowany do jazdy w trybie ataku, więc cieszę się widząc, że nadal są tak agresywni jak teraz. Owszem cały czas musimy dokonać pewnych korekt, aby w końcu przełożyć to w medal, a nie jako karę. Czasami jest to właśnie kwestia między karą a medalem, więc na razie dla niektórych z nich nadal jest to kara, a dla innych zdobywane medale. Wiem, że w tej materii jest jeszcze trochę do zrobienia, aby być w pełni gotowym na igrzyska olimpijskie.


Kadra short tracku nie ma swojego lodowiska. Takiego bez band i osłon „pleksi” na łukach, ale za to z dobrym lodem. Taki obiekt jest budowany w Zakopanem dla short tracku i łyżwiarstwa szybkiego, ale są opóźnienia. To lodowisko jest wam bardzo potrzebne, bo choćby ostatnie mistrzostwa Polski, które odbyły się w Gdańsku, rozgrywane były właśnie na takim lodowisku, które było wyposażone w bandy i osłony „pleksi” na łukach. Czy to stanowi duży problem dla Pana oraz trenerki Urszuli Kamińskiej?


Tak. To jest duży problem, bo jeśli spojrzysz na cały zespół i jakie uzyskał wyniki, to są one dobre zważywszy na to, w jakich warunkach toczyła się rywalizacja. Nie było tego systemu z mobilnymi bandami i z lodem dobrej jakości. Niestety, nie mamy takiego obiektu bezpiecznego do prowadzenia treningu, więc cały czas musimy przemieszczać się po całym świecie w poszukiwaniu takich obiektów. Do mistrzostw świata przygotowywaliśmy się Japonii razem z tamtejszą kadrą. To było też potrzebne w procesie aklimatyzacji przed startem w Chinach. Nasze przygotowania do mistrzostw Europy odbywały się w Dreźnie, razem z kadrą Niemiec. Zawsze staramy się zapewnić naszej kadrze najlepsze warunki do przygotowania się do rywalizacji w międzynarodowych zawodach. Chcielibyśmy mieć takie warunki w Polsce, znam polskiego Ministra Sportu, jestem w kontakcie z ludźmi z Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego i wiem, że taki ośrodek jest budowany w Polsce, ale czekamy na jego ukończenie.


Czy kadra Francji na krótkim torze ma taki obiekt, który jest dedykowany tylko dla short tracku?


W tej chwili to także problem u moich przyjaciół. Obecnie Francuzi trenują we Włoszech z tamtejszą kadrą, ponieważ nie mają takiego ośrodka treningowego u siebie. Nie sądzę żebyśmy mogli brać Francję jako przykład, ale w tej kwestii musimy patrzeć na te najlepsze kraje pod tym względem, a więc Kanadę czy Holandię, które mają odpowiednie obiekty. Jeśli chodzi o nas, to takim absolutnym minimum jakie możemy uzyskać, to dobra jakość lodu i mniej takich lodowiska bez bezpiecznej strefy do treningów.


Zbliżający się sezon, z racji igrzysk olimpijskich, będzie wyjątkowy. Czy planuje Pan jakieś zmiany jeśli chodzi o przygotowania reprezentantów Polski?


Myślę, że musimy wprowadzić pewne zmiany, ale nie tak duże, ponieważ, jak wspomniałem, nasza dynamika jest naprawdę dobra, więc teraz nie ma czasu na wprowadzanie wielu zmian. Ostatnie dwa lata poświęciliśmy na wypróbowanie wielu rzeczy i teraz wiemy, co działa w przypadku każdej z nich, a co nie zdało egzaminu. Teraz skupiamy się tylko i wyłącznie na igrzyskach olimpijskich,


Rozmawialiśmy już o tym, że aktualnie brakuje w Polsce lodowiska dedykowanemu dla short tracku, a więc takiego bez band i osłon „pleksi”. Lód przygotowywany pod rywalizację w hokeju na lodzie też nie spełnia waszych standardów. Wszystko na to wskazuje, że ze względu na brak w Polsce odpowiedniego lodowiska dla short tracku, będziecie musieli trenować za granicą. To nie jest komfortowa sytuacja, aby optymalnie przygotować się do startu na igrzyskach olimpijskich.


Plan sezonu jest już gotowy od kilku miesięcy, więc na pewno odwiedzimy wiele różnych krajów. Zawsze szukamy szybkiego lodu, aby łyżwy zawsze nadawały się do jazdy, więc planujemy mniej więcej to samo, ponieważ przez cały sezon będziemy trenować w wielu miejscach na świecie, aby przygotować się optymalnie do startu w kolejnym sezonie, a zwłaszcza w Mediolanie.


Ostatnie w tym sezonie zawody z cyklu world tour odbyły się właśnie w Mediolanie i była to jednocześnie próba olimpijska. Jak Pan ocenia ten obiekt i jakość lodu jaką mieliście we Włoszech?


Hala z zewnątrz nie wygląda najlepiej, ale w środku jest naprawdę dobrze. Jeśli dobrze pamiętam, to obiekt może pomieścić ponad dziesięć tysięcy kibiców, więc będzie naprawdę dużo ludzi. To powinny być naprawdę niesamowite zawody, na które będziemy optymalnie przygotowani i wierzę, że odniesiemy tam sukces.


Polski short track czeka na pierwszy medal igrzysk olimpijskich. Czy w Mediolanie uda się go zdobyć? Jakie mamy szanse medalowe we Włoszech.


W short tracku mamy potencjał żeby to zrobić i oczywiście wszyscy czekamy na ten pierwszy medal. Spodziewam się, że będzie ich więcej niż jeden, ale wiadomo, że to będą igrzyska olimpijskie i tutaj nigdy nic nie wiadomo. Z mojej strony zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby wszyscy byli gotowi na te zawody.

 

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie