Jarosław Królewski: Nie ma w Polsce odważnego z fair play wobec Wisły Kraków


Jarosław Królewski: Gdy mam gorszy dzień, to puszczam ten mecz, by łapać energię

Jarosław Królewski: Dziwię się fanom Jagiellonii. Mecz ich drużyny na Narodowym może się już nigdy nie zdarzyć
Jakie są powody, dla których Dawid może znów pokonać Goliata? Czy ewentualne zdobycie Superpucharu nie przeszkodzi Wiśle w walce o powrót do Ekstraklasy? Jak ocenia Jagiellonię? – o tym wszystkim opowiedział nam jej prezes i właściciel Jarosław Królewski. Już 2 kwietnia o godz. 21 starcie Jagiellonii z Wisłą o Superpuchar. Transmisja w TV4, Polsacie Sport 1, Polsacie Sport Premium 1 oraz na Polsat Box Go.
Michał Białoński, Polsat Sport: Superpuchar zostanie rozegrany na PGE Narodowym. Tak postanowił PZPN, ale stało się to również dzięki pana konsekwentnemu stanowisku, że bez wpuszczenia kibiców Wisły nie pojedziecie do Białegostoku. Dopiął pan swego, kropla drąży skałę.
Jarosław Królewski, prezes i właściciel Wisły Kraków: Zdecydowanie powinniśmy się cieszyć z tego, że kibice obu drużyn mogą być na tym meczu. Wbrew bojkotowi tych z Jagiellonii, uważam, że będą, gdyż PZPN również prowadzi sprzedaż. Zdecydowanie PGE Narodowy to obiekt wręcz niesamowity. Myślę, że dla samych zawodników Jagiellonii, dla każdego to świątynia polskiego futbolu, obiekt ze wspaniałą historią, która się ciągle tworzy. Dla nas ważne jest to, że nasi kibice pojadą do Warszawy. W sile kilku tysięcy. To dla nas ogromny sukces. W Białymstoku wpuszczono by ich około tysiąca, a na Narodowym będzie kilka tysięcy.
Wkrótce minie rok od naszego zwycięstwa w finale Pucharu Polski. To będzie taki sentymentalny powrót, ale też okazja do wspomnień, a z Warszawy mamy je dobre.
ZOBACZ TAKŻE: Kto wygra mecz o Superpuchar? Ekspert jasno wskazał faworyta
Data 2 maja 2024 r. to pewnie jedna z najpiękniejszych i najważniejszych chwil w pańskim życiu? Zresztą post z Pucharem Polski ma pan zapięty na sztywno na platformie X, na samej górze.
Zdecydowanie tak. Już w dzieciństwie, jako młody chłopak, marzyłem o tym, żeby wygrać coś w piłce nożnej, to było dla mnie ważne. Natomiast to, co jest dla mnie szczególnie istotne, to fakt, że Wisła zdobyła to trofeum po wielu latach bez sukcesów. I to jest naprawdę wyjątkowa rzecz. Kluby zawsze wspominają takie momenty, narodziło się wiele miłości do Wisły po tym meczu na Narodowym. To buduje nowe pokolenia kibiców Wisły, którzy nie pamiętali wcześniejszych zwycięstw, bo często to byli młodzi ludzie. Wcześniejszy sukces był bardzo dawno, więc było nam to szczególnie potrzebne. Natomiast mamy jeden cel, który jest przed nami – awans do Ekstraklasy, i on jest superważny.
Ale Puchar Polski był dla mnie bardzo ważną rzeczą i nie ma co ukrywać, Wisła ma tytułów bardzo dużo, ale jak już policzymy prezesów, którzy te tytułu zdobywali, to rachubę skończylibyśmy pewnie na palcach jednej ręki albo niewiele powyżej. Dlatego ja jestem szczęśliwy, że to osiągnęliśmy. Dzięki temu zaliczyliśmy również bardzo piękną przygodę w europejskich pucharach. Pokazaliśmy się z dobrej strony. Takie mecze jak rewanż ze Spartakiem Trnawa będziemy pamiętać przez całe życie. To fajny moment. Często, gdy mam gorszy dzień, to staram się to odtwarzać, żeby łapać trochę energii.
Wisła Kraków walnie się przyczyniła do awansu Polski na 15. miejsce w rankingu UEFA, dzięki czemu zyskamy dodatkowe miejsce w eliminacjach do Ligi Europy. Kolokwialnie mówiąc, dowieźliście dwa punkty. To był jedyny przepadek tak punktującego klubu z zaplecza ekstraklasy danego kraju.
Myślę, że trzeba to po ludzku docenić. Pokazać, że w tych spotkaniach wiślacy, każdy z naszych piłkarzy, chciał wygrywać, reprezentować Polskę najlepiej jak potrafi. Walczyliśmy do końca w każdym meczu, co okazało się przydatne po zsumowaniu punktów do rankingu krajowego.
Ale też kibice zachowywali się świetnie. Był pan w Wiedniu, widział pan, ilu naszych kibiców było tam. To są piękne momenty i oby ich było jak najwięcej! Musimy wrócić do Ekstraklasy, to dla nas bardzo ważne. Czysto po ludzku uważam, że nie jest to fair, iż nie ma w Polsce odważnej osoby, która by zaprezentowała podejście fair play w stosunku do Wisły Kraków. Oczywiście, że formalnie ani Ekstraklasa, ani PZPN, ani nikt inny nie musieli Wiśle dawać choćby złotówki za awans Polski w ranking UEFA. Ale biorąc pod uwagę fakt, jak się do tego przyczyniliśmy, jakikolwiek gest w naszym kierunku byłby miłym prezentem. Nie chodzi o kwoty, jakie otrzymały inne kluby, tylko o docenienie również naszej działalności społecznej, którą prowadzimy.
Pamiętajmy, że europejska przygoda, jako klub z 1. Ligi, kosztowała nas dużo więcej zachodu niż kluby, które grają w pucharach częściej, wówczas jest im łatwiej operować. My mieliśmy jeszcze sytuację historyczną taką, że musieliśmy zapłacić stary dług wobec pana Adama Mandziary. Było tego dużo.
Natomiast my się tym nie załamujemy, idziemy do przodu, będziemy się starali pisać nową historię. Obyśmy teraz, po drugim kwietnia, mieli również powody do świętowania awansu do Ekstraklasy.
Jako dziennikarz miałem przyjemność śledzić z bliska złotą erę Bogusława Cupiała, w której Wisła sięgnęła po krajowy prymat aż ośmiokrotnie, dwukrotnie po Puchar Polski, ale po Superpuchar tylko raz, w 2001 r. Myśli pan, że uda się to zmienić niemal po ćwierć wieku? Rywal jawi się jeszcze trudniejszym niż Pogoń Szczecin w finale ubiegłorocznego Pucharu Polski? Wyczyny Jagiellonii Białystok w Lidze Konferencji są imponujące.
Ja uważam, że Jagiellonia jest w momencie, w którym pisze ważną dla siebie historię. Musi to popierać wygrywaniem wszystkiego, co jest możliwe. Jej zawodnicy i sztab prezentują się w tym sezonie niesamowicie. Absolutnie grają teraz najlepszą w Polsce piłkę. Na pewno jest to trudniejszy rywal i nie ma co ukrywać: różnica poziomów jest spora w tym momencie, ale my udowodniliśmy, że potrafimy grać w takich meczach.
Na boisku może się zdarzyć bardzo dużo. Pojedziemy na Narodowy po kolejną przygodę, po kolejne doświadczenia. Miejmy nadzieję, że będziemy zadowoleni tego dnia, natomiast równie mocno skoncentrowani potem, żebyśmy zaprezentowali się dobrze w lidze. Walka będzie bardzo trudna.
O ile za zwycięstwo w Pucharze Polski PZPN funduje solidną premię – pięć milionów zł, o tyle za Superpuchar do niedawna nic nie płacił. Teraz prezes Kulesza postanowił to zmienić. To dobry kierunek?
Tak, oczywiście, jak najbardziej dobry. Dobrze, że prezes podjął taką decyzję. Polska potrzebuje mieć kilka takich meczów, które będą ją reklamować. Nawet tak wewnętrznie. Wystarczy spojrzeć na Anglię, która ma Puchar Ligi, Puchar Anglii itd. Zespoły w nich grają, traktują je poważnie i cieszą się ze zwycięstw. Z naszej perspektywy to przede wszystkim jest fajny moment, bo jednak PGE Narodowy, Warszawa to atrakcja dla kibiców, by odwiedzić ten stadion, dopingując własną drużynę. Tym bardziej dziwię się kibicom Jagiellonii, bo taka okazja może się już nigdy nie zdarzyć, by mogli na Narodowym wspierać tam swoją drużynę.
Wy jako klub organizujecie wyjazd swoich fanów. Spora część puli biletów została już sprzedana. Sektor za bramką, przeznaczony dla "Białej Gwiazdy" będzie pełny?
Wydaje się nam, że będzie jeszcze trochę aktywności marketingowych. W piątek gramy mecz z Kotwicą Kołobrzeg, pewnie od niego zależy również tempo dalszej sprzedaży. My jesteśmy bardzo zadowoleni z dotychczasowych wyników sprzedaży. Biorąc pod uwagę, że jest to mecz w środku tygodnia, bardzo późno wieczorem, gdzie trzeba właściwie wziąć dwa wolne dni z pracy, do tego kibice muszą organizować hotele. To wszystko nie jest takie proste. Wyjazd zorganizowany, na jaki się zdecydowaliśmy, pozwoli nam pomóc w tym zakresie i parę tysięcy kibiców Wisły Kraków będzie na Narodowym. Taka liczba na wyjeździe jest czymś niesamowitym.
Od początku misji ratunkowej życie rzuciło wam niemało kłód pod nogi. Nie obawia się pan, że ewentualne zdobycie Superpucharu może się skończyć tak, jak rok temu, gdy po zdobyciu Pucharu Polski drużyna jeden mecz zremisowała, a trzy przegrała, spadając na 10. miejsce w lidze i zaprzepaszczając szanse na awans?
W piłce nożnej nie można w ten sposób planować. Jak pan dobrze wie, równie dobrze możemy przegrać Superpuchar i nie awansować. Nikt już dzisiaj, po tamtej nauczce, nie dopuści do tego, aby się tak wydarzyło. Będziemy walczyć o awans do końca i zrobimy wszystko, by wygrywać pozostałe do końca sezonu mecze. To jest kluczowa sprawa.
Ja mam swą ocenę poziomu 1. Ligi. To nie jest miejsce, w którym się gra w piłkę, tylko się ogrywa przeciwników. My musimy się nauczyć nie tylko wygrywać mecze, ale też ogrywać przeciwników. Choćby w ostatnim meczu z Miedzią Legnica, pomimo porażki 1:2, nie byliśmy na pewno gorszym zespołem. W drugiej połowie byliśmy lepsi, mieliśmy swoje argumenty, sytuacje, natomiast musimy być konkretni i ogrywać przeciwników, być skuteczniejsi.
PZPN snuje luźne plany, by wzorem choćby Hiszpanii, zorganizować Superpuchar w formie turniejowej, z udziałem czterech drużyn: mistrza i wicemistrza Polski, zdobywcy i finalisty Pucharu Polski. To dobry trop, przy znalezieniu sztywnego terminu na te mecze?
Zawsze trzeba snuć plany zwiększające zaangażowanie kibiców. Trzeba to ograć dobrze logistycznie, jeśli chodzi o terminarze – to jest kluczowa. Bądźmy optymistyczni, w związku z tym, że ten Superpuchar się odbędzie. Jego odwołanie nie byłoby dobre, gdyż ograniczylibyśmy się tylko i wyłącznie do mistrzostwa Polski. Ja uważam, że meczów o coś powinno być więcej. Trzeba przyzwyczaić polskie drużyny do grania, jak na zachodzie, gdzie terminarze są napięte. Nie możemy wiecznie narzekać, że mecze są co trzy dni. Piłkarze kochają grać w piłkę. Lepiej, żeby często grali, niż tylko i wyłącznie trenowali. Z mojej perspektyw każda taka zmiana jest na plus, o ile będzie dobrze przemyślana i znajdziemy dobre rozwiązanie, aby mecze turnieju o Superpuchar mogły się odbywać.
Na koniec proszę znaleźć powody, dla których Dawid tym razem również może powalić Goliata? Czy jednym z nich jest powrót do gry po kontuzji Marko Poletanovicia?
Może jeszcze nie na ten mecz, ale wracają też: Joseph Colley i Marco Carbo. Zdecydowanie, powrót Poletanovicia jest dla nas ważny. To jest piłkarz z ogromną jakością. Natomiast Wisła Kraków udowadniała wielokrotnie, i w rewanżu ze Spartakiem Trnawa, i z Rapidem Wiedeń w Krakowie, że potrafimy grać mecze z lepszymi przeciwnikami. Ze Spartakiem przegraliśmy na Słowacji 1:3, a byliśmy jednak w stanie odrobić, wygrać po dreszczowcu z rzutami karnymi, więc dlaczego tym razem mielibyśmy nie wygrać z Jagiellonią? Tak trzeba patrzyć na Superpuchar.

Superpuchar Polski - kto zdobędzie?
