Magiera: Kadrowicze i reprezentanci
W ostatnim czasie powołania do reprezentacji Polski siatkarzy nie wzbudzały we mnie jakichś większych emocji – chodzi mi o tę pierwszą listę, tak zwaną szeroką kadrę 30 zawodników, bo czasami trudniej się było na niej nie znaleźć niż znaleźć, ale w tym roku było nieco inaczej ze względu na fakt, iż było pewne, że kilku czołowych siatkarzy dostanie czas na odpoczynek, a ktoś zwyczajnie będzie musiał ich z tego powodu zastąpić.

Może daruję sobie szczegółową analizę dotyczącą poszczególnych nazwisk, które na liście się znalazły, bo zrobiliśmy to wspólnie z ekspertami w naszym flagowym siatkarskim magazynie #7Strefa, gdzie po części wskazaliśmy kadrowiczów i reprezentantów, a to paradoksalnie dwie różne kategorie – kto nie widział, to zapraszam na naszego YouTuba, tam można w dowolnej chwili całość obejrzeć. Ode mnie teraz trzy słowa, co mi się w tych powołaniach podoba i co mnie zaskoczyło…
ZOBACZ TAKŻE: W półfinałach Tauron Ligi już komplet! Siatkarki ŁKS wywalczyły awans
Po pierwsze najbardziej ucieszyło mnie powołanie do reprezentacji Mateusza Czunkiewicza. „Czunek” był niedawno naszym gościem w #7Strefie i z taką pasją opowiadał o swoim największym marzeniu, czyli grze w reprezentacji, że wcale się nie dziwię, że zwyczajnie się popłakał, kiedy w słuchawce telefonu usłyszał nazwisko Nikoli Grbicia. Ale też dodajmy, że na to marzenie sobie zwyczajnie zapracował, bo w gronie fenomenalnych zagranicznych libero grających w naszej lidze plasował się w czołówce rankingów i był w wielu aspektach najlepszym polskim zawodnikiem występującym na tej pozycji. Dzisiaj śmiało można powiedzieć, że jest on poniekąd definicją tezy mówiącej o tym, że jeśli będziesz się wyróżniał w rozgrywkach ligowych, to zapracujesz na swoją szansę.
Teza nie zawsze jednak musi być prawdziwa, bo rankingi środkowych pokazują, że w lidze wyróżniali się Dawid Woch z Resovii i Moustapha M’Baye z Trefla, ale na liście ich nie ma. Jest za to Jordan Zaleszczyk, który w lidze grał bardzo mało, żeby nie powiedzieć wcale, ale w kadrze jest. Trenerzy często jednak mają to do siebie, w każdym razie tak powinno być, że widzą więcej od zwykłego kibica i w procesie budowy, a później prowadzenia drużyny będą wstanie udowodnić trafność swoich wyborów i decyzji, a nic i nikt tego lepiej nie zrobi niż osiągane wyniki, które są w zasadzie najlepszym i przy okazji jedynym adwokatem każdego trenera. Grbić na razie te wyniki ma.
I na koniec słowo o nieobecnych z wyboru. Pierwsza sprawa, choć nie nowa, bo sytuacja się powtarza w kolejnym roku. Chodzi oczywiście o brak na liście Bartosza Kwolka. Abstrahując od wszystkiego, co dzieje się w relacji siatkarza z trenerem, czy trenera z siatkarzem, ja tak po ludzku tej decyzji po prostu nie rozumiem. I tyle. I druga historia związana z brakiem w tym roku wśród powołanych Karola Butryna. Jestem bardzo zaskoczony i przy okazji zdziwiony, że nie znalazł uznania w oczach selekcjonera.
