Nowy trener polskiej reprezentacji ocenił kadrę. "W tej grupie jest potencjał"
Nowy trener polskiej kadry skoczków narciarskich Maciej Maciusiak uważa, że Biało-Czerwoni mogą wrócić do światowej czołówki. "W tej grupie jest potencjał" - przekonywał.

Cykl Pucharu Świata 2024/25 w skokach narciarskich zakończył się w niedzielę. Drugi sezon z rzędu Polacy byli tłem dla czołówki i w zgodnej opinii zawiedli. Najlepszy z biało-czerwonych Paweł Wąsek zajął w klasyfikacji generalnej 14. miejsce i jako jedyny stanął na podium - był trzeci w Lahti. Jeszcze przed finałowymi zawodami w Planicy prezes Polskiego Związku Narciarskiego (PZN) Adam Małysz poinformował, że w nowym sezonie głównym trenerem kadry nie będzie Austriak Thomas Thurnbichler, a jego dotychczasowy asystent - Maciusiak.
"W tej grupie jest potencjał" - ocenił nowy szkoleniowiec reprezentacji.
"Starszym zawodnikom zarzucano, że nie powinni już skakać. Są bardzo zasłużeni, a poza tym nie zabierają miejsca młodym. Jeszcze dużo wody musi w Wiśle upłynąć, żeby młodzi wskoczyli na wyższy poziom. Jednak jeśli ktoś nagle wyskoczy, to będzie brany pod uwagę. Na zawody będą jeździć najlepsi. Chcemy pomóc wrócić doświadczonym skoczkom do ich dawnej dyspozycji" - zadeklarował.
43-latek zwrócił uwagę, że początek pracy w Polsce Thurnbichlera, który prowadził biało-czerwonych przez trzy sezony, był udany.
"Pierwszy rok jego kadencji pod względem rezultatów był świetny. Przed ostatnim sezonem dostałem propozycję od Thomasa. Byłem oddany do samego końca. Musimy mu podziękować, bo też odnosił sukcesy i wniósł do Polski inny system, który będę chciał kontynuować. Wprowadził trenerów bazowych do Szkół Mistrzostwa Sportowego. Nie ma teraz czasu na zmiany systemowe. Będę chciał, żeby to dalej funkcjonowało" - oznajmił Maciusiak.
Jako skoczek narciarski nie odnosił większych sukcesów. W sezonie 2005/06 został asystentem trenera polskiej kadry młodzieżowej Piotra Fijasa. Od 2007 roku był serwismenem kadry A. Sprawował tę funkcję do 2011. Potem trenował młodych skoczków i kadrę B. W 2023 roku objął stanowisko Koordynatora Narodowego Programu Rozwoju Skoków Narciarskich i Kombinacji Norweskiej.
"W skokach funkcjonuję już wiele lat. Na etacie w Polskim Związku Narciarskim jestem od 2007 roku" - przypomniał.
Dopiero teraz jednak znalazł się na świeczniku.
"Za mną bardzo zwariowany tydzień. Po konkursach w Lahti i w trakcie rywalizacji w Planicy przeżyłem ciężkie dni. Niezmiernie się cieszę, ale zdaje sobie sprawę, że zostałem rzucony na głęboką wodę. Przed sobą mamy bardzo ciężki sezon olimpijski. Wiemy, na jakim jesteśmy poziomie. Zrobimy wszystko, żeby podźwignąć polskie skoki narciarskie i walczyć o medale igrzysk olimpijskich na skoczni w Predazzo. Założymy sobie taki cel, żeby zdobyć co najmniej jeden. Żeby tego dokonać, przed nami ciężka praca całej grupy. Tylko współpracując możemy to zrobić" - podkreślił.
Jak przekazał, propozycja, by objął kadrę wyszła od Małysza.
"Powiedziałem, że muszę się zastanowić. Od razu zadzwoniłem do Thomasa. Sam mi powiedział, że jestem odpowiednią osobą, bo pracuję przy skokach już tyle lat. Doradził mi, żebym robił to, co serce podpowiada. Tak zrobiłem. Porozmawiałem z zawodnikami, później ze sztabem, z którym chcę współpracować i zarządem PZN. Taką drogę obrałem. Każdemu przedstawiłem swoje plany i będziemy działać" - wyjawił.
Zawodnicy pozytywnie zareagowali na nominację Maciusiaka.
"Nie było sprzeciwu. Dobrze się znamy, więc zdecydowanie łatwiej będzie współpracować. Pracowałem już praktycznie z każdym polskim skoczkiem" - przekazał.
Kadrowicze, zwłaszcza ci starsi, wskazywali, że pod koniec kadencji Thurnbichlera pogorszyła się atmosfera. Austriak sam przyznał, że miał problemy z komunikacją ze względu na barierę językową.
"Na początku musimy scalić grupę, żeby wróciła dobra atmosfera. Musi być jedność i wspólny cel. Pierwsze dwa miesiące treningów już mamy zaplanowane. Jesteśmy też dogadani z Michalem Dolezalem i resztą sztabu Kamila Stocha. Będziemy nad wszystkim razem pracować, także nad sprzętem, więc nie będzie żadnych tajemnic. Postaramy się, żeby te wyniki były lepsze już w sezonie letnim. Musimy walczyć o to, żeby czterech zawodników pojechało na igrzyska" - oświadczył.
Maciusiak ma duże doświadczenie. Pracował też z poprzednimi trenerami polskiej kadry - Austriakiem Stefanem Horngacherem i Czechem Dolezalem. Był też w sztabie Adama Małysza pod koniec jego sportowej kariery.
"Dało mi to bardzo wiele. Najważniejsza jest praktyka. Zebrałem cenne doświadczenie" - powiedział.
Przyznał też, że mógł zostać trenerem kadry A już w 2022 roku.
"Trzy lata temu prowadziliśmy rozmowy, ale stwierdziłem, że jeszcze nie chcę. Czułem, że to nie był jeszcze ten moment. W sporcie na tak wysokim poziomie jest potrzebne doświadczenie. Dużo dała mi praca z Łukaszem Kruczkiem, Hannu Lepistoe, Stefanem Horngaherem, Michalem Dolezalem i polskimi trenerami. Wszyscy się znamy. To nie jest duże środowisko, lecz zamknięta grupa. Będę chciał, żebyśmy wszyscy mieli wspólne cele" - kontynuował.
Od roku własny sztab ma Kamil Stoch, który trenuje pod okiem Dolezala.
"My ze swojej strony pomożemy Kamilowi na tyle, na ile będzie chciał. Większość czasu chcemy spędzać razem na zgrupowaniach i treningach. Zorganizujemy wszystko tak, że współpraca będzie na pełnym poziomie" - zapewnił Maciusiak.
Przejdź na Polsatsport.pl