Legendarny siatkarz wypalił! Nie żałuje, że nie grał w Polsce. "Liga rosyjska wciąż najsilniejsza"
Matthew Anderson to niewątpliwie jedna z największych legend światowej siatkówki. Mimo 38 lat na karku, Amerykanin nie zamierza kończyć kariery. Mało tego, jego celem jest występ na igrzyskach olimpijskich w Los Angeles w 2028 roku! Obecnie jest siatkarzem tureckiego Ziraatu Bankasi i niedawno zmierzył się w finale Pucharu CEV z Asseco Resovią Rzeszów. Z tej okazji wypowiedział się na temat PlusLigi.


Matthew Anderson: Wynik cieszy, ale nie można już zakładać wygranej w rewanżu

Asseco Resovia Rzeszów - Ziraat Bank Ankara. Skrót meczu
Resovia musiała uznać wyższość Ziraatu, przegrywając u siebie 2:3. Kwestia triumfu w całych rozgrywkach Pucharu CEV nadal jest jednak otwarta, ponieważ niedługo odbędzie się rewanżowe starcie w Turcji.
W stolicy Podkarpacia nie zabrakło Andersona, co było nie lada gratką dla rzeszowskich kibiców, którzy mogli zobaczyć na żywo w akcji jedną z siatkarskich legend. Amerykanin grał w czołowych klubach świata, a najdłużej bronił barw Zenita Kazań, w którym występował w latach 2012-2019. Wówczas z rosyjskim gigantem sięgnął po cztery triumfy z rzędu w Lidze Mistrzów, a jego kolegą z zespołu był m.in. Wilfredo Leon.
Do jego dorobku należy dodać aż pięć mistrzostw, pięć Pucharów i pięć Superpucharów Rosji. Do tego wywalczył Klubowe Mistrzostwo Świata, natomiast jako siatkarz włoskiej Perugii sięgnął po wicemistrzostwo i Puchar Włoch. Od 2023 roku jest zawodnikiem Ziraatu, z którym na razie zdobył brązowy medal rozgrywek ligowych oraz Superpuchar Turcji. Na horyzoncie pojawia się możliwość wygranej w Pucharze CEV.
ZOBACZ TAKŻE: Znamy skład siatkarskiej drużyny 20-lecia. Gwiazdy na każdej pozycji
Jeżeli do CV amerykańskiego przyjmującego dopiszemy takie kluby, jak Zenit Petersburg czy Leo Shoes Modena, to śmiało możemy powiedzieć, że 38-latek posiada znakomite rozeznanie na temat sił poszczególnych rozgrywek. Co ciekawe, według niego nadal najsilniejszą ligą jest rosyjska, której kluby od kilku lat nie mogą grać na arenie międzynarodowej z powodu wojny w Ukrainie.
- Nadal uważam, że liga rosyjska jest najsilniejsza, zwłaszcza w fizycznym tego słowa znaczeniu. Grają w niej wielcy zawodnicy i są mocne zespoły, które niezwykle trudno pokonać. Polska i włoska liga są teraz bardzo blisko. Przez lata włoska była najlepsza pod względem technicznym i taktycznym. Na uwagę zasługuje włoski system szkolenia, to jak wprowadzają zawodników do reprezentacji i rozwijają niesamowite talenty. To, co jest bardzo obiecujące w przypadku polskiej ligi, to fakt, że zmieniła się właśnie w tym kierunku - przyznał Anderson w rozmowie z Interią.
A czy reprezentanta Stanów Zjednoczonych nie kusiło, aby któregoś razu spróbować swoich sił w Polsce? Jak się okazuje - niekoniecznie.
- Nie żałuję, że nie grałem w polskiej lidze, bo ja nie żyje w ten sposób. Miałem kilka ofert z Polski. Wybierałem natomiast po prostu to, co było najlepsze dla mnie i mojej rodziny - skwitował siatkarz, który grał we Włoszech, Rosji, a teraz w Turcji.
Oprócz wielu sukcesów na niwie klubowej, Anderson może pochwalić się wieloma medalami z reprezentacją. Mowa m.in. o złotym, srebrnym i brązowym krążku w Lidze Światowej, brązowym i dwóch srebrnych w Lidze Narodów, dwóch brązowych na igrzyskach olimpijskich, złotym i brązowym w Pucharze Świata oraz brązowym na mistrzostwach świata.
Przejdź na Polsatsport.pl