Największy wygrany PlusLigi. „Nie sądziłem, że można jeszcze tak grać”
Bogdanka LUK Lublin największą niespodzianką ćwierćfinałów PlusLigi. - Tam miało być góra piąte miejsce, już to miał być sukces – przypomina Jakub Bednaruk. – W meczach z ZAKSĄ, Lublin wykorzystał różnicę wzrostu i wagi. Bogdankę stać na sprawienie niespodzianki w półfinale z Jastrzębskim Węglem – dodaje nasz ekspert.


Bogdanka LUK Lublin - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Skrót meczu

Wilfredo Leon - najlepsze akcje MVP meczu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Bogdanka LUK Lublin
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Wielkich zaskoczeń po ćwierćfinałach PlusLigi chyba nie ma?
Jakub Bednaruk, ekspert Polsatu Sport: Nie ma w tym sensie, że pierwsza czwórka została pierwszą czwórką.
A poza tym?
Dużo się działo. Częstochowa, prowadząc 2:0 w drugim meczu, napędziła strachu mistrzom Polski z Jastrzębia. Byliśmy też o centymetr od trzeciego meczu w rywalizacji PGE GiEK Skry z PGE Projektem. Poza tym jest jedno ogromne zaskoczenie, które ma związek z drużyną z Lublina. Kiedy ZAKSA wygrała pierwszy mecz u nich, to wydawało się, że Lublin nie da rady, a jednak sobie poradził. Rywalizacja ZAKSY z Bogdanką LUK wybiła się na pierwszy plan. Liczyliśmy na więcej w dwumeczu Resovii z Aluronem, bo Rzeszów miał tę niesamowitą serię spotkań bez porażki. Jednak Resovia najlepsze spotkania grała miesiąc temu. Teraz problemy, paszporty i kontuzje osłabiły drużynę.
Bogdanka LUK Lublin osiągnęła historyczny sukces.
Oczywiście. Tam miało być góra piąte miejsce, już to miał być sukces. A tymczasem są wyżej. Opłaciło się Bogdance to, że walczyła o to piąte miejsce w sezonie zasadniczym. Nie chcieli grać z szóstego, bo zdawali sobie sprawę z tego, że to może być problem. Zasłużenie osiągnęli dobry wynik. Ich przykład pokazuje, że warto się bić, warto trzymać formę. I absolutnie nie umniejsza ich sukcesu to, że w tym sezonie widzieliśmy już lepszą ZAKSĘ.
ZAKSA miała jednak Lublin na widelcu po wyjazdowej wygranej w pierwszym meczu.
I to było ogromne zaskoczenie. ZAKSA wygrała spokojem, techniką, sprytem. W drugim meczu zabrakło jednak Kurka. Rećko nie grał źle, ale brak lidera sprawił, że Lublin się odrodził, uwierzył, że może to wygrać. Poza tym odrobił lekcję z pierwszego meczu. W tych sześciu kolejnych setach w drugim i trzecim meczu ZAKSA nie miała zbyt wiele takich momentów, gdzie mogła coś urwać. Z drugiej strony ZAKSA i tak wiele zrobiła i nie ma co narzekać. To nie jest przegrany sezon dla nich.
Jednak największym wygranym już możemy ogłosić Bogdankę.
Tak. To ciekawa drużyna. Nie sądziłem, że można jeszcze tak grać. I to w dodatku grać skutecznie. Chodzi mi o ich siłowy sposób grania, wolny. Od tego się odchodziło. Od budowania pozycji na przewadze fizycznej. Są już inne sposoby. ZAKSA w pierwszym meczu znalazła sposób na Bogdankę, dzięki sprytowi i technice. Potem jednak siła fizyczna wzięła górę. Lublin wykorzystał różnicę wzrostu i wagi. I w sumie dobrze, bo nie może być jednego stylu. Można z jednej strony grać sprytnie, ale można też bazować na innych parametrach. Najważniejsze jest jednak, żeby umieć się dostosować do tego, co się ma.
To znaczy?
Guardiola w piłce nożnej ma swój styl i pod to dobiera zawodników. W Lublinie jest inaczej. Tam są zawodnicy, jacy są i pod nich został dobrany optymalny sposób grania.
I myśli pan, że ta Bogdanka może spłatać jeszcze większego figla. Ten zespół wielkich chłopów może ograć Jastrzębski Węgiel?
Oczywiście, że tu może dojść do niespodzianki. Choć łatwo o nią nie będzie, bo Jastrzębie nie przegrywa dwumeczów. Jeśli jednak Lublin zagra tak dobrze jak z ZAKSĄ, to każdemu jest w stanie wytrącić argumenty. Tu nie ma wielkiej przepaści w poziomie grania. Zasadniczo nie spodziewam się jednostronnych półfinałów. A już w Pucharze Polski, gdzie dojdzie do spotkania tych drużyn, wszystko może się zdarzyć. W końcu to tylko jeden mecz. Lublin jest na fali, jest uśmiechnięty, więc kto wie.
A Bogdanka to jest taki zespół, który za rok może być jeszcze mocniejszy?
To rozwojowa drużyna, która cały czas robi kroki do przodu. Na mnie wrażenie robi zapełniona hala. Po żużlowej drużynie Motoru i piłkarzach Motoru są taką trzecią siłą. Tam na tydzień przed meczem nie można kupić biletów. To jest fajne. Ludzie mnie pytają, gdzie mogą kupić wejściówkę, a ja nie potrafię im pomóc. To jest taki model belgijsko-niemiecko-holenderski, gdzie ludzie spędzają weekend na zawodach sportowych. A siatkówka wygrywa z piłką ręczną i koszykówką, co już jest sukcesem. Dodatkowo Lublin ma Leona, który ubarwia całą ligę. On urósł w porównaniu do poprzednich sezonów.
Powiedział pan, że w półfinałach wszystko może się zdarzyć.
Bo tak może być, ale jak nie będzie finału Jastrzębski Węgiel – Aluron CMC Warta Zawiercie, to będę zaskoczony. Tak się może oczywiście stać, a przy tym poziomie wyobrażam sobie finał z udziałem Warszawy i Lublina, ale Jastrzębie z Wartą, to są faworyci.
Przejdź na Polsatsport.pl