Okiem Diabła: Plusligowe "co by było, gdyby..."

Jakub BednarukSiatkówka

To już ten czas w sezonie, gdy Jakub Bednaruk zastanawia się "Co by było gdyby?" Siatkarski ekspert i komentator Polsatu Sport podsumowuje ćwierćfinały PlusLigi, oraz tradycyjnie wskazuje "słodkości" i "goryczki" tygodnia. Zapraszamy na kolejny felieton z cyklu "Okiem Diabła".

Okiem Diabła: Plusligowe "co by było, gdyby..."
fot. PAP
Siatkarski ekspert i komentator Polsatu Sport Jakub Bednaruk podsumowuje ćwierćfinały PlusLigi

Od początku jakichkolwiek sportowych rywalizacji, każdy po ich zakończeniu zadaje sobie pytanie "Co by było gdyby...?". Jak śpiewał Kazik w piosence "Plamy na słońcu" - "Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, gdyby się nie przewrócił, byłaby rzecz wielka".

 

ZOBACZ TAKŻE: Półfinały PlusLigi 2025. Kiedy mecze? Terminarz i plan transmisji

 

Jest to naturalna reakcja, która nigdy się nie zmieni, bo to jest właśnie esencja sportu. Pechowe sytuacje, pojedyncze zagrania, odrobina szczęścia lub jego brak, ale na sam koniec dochodzimy do mojego ulubionego sportowego powiedzenia "Raz Bozia daje, a raz zabiera". Suma szczęścia i pecha na sam koniec się zazwyczaj wyrównuje. Kilka drużyn w PlusLidze mogłoby już teraz podsumowywać sezon, zaczynając od "A gdyby..."

 

- Gdyby Bednorz nie wypadł ze składu Resovii w najważniejszej części sezonu...
- Gdyby Będzin nie wygrał dwóch setów w Zawierciu, i pary play-off byłyby inne...
- Gdyby Gierżot nie złapał paskudnej bakterii i nie opuścił dziesięciu meczów Nysy...
- Gdyby Katowice lepiej zaczęły sezon...
- Gdyby Gorzów nie zaczął sezonu tak dobrze...
- Gdyby w Olsztynie na początku wszystko się nie posypało...
- Gdyby Ebadipour nie zachorował przed play-offami...
- Gdyby mały palec Lemańskiego był o pół centymetra krótszy...
- Gdyby Kujundzić nie doznał kontuzji przed ostatnim meczem...
- Gdyby Kooy nie oszalał w złotym secie...

 

Ale również:
- Gdyby Kolaković nie podpisał kontraktu w Halkbanku...
- Gdyby Leon nie był tak dobrze prowadzony...
- Gdyby Sawicki nie "odpalił" swojej najlepszej siatkówki...

 

Dlatego tak kochamy sport, bo rzadko 2+2 daje 4. Czasem wyjdzie zakalec, a niby wszystko było zrobione jak w przepisie.

Ćwierćfinały

Częstochowa - Jastrzębie 2:3 (stan rywalizacji 2-0 dla Jastrzębia)

 

Częstochowa gra od początku meczu swoją najlepszą siatkówkę. Jest po prostu nie do ruszenia. JSW podaje czasem rękę, jak te nieszczęsne dwie krótkie Toniutti - Brehme w końcówce drugiego seta, kiedy jedną Brehme dostaje za wysoko, a drugą bez bloku ładuje w aut. Rewelacyjny Indra, cudowny Ebadipour. Wszystko się Częstochowie układa, a drużyna JSW zaskoczona zastanawiająca się co tu się dzieje i kiedy ta Częstochowa przestanie tak mocno bić?

 

Statystyki setów 1 i 2

 

Częstochowa
65% w ataku
82% po pozytywnym przyjęciu!!!
77% po negatywnym!!!
Ebadipur +7
Indra +8

KOSMOS!

 

Jastrzębie
50% w ataku
52% po pozytywnym przyjęciu
42% po negatywnym

PRZEPAŚĆ!

 

Ale zaczyna się trzeci set i Częstochowa nie jest już w stanie utrzymać takiego poziomu, bo to dla absolutnie każdej drużyny świata byłoby trudne do osiągnięcia. Wyraźnie gaśnie Ebadipour, gaśnie Lipiński i jeszcze Indra się jakoś trzyma.

 

Statystyki setów 3, 4 i 5

 

Częstochowa
36% w ataku
53% po pozytywnym przyjęciu
45% po negatywnym
Ebadipour -5
Indra +3

 

Jastrzębie
46% w ataku
50% po pozytywnym
46% po negatywnym
Kaczmarek +10
Vicentin +5

 

W zespole Jastrzębia nic wielkiego się nie zmieniło, to po prostu Częstochowa nie wytrzymała, a w szczególności Ebadipour. Mimo porażki cała drużyna, cały klub, całe częstochowskie środowisko może czuć dumę na myśl o zakończonym dla nich sezonie. Ogromną przyjemność dawali całej siatkarskiej Polsce, no może poza tymi klubami, z którymi wygrywali, a wygrali bardzo dużo. Byli bardzo kolorowi i "jacyś", bo wygrywali z faworytami, żeby za chwilę się pokłócić i przegrać z dołem tabeli. Sezon drużyny z Częstochowy oceniam na 5 z plusem.

 

Rzeszów - Zawiercie 0:3 (stan rywalizacji 2-0 dla Zawiercia)

 

Jeżeli Rzeszów miał ukąsić to tylko w pierwszym meczu, bo w drugim to już była ogromna różnica. Jeździli na tyłkach, dawali z wątroby, ale już w baku było mało po morderczym pojedynku w Pucharze CEV z Ziraatem.


Jeżeli już padasz fizycznie to gdzieś nie dobiegniesz, nie doskoczysz, spóźnisz się o ułamek sekundy, pojawia się coraz więcej niedokładności, których już kolega z drużyny nie nadrobi. Tak wyglądała Resovia w tym meczu, a na dodatek po drugiej stronie trafili na Zawiercie, które włączyło tryb "Tak gramy ważne mecze".


Oczywiście kibice Rzeszowa mieli podstawy liczyć na niespodziankę, bo 17 zwycięstw z rzędu nie było przypadkowe, ale kiedy zaczyna się play-off to rekordy z rundy zasadniczej nie mają żadnego znaczenia.

 

Bełchatów - Warszawa 2:3 (stan rywalizacji 2-0 dla Warszawy)

 

Czułem podskórnie, że coś tam się może wydarzyć, ale po informacji o braku Kujundzicia stwierdziłem, że nie wydarzy się nic. A jednak się myliłem. Dziwny pięciosetowy mecz, w którym przegrywający w setach zdobył więcej niż 20 punktów tylko w... tie-breaku!


Jedni nierówno i drudzy nierówno. Przyjmujący Skry nie mieli litości dla Łomacza. Panowie! Gregor ma 38 lat, a wy mu każecie biegać. On już nie ma motorka w nogach. Coś nieprawdopodobnego, żeby Stern grał w przyjęciu na 18 procent, Perić na 24 procent, a mimo to doprowadzenie do trzeciego meczu zależało od długości paznokcia Lemańskiego i decyzji sędziego z challengem na siebie.


Podobnie jak Częstochowie, tak i Skrze Bełchatów gratuluję sezonu. Poprzednie były kiepskie, a w tym dali ile się dało, a na więcej nie mieli jakości.

 

Lublin - Kędzierzyn-Koźle 3:0 (stan rywalizacji 2-1)

 

Przed startem rywalizacji zespołów z miejsc 4 i 5 nie było w niej wyraźnego faworyta. Każdy miał atuty i każdy miał jakieś problemy, ale jednak siła fizyczna wzięła górę na techniką. Zachwycałem się sprytem ZAKSY w pierwszym meczu i sposobem, w jaki potrafiła sobie radzić z potworną mocą fizyczną Lublina. W drugim meczu pozwoliłem sobie porównać warunki fizyczne obu drużyn i bez Kurka na boisku faktycznie wyglądało to jakby była to rywalizacja starszej klasy na młodszą. Sasak - Rećko, Szymura, Grobelny - Sawicki, Leon, środkowi. Poza rozegraniem i libero przewaga wzrostu, zasięgów i mocy była bardzo widoczna.

 

Oczywiście zawsze można to w jakiś sposób niwelować, bo przecież najlepsza Brazylia z Gibą nie była wysoka, ani silna fizycznie, a mimo to nikt nie wiedział jak ich ograć. W tej rywalizacji lubelski monster truck jak się już rozpędził to w sumie nie wiadomo kiedy i gdzie się zatrzyma. Chyba że trafi na inne potężne auto z podobną liczbą koni mechanicznych, ale lepiej zachowujące się na zakrętach.


Zaksa bardzo mi się w tym sezonie podobała i mimo odpadnięcia przed walką o medale, dobrego zdania nie zmieniam. Podobnie mimo słabszych meczów lewego skrzydła w play-off to lewe skrzydło bardzo dużo w sezonie zespołowi dawało.

 

Słodkości tygodnia

- To raczej słodkość roku, ale teraz bardzo widoczna. Brawa dla trenera przygotowania fizycznego, fizjoterapeutów i lekarzy, którzy prowadzą Wilfredo Leona. Powoli na początku rozgrywek, w sezonie krótkie przerwy, przed play-offem odświeżenie i delikatne naprawy po to, żeby kiedy Leon był potrzebny, był w formie i zdrowy.

 

- Mikołaj Sawicki
Nie wierzyłem w tego chłopaka i nie wierzyłem, że może grać z Leonem w szóstce. W Gdańsku, w którym nie ma wielkiego ciśnienia, grając praktycznie na dwóch libero, używany tylko w ofensywie nagle po kilku miesiącach siedzenia na ławce okazuje się prawdziwym przyjmującym, który nie chowa się po liniach tylko odważnie do przyjęcia staje.

 

 

- Bartosz Kwolek
Czy może być jeszcze lepsza wersja Kwolka? Pewnie może, ale trudno sobie wyobrazić, w jakim elemencie może grać jeszcze lepiej. Do tego jego wrodzona bezczelność na boisku i przyjemność brania na siebie odpowiedzialności powoduje, że oglądanie jego zagrań sprawia mi przyjemność.

 

 

- Jakub Kochanowski
Różne miał momenty w tym sezonie, ale to jest duży gracz na duże mecze. Do małej poprawy współpraca z Firlejem przy przyjęciu zagrywki od siatki. Wtedy będzie jeszcze groźniejszy.

 

 

- Kewin Sasak
Jeżeli Nikola Grbić dostanie na kadrze to co teraz Sasak pokazuje, będzie przeszczęśliwy. Wysokość, moc i kierunki w ataku. Obecnie najlepszy atakujący spośród wszystkich czterech drużyn pozostających w grze. Ciekawi mnie co dalej. Jak będzie wyglądał w meczach o największą stawkę? Zobaczymy, bo konkurencja na tej pozycji w innych zespołach takie duże mecze już wielokrotnie w życiu grała.

 

 

- Jan Nowakowski
Wejście smoka pod nieobecność Grozdanova. Tu dołoży rączkę w bloku, tam skończy atak. Bardzo dobry mecz przeciwko ZAKSIE.

 

 

- Luciano Vicentin
Kompletnie nie kleiła się gra Carle. Nic nie mógł skończyć, męczył się. Wtedy wchodzi Argentyńczyk i podciąga poziom lewego skrzydła. Aż 24 ataki przy 27 Fornala, który przecież grał cały mecz, to sporo. A przy tym tylko jeden błąd. Zagrywka do poprawy, bo całą efektywność psują 4 błędy z 10 serwisów.

 

 

- Piotr Graban
Przez cały cztery sety zespół Warszawy rozpoczyna z Bołądziem w ataku, który nie gra źle, ale nie gra też dobrze. W sumie to grał bardzo średnio, ale w tie-breaku Graban decyduje się na Webera, który kończy w ostanim secie 7 ataków z 10. Pokerowa zagrywka, trochę ryzyka, ale wszystko się opłaciło.

 

- Developres Rzeszów
10 bloków?! 10?! W jednym secie?! Jak tak w ogóle można? Jak można 10 razy w secie zablokować rywalki? Przedziwny set, bo do tych 10 bloków, 10 punktów atakiem i jednego asa, BKS oddał 4 pkt błędami w ataku i serwisie. Muszę podpytać trenerów kobiecych drużyn, czy to się często zdarza, bo ja sobie takiego seta nie przypominam.

 

 

- ŁKS Łódź

Jeszcze niedawno bardzo słabe mecze w rundzie zasadniczej z Kaliszem, Budowlanymi. Źle rozpoczęty play-off z Mielcem, w którym zwycięstwo przyszło po męczarniach i trochę przy pomocy samej Stali. W końcu bardzo porządny mecz od samego początku do prawie samego końca w półfinale. Było widać sporą poprawę dlatego lądują w słodkościach.

 

Goryczki tygodnia

- Za cały sezon daję Szymurze i Grobelnemu bardzo dobre oceny, ale te dwa ostatnie mecze ZAKSA przegrała głównie lewym skrzydłem, ponieważ pomimo braku Kurka w meczu numer 2 prawe skrzydło i środki trzymały się dzielnie. Grobelny osiągnął w tym sezonie swój maksymalny poziom, ale play-off nie dźwignął.

 

- Nie chcę dawać Ropreta do goryczek, bo mi już go trochę szkoda, więc daję Cebulja. Grał od jakiegoś czasu świetnie, ale w ostatnim meczu padł. Pewnie ten Ziraat wciąż go za łydkę trzymał, ale takie życie sportowca. Więc podkreślam, że nie daję Ropreta, mimo że grał źle i niedokładnie.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie