Legia może ograć Chelsea! Były trener kadry zwraca uwagę na ważny szczegół
- Angielskie drużyny, grając z polskimi, zwykle popełniają ten sam grzech. Nie podchodzą do takiego meczu na poważnie. Nie grają z równie wielkim zaangażowaniem, co w lidze. Patrzą na skład rywala, widzą jakieś nazwiska z przeszłością w Anglii, ale dla nich to za mało. I nie wezmą nas na poważnie – mówi Jerzy Engel przed meczami polskich drużyn w ćwierćfinale Ligi Konferencji.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Skład Chelsea jest wyceniany na 922 miliony euro, Legii - na nieco ponad 36...
Jerzy Engel, były trener Legii i reprezentacji Polski: I co z tego? Pieniądze nie grają. Legia za moich czasów potrafiła wygrać 3:2 z Interem u siebie, choć tam była prawie cała reprezentacja Włoch i jeszcze gwiazdy z Anglii i Argentyny. Odpadliśmy, bo oni wygrali 1:0 w rewanżu, ale sensacja była blisko.
ZOBACZ TAKŻE: Tak Chelsea wyjdzie na Legię? Oto prognozowany skład. "Oni chcą to wygrać"
Pan naprawdę wierzy w to, że Legia może pokonać Chelsea.
Cel powinien być jasny – wyeliminować Chelsea. Trzeba się teraz skoncentrować nad tym, jak to zrobić. Skoro nam udało się wtedy napędzić stracha, to czemu teraz nie mielibyśmy ugrać coś więcej.
Jak to zrobić?
Wierzę, że sztab Legii już rozpracował przeciwnika, że ma koncepcję na ten mecz. Na wyjeździe będzie trudniej, więc do pierwszego meczu u siebie trzeba podejść z myślą, że to jest kluczowe spotkanie. Jak uda się w Warszawie, to postawimy rywala pod ścianą. Arsenal wygrał 3:0 z Realem, choć nie był faworytem i będzie miał komfort w rewanżu. Legia nie jest Arsenalem, ale Chelsea to nie Real.
Jakby było 3:0, to chyba byśmy zwariowali ze szczęścia.
Będzie o to bardzo trudno, ale dałoby to pełny komfort. Faworytom rzadko, ale jednak zdarzają się słabe mecze.
Przyznam, że patrząc na realia, ucieszyłbym się z 1:0.
A ja już się cieszę z tego, że polskie zespoły napisały w tym sezonie piękną pucharową historię. Nikt się nie spodziewał tego, że tak ładnie nam zagrają. Jednak do legendy przechodzi się dopiero wtedy, jak pokona się mocny zespół. Jeśli Legia i Jagiellonia wyrzucą za burtę Chelsea i Betis, bo to są wielkie zespoły, to same staną się legendami.
Czy to jednak nie za wysokie schody?
No dobrze. Wszyscy zgadzamy się z tym, że los postawi nam bardzo trudnych przeciwników. Jak się jednak dochodzi do ćwierćfinału, to już nie ma łatwych meczów. Legioniści pewnie też zdają sobie sprawę. Będzie trudno, ale będzie też atrakcyjnie. I myślę, że cały klub na to czeka. Po to się gra w piłkę, żeby mierzyć się z takimi rywalami, jak Chelsea. W końcu to jest drużyna z ligi, która w tej chwili uchodzi za najlepszą na świecie. I jest blisko tego, żeby zająć tam miejsce gwarantujące jej granie w Lidze Mistrzów w kolejnej edycji.
Angielskie media i kibice kpią sobie z Legii.
Zawsze tak było. Na początku kpią, a potem rzeczywistość pokazuje, że nie było warto, bo ta polska drużyna jednak nieźle daje sobie radę. Legia przy wsparciu swoich wspaniałych kibiców może dać popis gry. Jednak każdy z zawodników musi zagrać na sto procent. Musi być zaangażowanie i poświęcenie. Tylko nie na siedemdziesiąt czy dziewięćdziesiąt procent, ale na sto.
Przy okazji meczu z Chelsea przypomina się wygrane Legii z Aston Villą i Leicesterem. To ma znaczenie?
Jeszcze można dorzucić Blackburn. I to ma znaczenie, bo pokazuje, że przy perfekcyjnym przygotowaniu można sforsować każdą przeszkodę.
Gdzie Chelsea ma słabe strony?
Angielskie drużyny, grając z polskimi, zwykle popełniają ten sam grzech. Nie podchodzą do takiego meczu na poważnie. Nie grają z równie wielkim zaangażowaniem, co w lidze. Patrzą na skład rywala, widzą jakieś nazwiska z przeszłością w Anglii, ale dla nich to za mało. I nie wezmą nas na poważnie. Legia nie jest dla nich przeciwnikiem, który powoduje u nich jakąś obawę. Nie czują, że coś złego może im się stać. Zwłaszcza. że sami mają nazwiska. Jest ten trudny do utrzymania Palmer, ale też kilku innych. Na ostatnich mistrzostwach wszyscy zachwycaliśmy się Cucurellą, który fruwał po boisku.
Jednym słowem - musimy wykorzystać ten fragment meczu, gdzie Chelsea będzie patrzyła na Legię z przymrużeniem oka.
Oczywiście. Na początku nie będą zmotywowani i to jest szansa dla nas, żeby dobrze zacząć.
A Legia jest w takiej formie, która pozwala w ogóle na snucie planów o wygranej?
Legia jest nierówna. Potrafi zagrać super mecz, a potem bardzo słaby. Liga to pokazuje. Jednak w pucharach widać innego podejście. Widać, że oni się na tym koncentrują bardziej niż na lidze. Potrafią się też przygotować i zagrać na dobrym poziomie. Chcą się pokazać, bo wiedzą, że mogą przejść do historii i zdobyć uznanie agentów.
Jeśli Chelsea zacznie lekceważąco, to faktycznie może się udać. Swoją drogą - dotąd Chelsea próbuje wygrać Ligę Konferencji, grając drugim garniturem.
I dopiero, jak jest niedobrze, to wtedy zaczynają wpuszczać tych lepszych graczy. Tak jest, ale to może wynikać też z faktu, że mają szeroką ławkę, a trener lubi rotować. Jakby nie było, losy awansu rozstrzygną się w Warszawie.
I tak samo będzie w przypadku Jagiellonii.
Z Brugge Jagiellonia awansowała dzięki 3:0 u siebie, bo w rewanżu trzymaliśmy kciuki, żeby nie wpadła trzecia bramka. Jagiellonia ma w pamięci, że Legia dała radę Betisowi. Ma też kim uderzyć, bo Pululu z Imazem niejedną obronę potrafią rozmontować. Mają szansę.
Przejdź na Polsatsport.pl