Prowadzili 13:5 w tie-breaku i... przegrali. Legendarny siatkarz wspomina koszmar z finału MŚ
Dimitar Karov, legenda bułgarskiej siatkówki, jest jednym z zawodników, nominowanych do dołączenia w 2025 roku do Galerii Sław. 81-letni dziś były zawodnik uważa jednak, że... nie zasłużył na to wyróżnienie. Wszystko przez koszmar z finału MŚ w 1970 roku.

Karov, jeden z najwybitniejszych rozgrywających w historii europejskiej siatkówki, był jednym z głównych architektów sukcesu reprezentacji Bułgarii, która w 1970 roku sięgnęła po srebrny medal mistrzostw świata, przegrywając w finale 2:3 z NRD. Ani wcześniej, ani później Bułgarom nie udało się osiągnąć więcej (srebro ekipa "Junaków" przywoziła jeszcze z ME i igrzysk olimpijskich).
ZOBACZ TAKŻE: Wyjątkowy ruch klubu siatkarskiego. "Chcemy wychować porządnych ludzi"
Nic więc dziwnego, że Dimitar Karov, który wielkie triumfy święcił również w klubowej siatkówce (z CSKA Sofia był pięciokrotnym mistrzem kraju i zwycięzcą Ligi Mistrzów w sezonie 1968/1969, a grając w Torino wybierany był trzy razy z rzędu MVP ligi włoskiej), znalazł się w gronie zawodników i trenerów, którzy mogą w 2025 roku trafić do powstałej w 1978 w Holyoke w Stanach Zjednoczonych Siatkarskiej Galerii Sław.
Sam Bułgar uważa jednak, że na miejsce wśród najlepszych... nie zasłużył! Karov podkreśla, że cieniem na jego karierze położył się wspomniany finał mistrzostw świata z 1970 roku.
- Wracam do tamtych wydarzeń z wielkim bólem serca. Przed finałowym meczem z NRD kontuzje złapało aż czterech naszych zawodników, w tym Wasil Simow, Laczezar Stojanow i Kirył Iwanow. Nie mieliśmy kim straszyć w ataku. Mimo to nie wyobrażam sobie wejścia do Galerii Sławe po finale, w którym prowadząc w piątym secie 13:5, ostatecznie przegraliśmy 13:15 i nie wywalczyliśmy złota. Moje sumienie, moralność i odpowiedzialność za wyniki reprezentacji po prostu nie pozwalają mi wejść z dumą do grona najlepszych. Jeśli jesteś tak blisko spełnienia marzeń, a mimo to nie dajesz rady ich spełnić, to nie możesz być zadowolony. Ja sam leżałem po tym meczu trzy dni bez jedzenia i snu, a ludzie wyrzucali telewizory przez okno. Nigdy tego nie zapomnę - podkreślił w rozmowie dla bułgarskiego radia Darik.
81-letni były siatkarz podkreślił jednak, że jeśli ostatecznie zostanie włączony do Hall of Fame, pojawi się na ceremonii. Ewentualna absencja mogłaby być bowiem odebrana jako afront wobec organizatorów i kibiców.
Członkowie siatkarskiego Hall of Fame. Ilu Polaków zostało wyróżnionych?
