"Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć". Grzegorz Lato komentuje porażki Legii i Jagiellonii
- Chelsea wrzuciła Legii trójkę, Jaga dostała dwójkę na Betisie, ale ja bym polskich drużyn nie krzyżował. Z góry było wiadomo, że to się tak skończy. Wystarczyło porównać budżety naszych ekip i rywali. Jest przepaść. Mam jednak pomysł, jak to zmienić – mówi nam Grzegorz Lato, legenda polskiej piłki.

Polskie drużyny przegrały pierwsze ćwierćfinałowe mecze Ligi Konferencji. Legia u siebie 0:3 z Chelsea, Jagiellonia 0:2 na Betisie. – Trzeba uczciwie powiedzieć, że nie było szans na więcej – przyznaje Grzegorz Lato. - Taka Chelsea to świetnie zorganizowany klub z milionami funtów na koncie. Stać ją na wszystko. Zresztą na Legię wystarczył drugi garnitur angielskiej drużyny. Tyle tylko, że w naszej lidze gra drugi, a nawet trzeci sort zagranicznych piłkarzy. Takich, co to w Anglii nikt ich nie zna. Oni czytają te nazwiska i pytają: kto to jest?
Porażki dotkliwe i bolesne, ale wstydu nie ma
Legenda polskiej piłki uważa, że naszym drużynom nie pozostaje teraz nic innego, jak odpaść z honorem. – Choć bardzo boję się tego meczu Legii na Chelsea. Od razu przypomina mi się, jak kiedyś grałem ze Stalą Mielec przeciwko Legii i wrzuciliśmy jej szóstkę. Po kwadransie było 3:0, a ich bramkarz po trzeciej bramce krzyczał do obrońców: "Matko Boska, znowu z nami jadą". Nie miała się jednak Legia czego wstydzić, bo mieliśmy wtedy w składzie Domarskiego z Kasperczakiem – przypomina Lato.
Teraz też Lato nie mówi o wstydzie. Raczej chwali Legię i Jagiellonię za to, co dotychczas zrobiły. – Daleko zaszły, ale trafiły na rywali z takiej półki, że trudno im podskoczyć. Trzeba się cieszyć, bo polska piłka odniosła wielki sukces na miarę swoich możliwości, ale doszliśmy do ściany. Jak mówiłem, o Legię się boję, a Jagiellonia pewnie się postara, ale jak się nadzieje na jedną, czy drugą kontrę, to też może być różnie. Niektórzy może liczą na cud, ale cudu nie będzie. Lepiej się na to przygotować – komentuje nasz rozmówca.
"Potrzebujemy radykalnych zmian", uważa Lato
Były reprezentant Polski, król strzelców mundialu w 1974 roku pamięta czasy, gdy polskie kluby potrafiły się postawić potęgom. Mówi, że te czasy mogą wrócić, ale trzeba by paru radykalnych zmian. – Kiedyś wszyscy najlepsi byli na miejscu. A teraz w tej naszej ligowej piłce polskich piłkarzy można ze świecą szukać. W czołowych drużyn nie ma ich prawie wcale. Zamiast tego mamy bardzo przeciętnych zawodników zagranicznych, którzy pewnego progu nie przeskoczą. Jakby było to możliwe, to już dawno wzięłaby ich choćby taka Chelsea – ocenia.
- My musimy postawić na coś, co kiedyś dało nam sukces. Pamiętam, że ja dostałem szansę grania, jako 18-latek. Wielu późniejszych reprezentantów Polski, którzy z powodzeniem grało na mundialach, miało tak samo. Wskakiwali za młodu, mogli się rozwijać, korzystała na tym polska piłka. A jak jest teraz? Wszyscy widzimy, że jak chłopak dwa, trzy razy dobrze kopnie piłkę, to od razu ma obok siebie agenta i szybko wyjeżdża na zachód, a tam zaczynają się schody. Taki Kapustka z Legii świetnie zapowiadał się za Nawałki, ale wyjechał, a po kilku latach wrócił już nie ten sam zawodnik. Gorszy oczywiście – zauważa były reprezentant Polski.
Formuła się wyczerpała
Lato przekonuje, że aby w przyszłości móc postawić się Chelsea i Betisowi trzeba czegoś więcej niż średniaków z zagranicy. Bo choć pieniędzy wielkich nie mamy, to już te, które są, pozwalają na coś więcej. – Pewna formuła się wyczerpała. Za rok czy dwa nie zajdziemy dalej z tym samym pomysłem.
W kółko się o tym gada, ale raz jeszcze powtórzę, że trzeba mocniej postawić na szkolenie, a przede wszystkim trzeba dawać tej młodzieży szansę. To jedyna szansa. W innym razie znów ogramy równych sobie, a z mocnymi dostaniemy po głowie. Weźmy pod uwagę, że taka Legia bardzo się postarała, grała ambitnie, ale pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, jak nie starcza umiejętności – kwituje Lato.
Przejdź na Polsatsport.pl