Reprezentant Polski w hokeju na lodzie przed MŚ: Na razie nie wiem, na czym stoję!
- Na ten moment nic nie jest jeszcze przesądzone w temacie mojej gry na mistrzostwach świata w Rumunii. Na razie jeszcze nie mam zgody od lekarzy, abym mógł wznowić treningi, więc czekam na kolejne badania, po których będę wiedział na czym stoję – mówi napastnik słowackiego zespołu Vlci Żylina i reprezentacji Polski w hokeju na lodzie, Kamil Wałęga. Wszystkie mecze MŚ Dywizji 1A w rumuńskim Sfantu Gheorghe od 27 kwietnia na sportowych kanałach Telewizji Polsat.

Grzegorz Michalewski: Pod koniec kwietnia w rumuńskim Sfantu Gheorghe rozpoczną się mistrzostwa świata Dywizji 1A w hokeju na lodzie. W szerokiej kadrze, którą ogłosił trener reprezentacji Polski Robert Kalaber, nie ma Twojego nazwiska. Wiemy, że jesteś kontuzjowany i czy to oznacza, że definitywnie zabraknie Ciebie na tym turnieju?
Kamil Wałęga: Na ten moment nic nie jest jeszcze przesądzone w temacie mojej gry na mistrzostwach świata w Rumunii. Na razie jeszcze nie mam zgody od lekarzy abym mógł wznowić treningi, więc czekam na kolejne badania, po których będę wiedział na czym stoję.
Zespół Vlci Żylina, którego jesteś zawodnikiem, walczy z Nitrą o awans do finału play-off ekstraligi słowackiej. Niestety, ale mecze swoich kolegów możesz tylko oglądać z wysokości trybun.
To prawda. Chciałbym bardzo zagrać w tych meczach, ale niestety nie jest to obecnie możliwe. Trzymam kciuki za chłopaków, aby zdołali awansować do finału i ja w nim już zagram. Jeśli będę miał taką szansę, to mogę obiecać, że przygotuję się na sto procent do tej rywalizacji, podobnie jak i do gry na mistrzostwach świata.
Rozgrywki fazy play-off rozpoczęły się dla Ciebie bardzo pechowo, bo już w pierwszym meczu ćwierćfinałowym z zespołem z Bańskiej Bystrzycy złapałeś kontuzję, która wykluczyła Cię z gry aż do teraz.
Niestety zostałem zaatakowany przy boksie przez rywala i upadając uderzyłem głową o bandę. Skończyło się na złamaniu i kilku szwach na rozciętej skórze.
Na początku sezonu zostałeś wypożyczony z czeskiego Ocelari Trzyniec do beniaminka ekstraligi słowackiej Vlci Żylina. Z perspektywy czasu i Twoich liczb, jakie masz tutaj, to wydaje się, że to była dla Ciebie najlepsza z możliwych decyzji.
Tak, to prawda. Myślę że bardzo mi to pomogło, dostałem taką pewność siebie, której bardzo potrzebowałem. Dobrze tutaj zżyłem się z drużyną i myślę, że indywidualnie też tej drużynie pomogłem. Zatem same pozytywy z takiego wyboru.
Jeżeli chodzi o porównanie zespołów z Trzyńca i Żyliny, to wydaje się, że warunki finansowe są lepsze w lidze czeskiej, a jeśli chodzi o poziom sportowy, to jak porównasz obie ligi?
Ciężko jest mi to oceniać. Większość osób wie, że liga czeska jest trochę lepsza, ale jest też trochę inaczej taktycznie ułożona i jest bardziej defensywna. Do ekstraligi czeskiej wracają zawodnicy z ligi NHL, więc Ci hokeiści robią właśnie taki wysoki poziom.
Trener ekipy Vlci Żylina Milan Bartović powiedział mi, że dla niego jesteś zawodnikiem grającym zdecydowanie lepiej na środku ataku niż na skrzydle. Jego zdaniem jest to dla Ciebie wymarzona pozycja, bo świetnie radzisz sobie na bulikach i masz znakomity przegląd pola. A Ty lepiej czujesz się grając na skrzydle czy na pozycji centra?
Na pewno lepiej czuję się na środku. I tak jak trener powiedział, jest to moja pozycja. On widzi najlepiej, ale i ja się tutaj czuję najlepiej. Wiadomo, że jakbym musiał zagrać na skrzydle, to też mogę występować na tej pozycji, ale tak jak już wspomniałem, zdecydowanie lepiej czuję się grając na środku.
Wróciłeś tak jakby do siebie, bo grałeś dwa sezony w Liptowskim Mikulaszu. Zatem szatnia, język, przyzwyczajenia i zwyczaje nie były dla Ciebie obce. Co takiego sprawiło, że ten sezon, który choć się jeszcze nie zakończył, jest najlepszym w Twoim wykonaniu?
Na pewno mi pomogło to, że już znałem tę ligę. Poza tym jestem kolejny rok starszy i bardziej doświadczony, a do tego ten zeszły sezon, który spędziłem w Trzyńcu też mi pomógł, choć może nie grałem zbyt dużo. Na pewno możliwość podpatrzenia tych zawodników, tego jak się przygotowują, to dużo mi pomogło. Myślę, że takich czynników było więcej, a ja jestem zadowolony, że to tak tutaj wygląda.
W zeszłym roku grałeś na mistrzostwach świata Elity. Niestety, naszej kadrze nie udało się utrzymać, natomiast jak na beniaminka, to styl gry przez was zaprezentowany nie był powodem do wstydu. A jak Ty oceniasz ten występ na turnieju w Czechach?
Myślę, że nie można powiedzieć nic złego, jeśli chodzi o naszą grę na tym turnieju. Wiadomo że spadliśmy, a najbardziej szkoda tego meczu z Kazachstanem. Myślę, że w tych pozostałych spotkaniach pokazaliśmy klasę, walczyliśmy i staraliśmy się toczyć wyrównane boje. Wiadomo że z niektórymi rywalami nie mieliśmy szans wygrać, bo mieli w swoich składach zawodników z ligi NHL, ale myślę, że pokazaliśmy się z dobrej strony. Do tego atmosfera, kibice i generalnie wszystko było na wysokiej jakości. Zatem jeśli miałbym to ocenić, to będzie to ocena pozytywna i dobrze będę wspominał ten turniej.
A co dał Ci ten turniej w aspektach czysto sportowych?
Na pewno nowe doświadczenie, a to jest dla mnie bardzo ważne. Zagraliśmy z klasowymi rywalami, którzy mieli w składzie mnóstwo zawodników z NHL. Zagrać przeciwko takim przeciwnikom, to jest to doskonała możliwość nabrania bardzo potrzebnego nam doświadczenia, w dodatku na turnieju tej rangi.
Mistrzostwa Świata Dywizji 1A w hokeju na lodzie w rumuńskim Sfantu Gheorghe od 27 kwietnia do 3 maja na sportowych kanałach Telewizji Polsat.
Przejdź na Polsatsport.pl