Tak prezentuje się sytuacja Polek po porażce z Ukrainą. Nie ma powodów do optymizmu
Polki zaczęły od pewnej wygranej 3:0 ze Szwajcarią, jednak wczoraj musiały uznać wyższość Ukrainy, która pokonała je 3:0. Co to oznacza? Biało-Czerwone tenisistki nie mają już nawet matematycznych szans na wyjście z grupy z pierwszego miejsca.


Katarzyna Kawa - Marta Kostiuk. Skrót meczu

Maja Chwalińska - Elina Switolina. Skrót meczu

Chwalińska/Kubka - Kiczenok/Kiczenok. Skrót meczu
Zwycięstwo 3:0 ze Szwajcarkami dało naszym tenisistkom solidny zastrzyk motywacji, zwłaszcza że w Radomiu rywalizują w mocno osłabionym składzie. Przypomnijmy, że w kadrze zabrakło zarówno Igi Świątek, jak i Magdaleny Fręch. Mimo nieobecności obu czołowych zawodniczek pozostałe reprezentantki udowodniły, że stać je na dobry wynik.
ZOBACZ TAKŻE: Najpierw trafił rywala piłką, a potem go zaatakował. "Jesteś zbyt miękki"
Choć początek rywalizacji był obiecujący, starcie z Ukrainą nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Na domiar złego, zespół musiała opuścić Magda Linette, która już po pierwszym dniu zmagała się z problemami zdrowotnymi, wykluczającymi ją z dalszej gry.
W efekcie Ukrainki, z ich liderką Eliną Switoliną na czele, nie dały naszym tenisistkom większych szans i zwyciężyły 3:0. Polscy kibice zgromadzeni w hali po cichu liczyli, że Maja Chwalińska może jeszcze sprawić sensację w starciu z byłą trzecią rakietą świata, jednak ostatecznie musiała uznać wyższość rywalki.
Gwoździem do trumny okazał się debel, który przypieczętował porażkę i odebrał nam jakiekolwiek szanse na walkę o pierwsze miejsce w grupie. Tym samym Polki straciły możliwość awansu do finałów Pucharu Billie Jean King rozgrywanych w chińskim Shenzhen.
O tym, kto wyjdzie z grupy E, zadecyduje teraz mecz Szwajcarek z Ukrainkami, choć trzeba sobie jasno powiedzieć, że zdecydowanymi faworytkami do awansu są te drugie.
Przejdź na Polsatsport.pl