Bidon w centrum skandalu. Prokuratura wszczęła śledztwo
Prokuratura w Lille poinformowała, że wszczęła śledztwo w sprawie "przemocy z użyciem broni" po rzuceniu bidonem w holenderskiego kolarza Mathieu van der Poela podczas niedzielnego wyścigu Paryż-Roubaix.

Według belgijskich mediów, 28-letni mężczyzna, który twierdził, że jest osobą, która rzuciła bidonem, spontanicznie zgłosił się w poniedziałek na policję w prowincji Flandria Zachodnia i miał wyrazić żal.
"To niedopuszczalne. To był pełny bidon, ważył pół kilograma, a ja jechałem 40 km/h. To było jak uderzenie kamieniem w twarz" – mówił na mecie van der Poel, który w niedzielę po raz trzeci z rzędu wygrał słynny klasyk.
Cały incydent zarejestrowały kamery, towarzyszące jadącemu już samotnie na czele wyścigu kolarzowi zespołu Alpecin. Został on najwyraźniej celowo zaatakowany przez widza, który rzucił w jego twarz bidonem na brukowanym odcinku Templeuve, około 33 kilometrów przed metą w Roubaix. Ciśnięty z pobocza ze sporą siłą żółty bidon uderzył van de Poela, odbił się i spadł na jezdnię.
Holender już wcześniej bywał obiektem agresji ze strony widzów, między innymi został opluty podczas jednego z wyścigów. Niedzielny atak uznał jednak za grożący zdrowiu i życiu, stąd zdecydowana reakcja i zapowiedź działań prawnych.
Przejdź na Polsatsport.pl