"Legia Warszawa w błędnym kole"

Zastanawiający jest fakt, że jedynym powodem do optymizmu dla fanów Legii jest powrót Michała Żewłakowa na stanowisko dyrektora sportowego. Zbudowana za największe pieniądze w tym kraju drużyna nie wytrzymuje w starciach z czołówką Ekstraklasy. Czy wszystkiemu winien jest ekscentryczny trener Goncalo Feio?

"Legia Warszawa w błędnym kole"
PAP
Maxi Oyedele z Legii próbował zatrzymać Afimico Pululu z Jagiellonii

We wrześniu na Łazienkowską, niczym po swoje, przyjechał Raków Częstochowa. A teraz zrobiła to Jagiellonia Białystok. Jak wyliczył Roman Kołtoń z „Prawdy Futbolu”, w starciach z najlepszą czwórką Ekstraklasy Legia zdobyła tylko dwa punkty na 21. W niedzielę nie była w stanie poradzić sobie z Jagiellonią u siebie, choć tej, do zmęczenia, wynikającego z czwartkowego meczu z Betisem, doszła podróż z Sewilli. Legia z Chelsea grała u siebie. Mało tego, to „Jaga” ma o dwa mecze więcej w nogach w tym sezonie, a w końcówce rozgrywek zmęczenie się kumuluje. Rewanż z Betisem będzie dla podopiecznych Adriana Siemieńca 50. spotkaniem o stawkę, podczas gdy drugie starcie z Chelsea dla legionistów będzie meczem numer 48.

 

ZOBACZ TAKŻE: Legia przegrała u siebie! Mistrzowie Polski górą w Warszawie

 

Jak to możliwe, że bez kontuzjowanych Pawła Wszołka, Bartosza Kapustki i Marca Guala Legia jest totalnie bezzębna w ofensywie?

Okazuje się, że pieniądze to nie wszystko. Równie ważny, a czasem nawet ważniejszy jest pomysł. Wszak przychody warszawian są ponad czterokrotnie większe niż te „Jagi” (267 mln zł kontra 59,6 mln zł). A jednak to w Białymstoku zbudowali mocniejszy zespół. Nie chodzi tylko o niedzielny szlagier Ekstraklasy, ale także o fakt, że najprawdopodobniej Jagiellonia już w drugim sezonie z rzędu znajdzie się nad Legią. Trudno się spodziewać, by ekipa Feio odrobiła 11 punktów straty do drużyny Adriana Siemieńca w sześciu kolejkach, jakie pozostały do końca rozgrywek.

 

Okazuje się, że podlaska gospodarność i zaradność made in dyrektor sportowy Łukasz Masłowski bierze górę. Symboliczne jest sprowadzenie Marca Guala. Wydawało się, że to ostateczny cios w Jagiellonię. Tymczasem białostoczanie, wiedząc, że Gual pakuje się do Warszawy, pojechali do Greuther Fuerth po Afimico Pululu, zapewniając trenerowi Siemieńcowi jeszcze większego kozaka w szatni!

 

Na naszych oczach bankrutuje idea małpowania pomysłów transferowych krajowej konkurencji. Gual nie zbawił Legii, podobnie jak sprowadzony w tym samym okresie, z Rakowa Częstochowa, Patryk Kun. Transferowe ctr+c ctrl+v blado wypada także na przykładach wykupionego z Pogoni Szczecin Vahana Bichakhchyana, czy pozyskanego ze Stali Mielec Ilyi Shkurina, choć obaj w Warszawie są za krótko, by ich ostatecznie przekreślać.

 

Identycznie sytuacja wygląda z bramkarzem Vladanem Kovaceviciem, który błyszczał w Rakowie, ale gdy ze Sportingu trafił na Łazienkowską, nie przypominał samego siebie i od 10 marca grzeje ławę. Prawda jest brutalna: jeżeli ktoś jest królem dyskoteki w Mielcu, Szczecinie, czy Częstochowie, niekoniecznie musi brylować na parkietach w stolicy.

 

Legię stać na to, aby na zagranicznych wodach wyławiać swoje perełki. Takie, jak sprowadzony latem 2016 r. z Norwich Vadis Odjidja-Ofoe, czy upolowany rok wcześniej w Turcji, za skromne 375 tys. euro, Aleksandar Prijović. Z nimi Legia awansowała do Ligi Mistrzów, zdołała zremisować z Realem Madryt u siebie, a na koniec sezonu - obronić mistrzostwo kraju.

 

Przy transferach Prijovicia i Odjiji-Ofoego palce maczał Żewłakow, gdy od lipca 2013 r. był szefem skautów, a od września 2015 r. do września 2017 r. dyrektorem sportowym Legii. Udowodnił zatem, że ma zarówno kontakty, jak i know-how. Pytanie tylko, czy po tym, jak Legia szarpnęła się na Rubena Vinagre’a (2,5 mln euro), Shkurina (1,5 mln euro), Migouela Alfarelę (1 mln euro) i Kacpra Chodynę (850 tys. euro) stać ją będzie na to, aby wysupłać z sakiewki na wzmocnienia na miarę tych sprzed lat.

 

Równie ważne pytanie dotyczy tego, kto poprowadzi szatnię Legii od nowego sezonu. Goncalo Feio może zdobyć Puchar Polski, ale w Ekstraklasie nie grozi mu już nie tylko mistrzostwo, ale też podium.

 

Pewne jest jedno: po serii błędnych, wybory legionistów muszą być trafne. To nie do pomyślenia, by najbogatszy zespół w Polsce wygrał tylko jeden z ostatnich pięciu sezonów.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie