Finał ligi siatkarek. Magiera: W drodze na szczyt, czyli na skrzydłach po marzenia

Marek MagieraSiatkówka

Zaczynamy finał rozgrywek w Tauron Lidze. We wtorek wieczorem na Podpromiu w Rzeszowie pierwsze starcie Developresu z ŁKS-em Commercecon Łódź. Jaki to będzie finał? Ilu meczów można się spodziewać? Gramy do trzech wygranych spotkań. Jeśli spełni się najkrótszy scenariusz, to mistrza Polski poznamy już za tydzień, jeśli najdłuższy, to 30 kwietnia. ŁKS trzykrotnie świętował mistrzowski tytuł, ostatni raz dwa lata temu.

Finał ligi siatkarek. Magiera: W drodze na szczyt, czyli na skrzydłach po marzenia
fot. PAP
Kto zdobędzie mistrzostwo Polski?

Skład tegorocznego finału nie jest żadną niespodzianką. W przedsezonowych prognozach ekspertów Developres i ŁKS były najczęściej typowane do gry w finale. Ci sami eksperci prognozowali też miejsce w czwórce siatkarkom PGE Grota Budowlanych Łódź oraz BKS-u Bostik Bielsko-Biała. Dalej miała być Moya Radomka Radom i pozostałe drużyny, mało kto jednak wskazał na Energę MKS Kalisz jako spadkowicza. Ale dzisiaj skupmy się na finale rozgrywek.

 

ZOBACZ TAKŻE: Trzy szybkie sety w Mielcu. Rywalizacja o 7. miejsce w Tauron Lidze rozstrzygnięta


Przed finałem Pucharu Polski w Elblągu nasi eksperci – Joanna Kaczor-Bednarska i Jakub Bednaruk - na potrzeby Magazynu #7Strefa poproszeni zostali o wskazanie największych atutów i mankamentów obu drużyn, a wszystko po to, aby wytypować faworyta rywalizacji. Oboje wskazali wówczas na niewielką przewagę Developresu. Jak patrzą na finałowe starcia dziś, przed rozpoczęciem batalii, mając w pamięci fakt, że Puchar Polski pewnie wygrały rzeszowianki, kompletnie dominując przeciwnika oraz że obydwa mecze w fazie zasadniczej rozgrywek ligowych wygrały siatkarki… ŁKS-u? I oczywiście, że w tak zwanym międzyczasie – w ciągu dwóch dni – w obu klubach doszło do zmian na stanowisku trenerskim; w ŁKS-ie Alessandro Chiappiniego zastąpił Zbigniew Bartman, a w Developresie Michała Maska Stephane Antiga. I od trenerów zacznijmy może „badanie sił” obu drużyn.


Bartman, który nie ma żadnego doświadczenia w trenerskiej pracy, zaczął swoją przygodę w ŁKS-ie z małymi przygodami, wygrywając po tie-breaku mecz z MKS-em Kalisz oraz przegrywając derbowe starcie z Budowlanymi. W pierwszej rundzie play off nieoczekiwanie przegrał pierwszy mecz z Ita Tools Stalą Mielec, ale w drugim i trzecim spotkaniu nie dał rywalkom najmniejszych szans. W półfinale, ponownie w derbowym starciu, potrzebował dwóch spotkań, aby wyeliminować Grota Budowlanych, a w drugim niezwykle dramatycznym meczu dokonał niezwykle trafnych decyzji dotyczących zmian w składzie i ustawieniu, które miały decydujący wpływ na końcowy wynik meczu i awans do finałowej rozgrywki.


Antiga, który powrócił do Rzeszowa po czterech sezonach zakończonych czterema srebrnymi medalami na razie większych przygód nie odnotował.


– Patrząc na kwestię trenerską, to nie da się tego porównać, nie ma szans, bo niby jak to zrobić – retorycznie pyta Jakub Bednaruk.


– Na pewno większe doświadczenie ma Antiga, ale myślę, że ciąży na nim presja związana z tymi wcześniejszymi srebrami. W ŁKS-ie z kolei po awansie do finału nie ma żadnej presji – mówi Joanna Kaczor-Bednarska.


Zajmijmy się zatem sytuacją na poszczególnych pozycjach i zacznijmy od rozegrania. Z jednej strony Katarzyna Wenerska, dziś podstawowa reprezentantka Polski, z drugiej strony aspirująca do gry w reprezentacji Marlena Kowalewska, który w trudnym przejściowym czasie naszej kadry była w niej nominalną „jedynką”.


– Dla mnie remis – mówi Kaczor-Bednarska.


– Dla mnie też, choć obie grają inaczej od siebie – mówi Bednaruk.

 

Środek siatki to prawdziwe bogactwo po obu stronach. Kto wie, czy na tej pozycji nie mamy tutaj zdecydowanie najwięcej jakości. Agnieszka Korneluk i Magdalena Jurczyk to podstawowe środkowe w kadrze Stafano Lavariniego, gdzie też grają z Wenerską. W rezerwie jest jeszcze Weronika Centka-Tietaniec mocno pukająca do drzwi kadry. W ŁKS-ie mamy Klaudię Alagierską, też podstawowa kadrowiczkę oraz Anne Obiałę, która była podstawową środkową w kadrze w pierwszym roku pracy Lavariniego, a dzisiaj jest liderką łódzkiej drużyny i chyba ze wszystkich wymienionych prezentuje najrówniejszą, dodajmy – bardzo wysoką formę.


– Remis – mówi Joanna.


– Remis i to bez zastanowienia – mówi Jakub.


Tutaj jeszcze mały suplement odnośnie do Agnieszki Korneluk, która po tym sezonie przeniesie się do ligi tureckiej i może to zrobić z prawdziwym przytupem, jeśli w finałowych starciach wywalczy minimum 15 punktowych bloków, bo właśnie tylu brakuje jej do osiągnięcia magicznej liczby – 1000. Jak dotąd w historii naszych rozgrywek ta sztuka udała się jedynie Zuzannie Efimienko-Młotkowskiej, ale tylko Korneluk spośród blisko siedmiuset sklasyfikowanych w tym rankingu siatkarek legitymuje się średnią powyżej jednego bloku na set.

 

Reprezentacyjne starcie mamy też na pozycji libero. Z jednej strony Maria Stenzel, z drugiej Aleksandra Szczygłowska. Przez długi czas w reprezentacji niepodważalną „jedynką” była Stenzel. Szczygłowska nie zawsze była wtedy drugą libero, zdarzało się bowiem, że grała w kadrze jako nominalna przyjmująca i pojawiała się w drugiej linii na krótkich zmianach do obrony i poprawy przyjęcia. W ostatnim roku zawodniczki zamieniły się rolami.


– Remis – mówią zgodnie nasi eksperci.


Na razie same remisy, ale finałowa rywalizacja remisem na pewno się nie zakończy. Kluczowy może pokazać się zatem atak. Tutaj zarówno Joanna Kaczor-Bednarska jak i Jakub Bednaruk widzą przewagę Developresu – Sabriny Machado i jej zmienniczki Bruny Honorio. W ŁKS-ie przez większą część sezonu grała Anastazja Hryszczuk, ostatnio podstawowy plac wywalczyła sobie Weronika Gierszewska.


– Według mnie tutaj Rzeszów ma największą przewagę ze wszystkich pozycji – mówi Bednaruk. – Półfinał ŁKS grał praktycznie bez prawego skrzydła.


No to zostało nam jeszcze przyjęcie. W Developresie mamy Monikę Fedusio i Maritt Jasper uzupełniane przez Aleksandrę Dudek, w ŁKS-ie Natalię Mędrzyk, Zuzannę Górecką i Lanę Scukę.


– Ja tutaj widzę przewagę łódzkiej drużyny – mówi Kaczor-Bednarska. – Przyjęcie blisko, bo ostatnio Górecka i Mędrzyk zwyżkują, Scuka też rośnie, ale jednak stawiam na parę… rzeszowską – dodaje Bednaruk, który jest przekonany, że to skrzydła będą przysłowiowym języczkiem u wagi. – Skupiłbym się jednak na prawym ataku. Tutaj widzę największą przewagę i element który może decydować o złocie, kiedy reszta jest w miarę równa. Oczywiście dwie młode w ŁKS mogą w pewnym momencie odpalić, ale jak na razie duże granie przytłacza łódzkie atakujące.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie