Jota Gonzalez - żonaty z piłką ręczną
Nowy selekcjoner reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych może pochwalić się bogatym CV. Przez ponad dekadę samodzielnie prowadził klub Logrono La Rioja, dwukrotnie został w tym czasie najlepszym trenerem ligi hiszpańskiej. Pięć lat był asystentem Raula Gonzaleza w PSG, a od dwóch sezonów pracuje jako pierwszy trener w Benfice Lizbona. 53-letni Hiszpan został właśnie oficjalnie zaprezentowany jako nowy selekcjoner polskiej kadry.

Pierwszego ekskluzywnego wywiadu na polskiej ziemi Jota Gonzalez udzielił redakcji Polsat Sport.
Szymon Rojek: Zacznijmy od tego, jak trafił pan do Polski. Kiedy nastąpił pierwszy kontakt? Kto do kogo zadzwonił? No i jaka była pana pierwsza reakcja?
Jota Gonzalez: Jakiś miesiąc temu zadzwonił do mnie mój agent i powiedział mi, że Związek Piłki Ręcznej w Polsce jest zainteresowany zatrudnieniem mnie. To było dla mnie zaskoczenie, ale po chwili zastanowienia bardzo się ucieszyłem. Byłem zadowolony z pomysłu dołączenia do drużyny narodowej. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać o tej sprawie, przedstawiciele związku okazywali mi wielkie zainteresowanie, zachęcali mnie do podjęcia pracy. I to było dla mnie ważne. Myślę, że będzie to dla mnie wyzwanie.
Użył pan słowa "wyzwanie". 15-20 lat temu praca z polską kadrą to byłaby wielka szansa zdobywania medali na wielkich turniejach. A teraz jest to właśnie wyzwanie, bo potencjał polskich zawodników nie jest tak duży jak kilkanaście lat temu. Czy w związku z tym nie miał pan wątpliwości?
Nie miałem. Kiedy lata temu decydowałem się dołączyć do klubu z Logroño, byli na ostatnim miejscu w tabeli ligi hiszpańskiej. A potem przez kilka sezonów regularnie graliśmy w europejskich pucharach. I właśnie takie wyzwania lubię. Myślę, że stopniowo możemy poprawiać nasze wyniki. Musimy ciężko pracować. Najważniejszą rzeczą dla mnie jest to, że każdy zawodnik musi dawać z siebie wszystko każdego dnia i musi czuć się dumny z gry w reprezentacji Polski. To jest najważniejsze. I krok po kroku musimy poprawiać naszą sytuację. Moim zdaniem polscy zawodnicy są lepsi, niż mogłyby na to wskazywać ostatnie wyniki. Oczywiście czasami inaczej oceniasz zawodnika, kiedy widzisz go w telewizji, a inaczej kiedy spotykasz się z nim na treningu. Dopiero kiedy zaczynasz z nimi trenować, możesz właściwie ocenić, jak duży mają potencjał i jak istotny wpływ mogą mieć na wyniki zespołu. Ale teraz skupiam się na tych dwóch najbliższych meczach, ponieważ one są dla nas najważniejsze.
Czy po propozycji od polskiej federacji radził się pan kogoś, rozmawiał z kimś? Dwa największe polskie kluby mają hiszpańskich trenerów...
Tak, rozmawiałem z nimi nie raz. Przekonywali mnie, że mogę być odpowiednim trenerem dla polskiej reprezentacji. Mam dobre relacje z oboma trenerami i z Xavim Sabate, i z Talantem. Opowiedzieli mi trochę, jak wygląda sytuacja w polskiej piłce ręcznej, jak się tu pracuje; obiecali, że pomogą mi we wszystkim, co związane z moja pracą. Powiedzieli mi, że muszę przekonać zawodników, że dzięki mojej filozofii gry mogą stać się lepszymi graczami niż do tej pory.
Ta praca krok po kroku w dłuższej perspektywie oznacza konieczność korzystania z młodych zawodników. Dlatego będzie pan miał w sztabie Zygmunta Kamysa, trenera zaangażowanego w szkolenie młodzieży?
Tak, to jest dla mnie ważne. Właśnie dlatego chcę mieć polski sztab. To ważne, bo polscy trenerzy mają większą wiedzę niż ja teraz o polskich młodych zawodnikach. A ja bardzo lubię z młodymi pracować, wprowadzać ich do zespołu. Oczywiście już teraz mam wiedzę na temat graczy z Polski, ale w przyszłości będę miał jeszcze większą zwłaszcza o młodych zdolnych. Oglądałem wiele meczów reprezentacji Polski, polskiej ligi i to jest ważne, ale wolę poznawać zawodników podczas wspólnej pracy. Będziemy stawiali na młodych zawodników stopniowo. Jeśli będą się dobrze prezentowali w swoich klubach, będą mieli szansę zagrać w reprezentacji Polski albo przynajmniej dołączyć do nas na niektórych zgrupowaniach.
To będzie dla pana pierwsze doświadczenie pracy z reprezentacją, a istnieje przecież duża różnica między pracą w klubie a w kadrze. Jest pan na to gotowy?
Na pewno jest duża różnica między treningami w klubie i w drużynie narodowej. Ale to nie powinno być dla mnie trudne. Największą różnicą jest to, że w kadrze masz dużo mniej czasu. Nie będę miał go wystarczająco dużo, by przekazać cały mój pomysł na grę. Na najbliższym zgrupowaniu skupię się na naszych dwóch następnych meczach. Przed spotkaniem z Izraelem będziemy mieli dwa na trening. To niełatwa sytuacja.
Co można zrobić w dwa dni?
Cóż. Pierwszego dnia skupimy się na treningu, jak powinniśmy atakować ich obronę. Drugiego dnia odwrotnie: skupimy się na tym, jak musimy bronić przeciwko ich atakowi. Postaram się pokazać, jak to robić, jak analizować ich ruchy, ich indywidualne zachowania. Postaram się też szczegółowo przećwiczyć ważne dla mnie detale. Na szczęście prawdą jest, że kiedy pracujesz z dobrymi zawodnikami, są oni w stanie wiele spraw szybko zrozumieć. Dlatego łatwiej będzie mi trenować z zawodnikami z poziomu reprezentacyjnego. Siłą rzeczy postaram się też uprościć moje założenia, mój plan gry. I dostosowywać go do zespołu. Mam swoją wizję gry, ale mam też zawodników o określonych zaletach. I nie zamierzam ich zmieniać. Chcę dopasować styl gry zespołu do charakterystyki zawodników.
Nie obawia się pan, że jednoczesna praca w klubie i reprezentacji wpłynie na pana życie osobiste? Będzie pan miał jeszcze mniej czasu, za to więcej pracy, więcej podróży.
To normalne. Przyzwyczaiłem się, że mam dużo pracy. Ja mam może trochę przewagi w tej sytuacji, ponieważ nie mam rodziny, nie jestem żonaty.
Jest pan żonaty z piłką ręczną...
Tak, jestem żonaty z piłką ręczną. I mam wystarczająco dużo czasu na ciężką pracę, prawdziwe maratony pracy. Zamierzam od razu zacząć naprawdę, naprawdę ciężko pracować. I myślę, że to nie będzie dla mnie problem, może trochę na samym początku. Ale generalnie to, że muszę pracować ciężej to nie jest problem.
Zbliżamy się do końca rozmowy, a muszę zapytać o Kamila Syprzaka, którego zna pan doskonale ze wspólnej pracy w Paryżu. Czy wyobraża pan sobie polską reprezentację bez tak dobrego zawodnika? Czy zrobi pan wszystko, by przywrócić go do reprezentacji?
Oczywiście znam Kamila doskonale, mam z nim bardzo dobrą relację, ale najpierw chcę uzyskać wszystkie informacje na temat problemu, który pojawił się w trakcie ostatnich mistrzostw świata. Mnie tu wtedy jeszcze nie było. Uważam, że Kamil to jeden z najlepszych obrotowych na świecie. Może być dla nas ważnym graczem. Ale na początku muszę porozmawiać z nim, z jego kolegami z drużyny, z ludźmi ze związku. Najważniejsza jest jednak reprezentacja Polski i na niej się skupiam. W pośpiechu nie podejmę żadnej decyzji, zastanowię się, czy to teraz jest odpowiedni moment, aby dzwonić do Kamila. Chcę być w stu procentach skoncentrowany na dwóch najbliższych meczach, dlatego wolę uzyskać pewne informacje, a następnie upewnić się, że podejmę właściwą decyzję dla reprezentacji Polski. Oczywiście liczę na każdego Polaka, a wszyscy wiedzą, że Kamil to ważny zawodnik.
Podczas pana prezentacji prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce Sławomir Szmal powiedział, że oczekuje lepszych wyników niż w ostatnich latach i tego, żeby w reprezentacji pojawiało się więcej młodych zawodników. A co dla pana będzie sukcesem w pracy z reprezentacją Polski? Co sprawi, że będzie pan usatysfakcjonowany?
Najpierw chcę awansować do mistrzostw Europy. To cel pierwszy i bardzo, bardzo ważny. Zatem skupiam się na meczach z Izraelem i Rumunią. A w dalszej perspektywie? Jak mówiłem, uważam, że stać Polskę na osiąganie lepszych wyników. Wcześniej muszę jednak dobrze poznać zawodników. Nie mogę wykluczyć, że na początku przytrafią mi się jakieś błędy w selekcji, to naturalne jeśli oceniasz zawodników tylko na podstawie transmisji telewizyjnych. Kiedy spędzę z nimi na zgrupowaniu kilka dni, tydzień - wtedy będę mógł ocenić, czy pasują do reprezentacji. Wierzę, że mój pomysł na grę może pomóc nam w osiągnięciu lepszych wyników w przyszłości. Ale wiem jednocześnie, że niemożliwe jest, abym zmienił wszystko w jeden dzień. Nie jestem magikiem. Ale chcę wdrażać swoje pomysły i przekonać zawodników, że mogą osiągać lepsze wyniki, jeśli spróbują podążać za moimi pomysłami. A ja oczywiście postaram się dostosować mój pomysł na grę do ich możliwości. Podjąłem się tej pracy, bo wierzę, że może ona wszystkim stronom dać radość. Zamierzam przekonać federację, że rzeczywiście jestem odpowiednim trenerem dla tej drużyny. Chcę z drużyną wygrywać kolejne mecze, a potem, dosłownie, nawet trofea.
Przed nami mecze z Izraelem i Rumunią. Gdybym chciał obstawić wyniki, jaką podpowiedź by mi pan dał? Dwie wygrane Polski?
Cóż, chcę pokonać i Izrael, i Rumunię. Na razie najważniejszy jest pierwszy mecz - ten z Izraelem, który rozegramy zresztą w Rumunii. Musimy być do niego przygotowani najlepiej jak to możliwe. Potem skupimy się na Rumunii. Bardzo chcę oba mecze wygrać, ale nie wiem, jakie będą ostatecznie wyniki. To nie będą łatwe spotkania. Trzymajcie za nas kciuki i życzcie powodzenia.

