Już tylko to może zatrzymać Jastrzębski Węgiel. "Deficyt sukcesu"
Po wygranej w Tauron Pucharze Polski drużyna z Jastrzębia tylko utwierdziła się w tym, że jest piekielnie mocna. W klubie słyszymy, że przed półfinałami PlusLigi zawodnicy są „zdrowi, zwarci i gotowi” do walki o finał i złoto. Determinacja jest tym większa, że w następnym sezonie Jastrzębski Węgiel w obecnym kształcie przestanie istnieć. Klub chce zgarnąć całą pulę, zanim straci największe gwiazdy.

W piątek półfinały PlusLigi. Jastrzębski Węgiel zmierzy się z Bogdanką LUK Lublin (początek meczu 20.30), a w sobotę PGE Projekt Warszawa z Aluronem CMC Wartą Zawiercie (14.45). Drużyny grają do dwóch zwycięstw. Wiele wskazuje na to, że o złoto zagra Jastrzębski Węgiel z Wartą. W zasadzie Tauron Puchar Polski potwierdził, że te dwa zespoły dysponują największą siłą rażenia.
PGE Projekt ma coś, czego nie mają pozostałe zespoły z czwórki
- Finał Jastrzębie – Warta wydaje się najbardziej prawdopodobny, ale żadna z tych drużyn nie może liczyć na spacerek i taryfę ulgową w półfinale – przekonuje były trener kadry Ireneusz Mazur.
- Projekt nie awansował do Final Four Ligi Mistrzów, więc teraz zrobi wszystko, by dobrym wynikiem w lidze jakoś zamazać tamto rozczarowanie. Ten zespół ma swoje ambicje i oczekiwania. Na dokładkę ma coś, czego brakuje faworytom – zauważa nasz rozmówca.
Zdaniem Mazura, PGE Projekt jest jedynym zespołem czwórki, który ma w miarę szeroką i równą kadrę. – Na każdej pozycji jest kilku równowartościowych siatkarzy. Trzech regularnych na środku. I każdy o podobnym profilu. Do tego dwóch atakujących o tych samych parametrach. Tego, co ma Projekt, brakuje mi u pozostałych. Nie chcę nawet tego mówić na głos, bo nikomu źle nie życzę, ale proszę sobie wyobrazić, co by się stało, jakby tak odjąć jedną z gwiazd ze składu wymienionych drużyn. Mówimy o zawodnikach kluczowych, nie do zastąpienia – ocenia Mazur.
Faworyci i ich gwiazdy zderzą się z presją oczekiwań
Jeśli, nie daj Boże, któraś z gwiazd doznałaby kontuzji, to nagle taki Jastrzębski Węgiel znalazłby się w olbrzymich tarapatach. Jest jednak coś jeszcze, co może zagrozić murowanego faworytowi do złota. – Wiele rzeczy rozegra się w głowie. Czynnik psychologiczny będzie miał znaczenie w tej grze o tytuł – twierdzi ekspert.
- Każda z tych drużyn ma olbrzymie pokłady oczekiwań. Z tego bierze się presja. Oczywiście profesjonaliści teoretycznie radzą sobie z presją, ale w praktyce czasem różnie z tym bywa. Jastrzębie na pewno czeka na złoto i bardzo będzie chciało zdyskontować fakt, iż teraz posiada bardzo mocny skład, a za rok już nie będzie go mieć. Dla nich to szansa, by przez kolejnym sezonem, który pewnie nie będzie już tak obfity w sukcesy, włożyć trofeum do gabloty. Zresztą tu nie chodzi tylko o klub, ale i poszczególnych zawodników. Fornal czy Huber też chcą wygrać coś ważnego na odchodne. Oni mają swoje oczekiwania i z nimi będą się mierzyć – mówi były trener kadry.
Tylko „galaktyczny mecz” Leona może zatrzymać mistrza
- W Tauron Pucharze Polski Jastrzębie upewniło się co prawda o swojej wartości, ale sport nie takie niespodzianki widział. To nie jest tak, że inni się położą i oddadzą coś za darmo. Lublin już w tym roku coś wygrał, ale Projekt ma deficyt sukcesu. U Warty jest on odrobinę mniejszy, ale także mamy z nim do czynienia – komentuje Mazur.
Jeśli uważnie wsłuchać się w słowa naszego eksperta, to można jednak dojść do wniosku, że o ile teraz Leon nie zagra „galaktycznego” meczu, to Jastrzębie czekają schody dopiero w finale. – Tak mniej więcej to będzie wyglądać. I to bez względu na to, czy obrońca tytułu trafi na Projekt, czy Wartę. Proszę zwrócić uwagę, jak trener Michał Winiarski, a jest on raczej powściągliwy w wyrażaniu opinii, mówił o przyczynach finałowej porażki w Pucharze Polski. Miał rację o tyle, że na tym poziomie decydują niuanse. Jastrzębie miało trzy, cztery godziny więcej na odpoczynek. Do tego zaliczyło jeden trening więcej na hali, w której odbywał się finał. Nie deprecjonuję sukcesu Jastrzębia, ale te detale niewątpliwie miały znaczenie dla końcowego rezultatu – podsumowuje Mazur.
Przejdź na Polsatsport.pl