Okiem Diabła. Półfinały i finały. Fornal w goryczkach

Jakub BednarukSiatkówka

Sezon siatkarski wielkimi krokami zbliża się do końca. Wszystko to, co wydarzyło się na parkietach PlusLigi i Tauron Ligi, podsumowuje w najnowszym odcinku "Okiem Diabła" Jakub Bednaruk.

Okiem Diabła. Półfinały i finały. Fornal w goryczkach
fot. PAP
Tomasz Fornal znalazł się w goryczkach tygodnia

Półfinały Plus Ligi


W Jastrzębiu-Zdroju wszystko wskazywało na powtórkę z Pucharu Polski. Początek meczu to znowu kontrola JSW, spokój i pewność na boisku. Podobnie duża przewaga 17-10 i podobnie do krakowskiego półfinału Lublin goni i podobnie przegrywa 23:25. Nic nie wskazywało, że tym razem koniec będzie zupełnie inny.


Coś od drugiego seta drgnęło w drużynie z Lublina, jakaś wiara w nich wstąpiła. Po prostu nie dali się złamać i coraz częściej mocniej oddawali. Dwie serie przy zagrywce McCarthiego budują na tyle dużą przewagę, że JSW wygląda na delikatnie oszołomione, bo przecież nie tak to miało wyglądać.


Początek trzeciego seta do stanu 10-5 dla JSW to znowu powtórka z rozrywki, ale wtedy Leon włącza „Tryb Bestii” i nagle robi się 13-18. W mgnieniu oka 13-3 dla Lublina. Jeżeli jakiś kibic przed TV zdecydował się na zrobienie herbaty, to musiał się mocno zdziwić, bo to był decydujący moment meczu. Z 10-5 na 13-18 i Lublin za sprawą genialnego Leona przełamuje JSW i przejmuje mecz.


Nie wiem, kiedy widziałem tak fantastycznie zagranego seta przez jednego zawodnika, jak w secie trzecim: 8 ataków z 11 skończonych, 3 bloki i 2 asy. W sumie 13 pkt z 20 zdobytych przez zespół z Lublina. Set Leona-cudo! Lublin szaleje, a JSW się chwieje.


W secie czwartym przy wyniku 21-19 przyznaję, że już się szykowałem do tie-breaka. Miałem wrażenie, że JSW już tego nie wypuści, ale wtedy pojawia się na boisku broń ostateczna. Trener Botti decyduje się na użycie czerwonego przycisku i spuszcza atomówkę na boisko w postaci Malinowskiego i mamy sensację.


Mecz miał swoje momenty i swoją historię. Ciekawie wyglądają statystyki po 20. punkcie:
Lublin 10 ataków skończonych z 16, bez błędu, raz zablokowani
Jastrzębie 5 ataków skończonych z 20, 4 błędy, 3 razy zablokowani
Spora różnica w końcówkach


Rozochoceni i rozgrzani po pierwszym półfinale mogliśmy usiąść do sobotniego meczu. Cały tydzień się zastanawiałem, jak Warszawa zareaguje po dotkliwej porażce w Pucharze Polski. Odpowiedziała na słuszną falę krytyki najlepiej, jak się dało, czyli na boisku najlepszą swoją wersją. Taką męską odpowiedź podziwiam i szanuję. Po porażce w słabym meczu pochylasz głowę, ale w kolejnym meczu pokazujesz swoją najlepszą grę. Agresja, determinacja, wola walki aż im od początku meczu uszami wychodziła. To była kompletnie inna drużyna niż na Pucharze. Wszystko w tydzień naprawiła i udowodniła, że nawet w ciągu tygodnia po mocnym laniu można pokazać swoją najlepszą twarz. Trochę czasu zajęło Zawierciu dostosowanie się do tak dobrego przeciwnika, ale jak już odpowiedzieli, to również zrobili to z przytupem.


To był ten rodzaj meczu, który się zapamiętuje. Zwroty akcji, masę oddzielnych historii, przełamania, odbudowywanie zawodników jak Kwolek, czy sinusoida jakości Webera. Mieliśmy w tym meczu wszystko, czego od dobrego widowiska o stawkę oczekujemy i już zacieramy rączki na ciąg dalszy.


Przed oboma półfinałami stawiałem 80 do 20 na JSW i Aluron. Teraz, mimo pierwszych wyników, postawiłbym 50 na 50 w obu - dlatego że Zawiercie z JSW potrafią zagrać lepiej.


Najważniejsze, że na koniec tego świetnego sezonu dostajemy przepyszną truskawkę na torcie.

 

Finał Tauron Ligi


Chyba 99% kibiców na taką parę w finale przed sezonem by postawiła, bo inna byłaby dużą niespodzianką. Dwa najmocniejsze zespoły ligi na boisku, ale dobrze gra tylko jeden. Po dwóch spotkaniach mamy 6-1 w setach i zdecydowaną przewagę drużyny Developresu, który - mimo że miał swoje problemy w obu meczach - to łatwo te problemy rozwiązywał.


Bardzo dobre i mądre prowadzenie gry przez Wenerską robi chyba największą różnicę. Wykorzystywanie atutów, chowanie problemów. Po prostu dwa świetnie zagrane mecze.


Podczas kiedy Rzeszów ma plan i go realizuje, po stronie ŁKS wygląda to zupełnie inaczej. Kuleje gra ofensywna, dlatego oba mecze to było poszukiwanie indywidualności, która sama mecze odwróci.


Bardzo duża rotacja na boisku czasami jakby pogłębiała jeszcze problemy, bo nikt nie zna dnia ani godziny, kiedy wyląduje na ławce rezerwowych. Ciekawi mnie, jak Zbyszek Bartman poprowadzi trzeci mecz. Czy znowu zobaczymy hokejowe rotacje, czy może dla odmiany postawi na trzy skrzydłowe od początku do końca, dając im możliwość wzięcia odpowiedzialności za wynik.


Dużo zmian ma swoje atuty, bo zawsze możesz trafić na optymalne zestawienie, ale również powoduje niepewność na boisku i rozmywanie się odpowiedzialności za wynik.


Na ten moment przed trzecim spotkaniem dwa asy na ręce ma Stephane Antiga, ale przecież Zbyszek może wygrać partię, trzymając w dłoni dwójkę z siódemką.


Ćwierćfinały PLS 1. Ligi


Co tam się wydarzyło?!


Z pierwszej czwórki rundy zasadniczej pozostał tylko Chełm, który podobnie jak pozostałe trzy drużyny stał nad przepaścią, ale w przeciwieństwie do Radomia, Bielska-Białej i Tomaszowa w tę przepaść nie spadł.


Wygląda na to, że w momencie wygrania przez Chełm półfinału klub będzie mógł już świętować awans do Plus Ligi, ponieważ nikt z drugiej pary Kluczbork-Jaworzno chęci awansu nie zgłosił.


Ciekawie za to może się zadziać w momencie, jeżeli Chełm z Siedlcami przegra, ponieważ o tym, kto w przyszłym sezonie zagra w Plus Lidze, zadecyduje PLS. Może to będzie Nysa, może ktoś inny. Tego nie wiemy.


Tak, jak nie wiemy, co dalej z drużyną ze Lwowa. Czy będzie grała, gdzie będzie grała i na jakich zasadach, bo być może będzie musiała się dostosować do ogólnych reguł ligi odnośnie do liczby obcokrajowców na boisku. Niedługo pewnie się dowiemy.

 

Słodkości tygodnia

 

- Katarzyna Wenerska za kierowanie drużyną, z mądrość w grze, za dokładność, czyli za wszystko, co powinna na boisku robić bardzo dobra rozgrywająca. Nie idzie Fedusio, to rusza z Jasper, nie idzie Machado, to wyciąga środkowe. Tak to powinno wyglądać.


- Agnieszka Korneluk za mecz #1 i Weronika Centka-Tietianiec za mecz #2:
Korneluk 20 pkt, 16 ataków z 22 skończonych, 4 bloki
Centka-Tietianiec 20 pkt, 15 ataków z 21 skończonych, 4 bloki


One się umówiły?!
Przysięgam! Już nigdy nie powiem, że środkowe meczu nie wygrywają!


 


- Wilfredo Leon

Pamiętam czasy, kiedy zawodnicy po sezonie jechali do USA pracować, pamiętam małe salki, pamiętam półamatorkę w klubach, a teraz mogę oglądać jednego z najlepszych siatkarzy w historii dyscypliny u nas w lidze grającego swój najlepszy poziom. To, co Leon wyprawia w Lublinie, to siatkarski kosmos.


Do swojego ofensywnego wachlarza dodał w meczu z JSW przyjęcie zagrywki na poziomie prawie 60%! NIESAMOWITE!

 

 

- Fynnian McCarthy
28 zagrywek wykonanych w czterech setach to sporo. Przy nim na serwisie Lublin dużo zyskiwał, bo nie chciał się McCarthy pomylić, cały czas ryzykując.

 

 

 

- PGE Projekt Warszawa za przemianę

Przecieki o Cretu w Warszawie i rozmowa dyscyplinująca po meczu Pucharu nie mogły przejść bez echa. Co dziecko robi, jak się przewróci? Wstaje! I tak Warszawa powstała po krakowskim laniu. Podobała mi się praca Grabana podczas meczu. Kontrola, chłodna głowa i pomoc drużynie.


- Mateusz Malinowski

Człowiek bez układu nerwowego. Mam wrażenie, że dla niego nie ma znaczenia, o co jest mecz, o której godzinie, gdzie i z kim. Wchodzi, robi swoje i schodzi. Zwykły dla "Maliny" dzień w robocie.

 


- Miłosz Zniszczoł
Podobnie jak Malinowski człowiek od zadań specjalnych. To nie jest gracz wybuchowy, to nie jest człowiek, którego ponoszą emocje, ale swoim wejściem dał sygnał Zawierciu do ataku.

 

 

Goryczki tygodnia

 

- Tomasz Fornal

Jestem przekonany, że w goryczkach ląduje pierwszy raz, ale jest za co. Wielokrotnie trzymał na swoich barkach cały zespół i decydował o wyniku. Taka jest rola lidera i jednego z najlepszych zawodników świata, ale mam wrażenie, że ostatnio przygasł.


W końcówkach setów w meczu z Lublinem atakował 6 razy. Nie skończył żadnej piłki, popełniając 3 błędy i 2 razy będąc zablokowanym.


- Pomeczowa awantura w Rzeszowie

Wydawało się, że od początku 2025 roku zespół z Rzeszowa wszedł na dobre tory. 17 zwycięstw z rzędu, dobra i skuteczna gra. Uśmiechnięci zawodnicy, uśmiechnięci i zadowoleni kibice, aż tu przyszło do najważniejszych meczów i klops. Przegrany ćwierćfinał MP, Puchar CEV, i pierwszy mecz o 5. miejsce i to wszystko w miesiąc. Ostro musiało być zaraz po ostatnim gwizdku meczu z Zaksą, bo awanturę słyszałem w Radomiu, ale nie ma co się dziwić. Nie tak to miało wyglądać.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie