Lorek: Speedway po szwedzku

Żużel
Lorek: Speedway po szwedzku
fot. PAP

Kiedy w 1956 roku Szwed Ove Fundin przełamał hegemonię Anglosasów w indywidualnych mistrzostwach świata, Brytyjczycy, Australijczycy, Nowozelandczycy i Amerykanie zaczęli baczniej przyglądać się Skandynawom jeżdżącym na żużlu. Szwedzi mogą poszczycić się szerokim wachlarzem legend. Wychowali wielkich mistrzów: Bjorna Knutssona, Andersa Michanka, Pera Jonssona i Tony’ego Rickardssona.

 

Zagraniczny zaciąg

 

Kiedy przyjrzeć się liście startowej finału światowego rozegranego na Memorial Coliseum w Los Angeles w 1982 roku, widniał na niej zaledwie jeden Szwed. Jan Andersson, dziś znakomity tuner silników, wówczas szwedzki rodzynek. Zaliczył niezły występ: ósme miejsce z dorobkiem ośmiu punktów, bez zwycięstwa biegowego. Gdy Jan szturmował bramy do żużlowego Olimpu, szwedzka liga preferowała sos własnego wyrobu. W 1982 roku nikt nie dopuszczał myśli o tym, aby otworzyć rynek pracy dla obcokrajowców. Dopiero w 1987 roku podjęto nieśmiałe próby zatrudnienia zawodników z zagranicy.

 

Duńczyk Erik Gundersen i Fin Kai Niemi przybyli z pochodnią i wnieśli ozdrowieńcze światło do szwedzkich lochów. W owym czasie kluby startujące w szwedzkiej Elitserien mogły kontraktować jednego obcokrajowca w meczu. Z biegiem lat powiększano limit i coraz szerszy wachlarz zagranicznych żużlowców ścigał się na torach w Vastervik, Malilli, Gislaved i Vetlandzie.

 

Bracia Karlssonowie: Peter, Mikael i Magnus, Henka Gustafsson, Peter Nahlin, Jimmy Nilsen i Per Jonsson zostali zmuszeni do podniesienia kwalifikacji. Per, mistrz świata z Bradford, doskonale rozumie sens zatrudnienia przybyszów. „Wdrapałem się na szczyt, bo liga w Szwecji wyraźnie poprawiła swój poziom. Gdy nie mieliśmy obcokrajowców w naszej lidze, nie trzeba było wykonać katorżniczej pracy, aby wykręcić komplet punktów. Problem polegał na tym, że gdy przenosiłem się na Wyspy Brytyjskie, dostrzegłem, że jestem wolny niczym żółw. Pojawienie się utytułowanych zawodników zagranicznych sprawiło, że bardziej staraliśmy się i jeszcze więcej pracy wkładaliśmy w warsztacie i podczas treningów. Na efekty nie trzeba było długo czekać” – zauważa Per Jonsson.

 

Peter Karlsson, przesympatyczny okularnik z Gullspang, skończy w grudniu 47 lat. Wciąż ma energię, aby ścigać się na żużlu. Ba, szczęśliwy tata dwóch smyków, ma w sobie tyle sił, aby co roku brać udział w Biegu Wazów. Peter zaczął zabawę ze speedwayem w 1985 roku w barwach Ornarny Mariestad. W poprzednim sezonie Pikej wciąż tkwił na liście zawodników – gości Ornarny… Nie przeszkodziło mu to w pracy na drugim etacie. Karlsson przywdziewał kevlar Smederny Eskilstuny w Elitserien. „Gdy zacząłem wchodzić w łuk ślizgiem kontrolowanym, szwedzki speedway był amatorską zabawą dla zapaleńców. Żużlowcy z zagranicy szerzej wkroczyli do Szwecji w 1989 roku. Wówczas mieliśmy grupę około 10 utalentowanych zawodników: Henka, Tony i Peter Nahlin stanowili solidny trzon młodej generacji. Prezentowaliśmy się całkiem przyzwoicie na tle zagranicznych gwiazd” – podkreśla Peter Karlsson.

 

W 1990 roku najlepszym zespołem w Szwecji była Indianerna Kumla z Henką Gustafssonem w składzie. Kumla pokonała wówczas w finale ligi ekipę Ornarny Mariestad, a na trybunach zasiadło 6000 widzów. W barwach mistrzowskiej drużyny ścigało się dwóch obcokrajowców: fenomenalny spec od długich torów: Brytyjczyk Simon Wigg i zdolny Norweg Lars Gunnestad.

 

Indianerna wciąż znajduje się w gronie prężnie działających klubów. W sezonie 2015 Kumla co prawda przegrała finał play – off z Vetlandą, ale mimo porażki, mecz o złoto rozegrany na stadionie Indianerny przyciągnął na trybuny 3506 widzów. Co intrygujące, w składzie Indianerny wystąpiło aż czterech obcokrajowców: Niels-Kristian Iversen, Artiom Łaguta, Piotr Protasiewicz i Mikkel Bech. Z kolei Ornarna Mariestad znacznie obniżyła loty i ściga się w niższej lidze, odpowiedniku polskiej I ligi i brytyjskiej Premier League – Allsvenskan League.

 

Szwedzi sporo zyskali ustanawiając dogodny termin dla spotkań ligowych: wtorkowe wieczory zarezerwowano dla Elitserien, a czwartkowe dla Allsvenskan. Idealny moment, aby zawodnicy dotarli z Polski promami po niedzielnych meczach, a ci startujący w Anglii, mogli przedostać się samolotem po poniedziałkowych spotkaniach na torach Belle Vue Aces czy Wolverhampton Wolves. Szwedzi, którzy nie chcieli wprowadzenia systemu Grand Prix i zdecydowanie optowali za jednodniowymi finałami, ostatecznie skapitulowali, ale w lidze są wierni wypracowanemu schematowi aż do dziś. „To świetny system. Ludzie niechętnie zrywają ze swoimi przyzwyczajeniami, nieprawdaż? Gdybyś próbował przekonać brytyjskiego fana, że Wilki przestaną jeździć w poniedziałkowe wieczory, podniósłby lament, czyż nie tak? A tak, wiadomo, nadchodzi wiosna i wszyscy uzależnieni od metanolu w poniedziałkowy wieczór wybierają się na Monmore Green” – zauważa Peter Karlsson, legenda Wolverhampton Wolves.

 

Tommy Rander, pomysłodawca żużlowych relacji w telewizji Screensport, niegdyś muzyk rockowy, dziś wzięty publicysta, autor książek o tematyce motocyklowej, uważa, że wtorek to idealny dzień na wyścigi żużlowców na szwedzkiej ziemi. „System jest sprytnie przemyślany. Wszystkie drużyny z Elitserien ścigają się tego samego wieczoru. Fani mogą śledzić wyniki w internecie, rodzi się rywalizacja, większe zainteresowanie kibiców z ośrodków żużlowych. Kibice na trybunach stadionu w Vetlandzie są informowani przez spikera o wyniku meczu w Kumli. To mądre rozwiązanie, aby ścigać się we wtorkowe wieczory” – podkreśla Tommy Rander.

 

Szwedzi nie tylko zadbali o sensowny terminarz rozgrywek ligowych. Byli również prekursorami w instalacji dmuchanych band. „Kiedy patrzę z jaką prędkością wchodzą w wiraż młodzi zawodnicy i przypomnę sobie moje młodzieńcze lata, mam ciarki na plecach. Uważam, że źródłem problemów i narastającego niebezpieczeństwa są leżące silniki. Na stojących silnikach łatwiej można było zachować kontrolę nad motocyklem. Wiem, że wiele osób nie zgodzi się z moją opinią, ale „stojaki” były wolniejsze, ataki częściej były przeprowadzane przy wewnętrznej. Dziś moc silników jest tak porażająca, że chłopcy napędzają się po zewnętrznej, wchodzą w łuk na zawrotnej prędkości, mają szybsze motocykle, ale ściganie wcale nie jest ciekawsze niż przed laty. „Leżaki” zrewolucjonizowały speedway” – zauważa Peter Karlsson.

 

Wybitny technik, dwukrotny indywidualny mistrz Szwecji, nosi w sobie tyle miłości dla speedwaya, że nie zamierza zawieszać laczka na kołku…

 

Tomasz Lorek, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie