Polak z Chabarowska: Gram na końcu świata!

Piłka nożna
Polak z Chabarowska: Gram na końcu świata!
fot. CyfraSport

- Jestem takim człowiekiem, który nie lubi gdybać. Coś w środku mi mówiło, że trzeba coś zmienić i na własnej skórze przekonać się jak jest w innym kraju. Nie jestem Cristiano Ronaldo i nie miałem wielu ofert do wyboru. Trafiła się egzotyczna propozycja i z niej skorzystałem – mówi w rozmowie z Polsatsport.pl Łukasz Sekulski. 27-letni napastnik w przerwie zimowej dosyć niespodziewanie przeniósł się z Jagiellonii Białystok do beniaminka rosyjskiej Premier Ligi, SKA Chabarowsk.

 
Jak teraz u was z pogodą?
 
Obecnie temperatury oscylują między 25 a 30 stopni powyżej zera. Do tego jest okropnie duszno. Zresztą w Chabarowsku słońce świeci przez jakieś 300 dni w roku. Tylko co z tego skoro świeci też w te mroźne dni i wtedy nie ma to większego znaczenia, bo i tak jest potwornie zimno.
 
Chabarowsk to jeszcze Europa czy już może Azja?
 
W 100% Azja. Nie mam co do tego najmniejszej wątpliwości. Owszem miasto położone jest w Rosji a klub gra w rozgrywkach europejskich, ale samo miasto i region to zupełnie inna część świata. Normalny daleki wschód. Bliżej do Chin i Japonii niż do Europy. Mentalnie i kulturowo również.
 
W Chabarowsku mieszka ponad sześćset tysięcy mieszkańców. Miasto robi wrażenie?
 
Gołym okiem widać, że starają się gonić Europę, ale Chabarowsk jest z tym jakieś dwadzieścia lat do tyłu. Owszem budowane są nowe wieżowce czy osiedla, ale jest też wiele starych domów czy nawet dzielnic. Ciągle pojawiają się nowe budynki. Widać, że miasto się rozwija i na efekty trzeba jeszcze trochę poczekać.
 
Co Cię najbardziej zaskoczyło?
 
Ruch samochodowy jest taki sam jak w Polsce, ale dziewięćdziesiąt procent aut ma kierownicę po prawej stronie. Spowodowane jest to względami ekonomicznymi, gdyż takie samochody są dużo tańsze od tych z kierownicą po lewej stronie. Zresztą jeden z chłopaków pochodzących z Moskwy sprowadził do Chabarowska swój samochód. Za tysiąc dolarów jego auto w specjalnym kontenerze podróżowało do Chabarowska sześć dni pociągiem.
 
A Ty jak się poruszasz po mieście?
 
Głównie pieszo, gdyż mam blisko na stadion. Większość piłkarzy mieszka w takim wieżowcu wynajętym przez klub. To dla as bardzo duże ułatwienie.
 
Był czas aby odwiedziła Cię rodzina?
 
Żona i trzyletni syn Aleksander na razie zostali w Polsce. Daliśmy sobie czas na to abym się tutaj w pełni zaaklimatyzował. Dopiero wtedy niech przylecą tutaj do mnie. Teraz w Chabarowsku jest bardzo ciepło, ale problemem jest wyrobienie wizy dla małżonki i syna. Mam nadzieję, że niebawem oboje przyjadą do mnie.
 
Jesteś w Rosji już pół roku. Masz jeszcze problem z językiem?
 
Nie da się ukryć, że słabo mówię po angielsku. Od pierwszego dnia mojego pobytu w Chabarowsku wziąłem się za to ostro za naukę języka rosyjskiego. Ci czołowi piłkarze też tak robią w ligach w których grają. Chyba tylko w Polsce pozwalają na to, aby w szatniach rozmawiać w kilku językach. Niekoniecznie po polsku czy angielsku. Tutaj rozmawia się tylko po rosyjsku, a ja w chwili obecnej nie mam większych problemów z komunikacją. To też bardzo pomaga w rozmowach nie tylko w naszej szatni.
 
Na treningach rozumiesz co mówi trener czy koledzy z drużyny?
 
Na początku co zrozumiałe był z tym problem. Teraz jest już zdecydowanie lepiej. Mamy w klubie stołówkę, gdzie po treningu możemy zjeść obiad czy kolację. Można się napić kawy. I wtedy jest też najlepsza okazja aby porozmawiać sobie z chłopakami. Z tego co wiem w Polsce to tylko Legia i Lech gwarantują swoim piłkarzom wspólne obiady. Tutaj jest to bardzo profesjonalnie zorganizowane. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że zjeść zdrowy i zbilansowany posiłek po ciężkim treningu jest bardzo ważny. A dodatkowo takie wspólne posiłki jeszcze lepiej scalają zespół.
 
Tamtejsza kuchnia Ci odpowiada?
 
Ta którą mamy w klubie niczym się nie różni od tej w Polsce. Zresztą lubię i potrafię gotować. I nie są to jakieś zwykłe i proste potrawy. Nauczyłem się tego w rodzinnym domu. Jestem tutaj sam i gotowanie pozwala mi się też trochę zrelaksować. Tutaj w Chabarowsku jest zdecydowanie drożej niż w Moskwie. Położenie Chabarowska i w związku z tym koszty transportu są bardzo wysokie.
 
Zdążyłeś zwiedzić miasto?
 
W wolnych chwilach wypożyczam rower i dużo jeżdżę. Można powiedzieć, że najważniejsze miejsca w Chabarowsku zwiedziłem dokładnie.
 
Który stadion zrobił na Tobie największe wrażenie?
 
Zdecydowanie obiekt Spartaka Moskwa. Otkrytie Arena jest podobna do naszego Stadionu Narodowego i stąd ten stadion tak mi przypadł do gustu.
 
Który z piłkarzy zdążył wywrzeć na Tobie największe wrażenie?
 
Premier Liga jest bardzo mocna i teraz nie dziwię się dlaczego rosyjscy piłkarze nie chcą się stąd ruszać. Zarabiają bardzo dobre pieniądze, a w dodatku są u siebie. A z piłkarzy to zaimponowali mi Quincy Promes oraz Fernando. Gol tego drugiego zrobił na mnie ogromne wrażenie. Graliśmy ze Spartakiem i byliśmy bliscy zremisowania tego meczu i sprawić tym samym niespodziankę. W 92. lub 93. minucie Fernando popisał się fantastycznym strzałem z dwudziestu pięciu metrów. Piłka wpadła w samo okienko, dzięki czemu Spartak wygrał to spotkanie. Brazylijczyk trafił w samą dziewiątkę jak to mówią Rosajnie.
 
Masz jakiś kontakt z innymi polskimi piłkarzami?
 
W zeszłym sezonie po meczu z Rostowem rozmawiałem z Maćkiem Wiluszem. Najlepszy kontakt mam z „Fiedzią” Czernychem z którym grałem w Jagiellonii, a obecnie jest piłkarzem stołecznego Dynama. Widziałem się z nim kilka razy.
 
Za nami siedem kolejek rozgrywek pierwszej ligi, a Twój dorobek to zaledwie 22 minuty w pierwszym spotkaniu przeciwko Armawir.
 
Cały czas zmagam się z kontuzją, której nabawiłem się tutaj jeszcze w zeszłym sezonie. Mam zapalenie achillesa. Niby niegroźny uraz, ale na jego wyleczenie potrzeba czasu. Treningi przy dużych mrozach, w dodatku na sztucznej murawie zrobiły swoje. Klub wysłał mnie na leczenie do Moskwy, gdyż tutaj nie było dobrych fizjoterapeutów. Jeszcze na początku sezonu wydawało się, że z moim zdrowiem jest już wszystko w porządku, ale po tej pierwszej kolejce dalej odczuwałem ból. Teraz wróciłem do Chabarowska i powoli rozpoczynam normalne treningi.
 
Po spadku z Premier Ligi przygotowania do nowego sezonu bardzo się zmieniły?
 
Nie wiem dokładnie jak wyglądały te poprzednie, ale teraz mieliśmy dwa obozy na Białorusi. Pierwszy trzytygodniowy, a drugi był dwutygodniowy. Między pierwszym i drugim mieliśmy cztery dni wolnego. Nie byłem na tym pierwszym obozie, gdyż przechodziłem w Polsce rehabilitacje po tym zapaleniu achillesa.
 
W klubie doszło do dużych zmian?
 
Tak, ale na szczęście były to zmiany na lepsze. Wtedy zaraz po spadku praktycznie wszyscy się rozjechali. Nie było w zespole dobrej atmosfery. Teraz jest inaczej. Można pójść sobie z kimś na kawę czy zjeść wspólny posiłek. Dodatkowo teraz gdy znam dobrze język rosyjski to nie boję rozmawiać. To dla mnie naprawdę duży atut.
 
Po dziewięciu kolejkach SKA Chabarowsk z jedenastoma punktami zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli.
 
Po siódmej kolejce doszło do zmiany trenera. Dotychczasowego szkoleniowca Siergieja Pieriednie zastąpił Wadim Jewsiejew, który ostatnio pracował w Amkarze Perm. I na dzień dobry czekał go bardzo ważny podwójny sprawdzian i to w dodatku z tym samym zespołem. Najpierw graliśmy we Władywostoku derbowy mecz w Pucharze Rosji z miejscowym zespołem Łucz Energiji, a kilka dni później zmierzyliśmy się z nimi u siebie w meczu o ligowe punkty. Przed sezonem prezydent naszego klubu dał nam jasny przekaz, że interesuje go powrót do Premier Ligi oraz zwycięstwo w bardzo prestiżowych derbach z Władywostokiem. Tak się złożyło, że teraz  z tym zespołem zagraliśmy dwukrotnie. W Pucharze wygraliśmy 2:0 i awansowaliśmy do następnej rundy, a mecz ligowy zakończył się bezbramkowym remisem.
 
Byłeś z drużyną na tym wyjazdowym spotkaniu?
 
Nie, nie byłem. Wprawdzie robiłem co mogłem, aby się wykurować na ten mecz, ale trochę mi zabrakło czasu aby wrócić do swojej normalnej dyspozycji. Zresztą przed sezonem skoro to miały być derby to chciałem pojechać samochodem, aby w wolnej chwili zwiedzić to miasto. Koledzy jednak szybko sprowadzili mnie na ziemię. Z Chabarowska do Władywostoku jest 800 kilometrów i samochodem jedzie się jakieś 12 godzin, w dodatku po drogach niezbyt dobrej jakości. Zatem i tę podróż też musiałem sobie darować.
 
W pierwszej lidze gra aż 24 zespoły i w tym sezonie też będą czekały was bardzo odległe podróże.
 
Najdalszy wyjazd czeka nas do Kaliningradu, a więc tuż przy granicy z Polską. Już nie mogę się doczekać tego meczu. Z jednej strony zagramy na arenie finałów mistrzostw świata, a z drugiej będzie okazja aby mnie na żywo zobaczyli moi najbliżsi. Nie tylko w Kaliningradzie, ale też zagramy jeszcze na kilku innych stadionach na których rozgrywany był mundial.
 
Żałujesz tego wyboru?
 
Jestem takim człowiekiem, który nie lubi gdybać. Coś w środku mi mówiło, że trzeba coś zmienić i na własnej skórze przekonać się jak jest w innym kraju. Nie jestem Cristiano Ronaldo i nie miałem wielu ofert do wyboru. Trafiła się egzotyczna propozycja i z niej skorzystałem. Zdaję sobie sprawę, że gram na końcu świata. Jestem rodzinnym człowiekiem a grając tutaj bardzo tęsknię za najbliższymi. Moim szczytem nie jest gra w pierwszej lidze rosyjskiej, ale teraz dam z siebie wszystko, aby pomóc drużynie powrócić do Premier Ligi. Podziwiam klubowych działaczy, którzy na tak trudnym terenie robią wszystko aby klub mógł jak najlepiej funkcjonować. Teraz walczymy o awans, a co będzie dalej to czas pokaże.
Grzegorz Michalewski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie