Robert Zieliński: Hiszpańskie media i Lewandowski, czyli torreador szarżuje na byka

Barcelona zapłaciła za nich więcej niż za Lewandowskiego. Top 10 transferów
Tekst w "El Futbolero", po trzech sparingach bez większego znaczenia, że "Lewandowski nie zawiązuje nawet sznurowadeł Benzemie. 50 milionów euro wyrzucone na śmietnik" - to medialne oszołomstwo. To jest też jednak zwiastun i miernik tego, pod jak wielką presją będzie grał Polak w pierwszych meczach Barcelony w La Liga i Champions League.
Sparingi lubią ciszę
Lewandowski po zmianie klubu, kontynentu, nie może by w optymalnej formie fizycznej, piłkarskiej i psychicznej, podobnie jak nie może na tym etapie perfekcyjnie funkcjonować nowa drużyna Barcelony, która się dopiero zgrywa po kilku transferach.
Takie sparingi lubią ciszę, a rozliczenia przyjdą w poważnych meczach. Lewandowski ma jednak tego pecha, że mecze Barcelony w USA, to nie są przedsezonowe testy Pogoni albo Rakowa na zgrupowaniu w Turcji, czy nawet wakacyjne sparingi Bayernu, ale Barca to marka globalna, na dodatek na "Lewego" - po tym spektakularnym transferze z Bayernu, okraszonym skandalami - wszyscy patrzą ze zdwojoną uwagą.
Zachować zimną głowę
Jednak trzeba w tym wszystkim zachować zimną głowę i umieć merytorycznie ocenić co i kiedy jest ważne. Ważne będzie, jak Robert zagra, ile strzeli goli w La Liga i Champions League i jak wypadnie w nich Barcelona.
Wszystko to robi wrażenie i podnosi ciśnienie. Nazwisko LewanGOLDskiego, jak nazwali Roberta w Barcelonie, rekordy strzeleckie Polaka w Bundeslidze, 50 mln euro za 34-latka z rocznym tylko kontraktem w Monachium, nadzieja na odbudowę po kryzysie wielkiej Barcelony, piątkowa prezentacja Lewego podczas której ma paść rekord – ponad 30 tysięcy widzów. Historia pisze się na naszych oczach.
Jednak kij ma dwa końce. Z drugiej strony jest też gigantyczna presja i oczekiwania, których preludium mieliśmy choćby poprzez teksty w hiszpańskich mediach po tournée w USA, gdzie Polak nie strzelił żadnego gola.
Najważniejsza będzie La Liga
Kolejny test już w najbliższą niedzielę i prawdopodobnie debiut Lewandowskiego na legendarnym Camp Nou w meczu z meksykańskim Pumas UNAM o Puchar Gampera (transmisja od 19:55 w Polsacie Sport). To jednak ciągle będzie tylko przystawka. Najważniejsze dla Lewandowskiego i nowej Barcelony Xaviego będą pierwsze mecze w La Liga. Tam już będzie mega presja i rozliczenia, nie tylko przez "El Futbolero", ale wszystkie hiszpańskie i światowe media, a przede wszystkim przez kibiców Barcelony.
Być może nawet kwestia odzyskania tytułu mistrza Hiszpanii, wyprzedzenia odwiecznego rywala Realu Madryt, będzie w Barcelonie ważniejsza niż to, czy zespół zdoła w tym sezonie odnieść sukces w Lidze Mistrzów. Dlatego tak ważny jest start w La Liga, wygrane w pierwszych meczach, gole Lewandowskiego. To da luz, spokój, pewność siebie, tak ważną w sporcie.
Mogą szukać kozła ofiarnego
W przeciwnym razie może być mocno pod górkę. Zacznie się krytyka, szukanie kozłów ofiarnych, wszyscy staną się elektryczni. To jest publika, która wielbi, wybacza wszystko tym, co strzelają gole i zdobywają dla niej trofea, ale potrafi zdołować i wyciągnąć białe chusteczki, gdy ktoś nie spełnia nadziei, zwłaszcza gdy sporo kosztował.
I wtedy w tym chocholim tańcu szukania winnych Lewandowski może być pierwszym kandydatem na kozła ofiarnego. No bo po co było płacić 50 milionów za 34-latka, który w ostatnim roku kontraktu w Katalonii będzie miał 37 czy 38 lat? Jak nie będzie mu szło na początku sezonu, może być różnie, może go czekać nawet zesłanie na ławkę rezerwowych.
Przejdź na Polsatsport.pl