Rafał Gikiewicz: Poszedłem zarabiać 40 procent mniej
Z dziewięciu Polaków w Bundeslidze mało kto może być pewny miejsca w składzie. Na 100 procent będzie bronił Rafał Gikiewicz: - Tym razem na karteczce, która znajdzie się na mojej lodówce, hasła „reprezentacja Polski” nie będzie - zapowiedział bramkarz. „Giki” swego czasu, aby napędzić swoją karierę, zgodził się na 40 procent dotychczasowego uposażenia. - Opłaciło się! - mówi 34-letni golkiper.
Lewandowski odchodzi do Barcelony, Sadio Mane przychodzi do Bayernu. W ostatnich tygodniach rozegrał się dramat Sebastiena Hallera, który ma nowotwór złośliwy jądra i musi się poddać chemioterapii. Jak to wpłynie na Borussię Dortmund?
- Pada bardzo wiele pytań, ale odpowiedzi będziemy musieli szukać dopiero w trakcie sezonu – mówi „Giki”, który właśnie założył kanał na YouTube („The Giksons”) i za nim pierwsze nagranie. Rafał tłumaczy:
- Chcę być dostępny dla kibiców. Chcę na bieżąco komentować pewne rzeczy. Nie boję się krytyki, stąd pomysł na „The Giksons”. Co nie znaczy, że nie będę się pojawiał w innych mediach. Taką mam naturę, że o piłce, o życiu lubię pogadać – stwierdził.
Gikiewicz nie waha się też rozmawiać twarzą w twarz. Również z trenerami.
- To częsty błąd piłkarzy, że czekają, zwlekają, boją się skonfrontować ze szkoleniowcem – zaznacza Rafał.
ZOBACZ TAKŻE: Maciej Makuszewski: Gra w Odrze Opole nie jest dla mnie "zjazdem"
Golkiper Augsburga latem miał oferty z Serie A. I od razu poszedł do trenera, Enrico Massena, aby zapytać, czy aby na pewno liczy na niego w sezonie 2022/23. „Giki” mówi:
- Trener powiedział, że liczy, tyle, że muszę poprawić pewne rzeczy. W szczególności grę nogami. I pracuję nad sobą, aby nie było „lag”, tylko spokojne rozegranie od bramkarza. I cieszę się niesamowicie na ten nowy sezon. A pierwsze emocje już w sobotę, bo podejmujemy mój były klub Freiburg, który był rewelacją poprzedniego sezonu – podsumował.
