Kto królem strzelców La Liga? Karim Benzema wzbudza większe zaufanie niż Robert Lewandowski

Kto królem strzelców La Liga? Karim Benzema wzbudza większe zaufanie niż Robert Lewandowski
fot. PAP
Kto zostanie królem strzelców La Liga?

Walka o tytuł króla strzelców ligi hiszpańskiej powinna być w tym sezonie wewnętrzną sprawą Karima Benzemy i Roberta Lewandowskiego. Ich rywalizacja zapowiada się spektakularnie, obaj mają podobne notowania u bukmacherów (2:1). Stawiam jednak tezę, że większe szanse na Trofeo Pichichi ma Benzema, bo Real Madryt jest mocniejszy od Barcelony, a jego snajper zgrany z zespołem. Za plecami Francuza i Polaka jest już przepaść. Trzeci Vinicius Junior ma notowania 14:1.

Imponujące dokonania strzeleckie w Bundeslidze

 

Robert Lewandowski królem strzelców Bundesligi był aż siedem razy, w tym pięć razy z rzędu w ostatnich pięciu sezonach. Rok temu dokonał osiągnięcia, które wydawało się niemożliwe – pobił rekord Gerda Muellera (40 goli w sezonie 1971/1972), zdobywając w jednym sezonie 41 goli dla Bayernu Monachium.

 

Mueller, podobnie jak Polak, siedem razy był królem strzelców Bundesligi (kolejni po nich - Karl-Heinz Rummenigge i Ulf Kirsten byli najlepsi tylko po trzy razy). Może jednak Robert odszedł z Bayernu o rok za wcześnie, przed ósmym triumfem? Gdyby pograł w Monachium jeszcze dwa sezony, mógłby pobić jeszcze jeden kosmiczny rekord Muellera, który łącznie w meczach ligi niemieckiej strzelił 365 goli. Licznik "Lewego" zatrzymał się na 312 golach. Łącznie we wszystkich rozgrywkach Polak zdobył aż 447 bramek dla Bayernu i Borussii Dortmund w 562 meczach.

 

Czy Barcelona na pewno będzie bardzo silna?

 

O choćby jeden tytuł króla strzelców La Liga może być Lewandowskiemu trudniej niż o zdobycie tych siedmiu armat dla najlepszego bombardiera Bundesligi. Z kilku powodów. Barcelona w ostatnich sezonach była pogrążona w sportowym i finansowym kryzysie, daleko jej do takiej dominacji, jaką miał w ostatnich latach w Niemczech Bayern, którego zespół grał na Roberta, miał on mnóstwo znakomitych sytuacji do strzelania goli.

 

Wrócić na pozycję numer jeden w Hiszpanii i zdominować rozgrywki już w tym sezonie będzie Barcelonie - wbrew powszechnemu optymizmowi wśród jej kibiców - bardzo trudno. Nie do końca rozumiem dlaczego większość obserwatorów uznała, że transfery Raphinhii, Kounde, Kessiego, Christensena są przełomowe i okażą się strzałami w dziesiątkę i pchną Barcelonę na znacznie wyższy poziom. To nie są wcale żadni wielcy artyści futbolu, którzy osiągali w ostatnich latach jakieś niesamowite wyniki na światowym topie.

 

Na razie nie ma żadnej gwarancji, że dzięki nim Barca odzyska prymat w Hiszpanii i w Europie. Póki co, to są raczej nadzieje i rojenia – wydającego pieniądze niczym pijany marynarz w porcie, na dodatek trochę wirtualne z przyszłych zysków – prezydenta Juana Laporty niż jakieś gwarancje wielkich sukcesów. Czy nowe nabytki Barcelony są wyraźnie lepsze od gwiazd Barcelony z ostatnich lat, których klub w większości chce się pozbyć: Depaya, De Jonga, Aubameyanga, Dembele, Torresa, Ansu Fatiego, Pjanicia, czy przegonionych niedawno Griezmanna i Suareza? Przypuszczam, że wątpię, jak lubił mawiać Wiech.

 

Może brakować zgrania z zespołem

 

A to oznacza, że jeśli Barcelona nie będzie super mocna w La Liga, to wcale też nie będzie łatwo Lewandowskiemu o strzeleckie popisy i koronę króla strzelców w jej barwach. Trzeba też przecież wziąć pod uwagę, że Polak ma już 34 lata i – choć utrzymywał wysoką formę strzelecką w poprzednich sezonach – to młodszy i lepszy już raczej nie będzie. Drobne kontuzje też ostatnio zaczęły się mu, niestety, częściej przytrafiać.

 

Abstrahując od tego, czy Barcelona wejdzie na najwyższy poziom, czy będzie w stanie zdetronizować Real, to w kontekście walki o koronę króla strzelców, obawy może też budzić kwestia zagrania Lewandowskiego z zespołem. Nie będzie takich automatyzmów, zrozumienia z partnerami, jak w Bayernie po kilku latach wspólnej gry z Muellerem, Kimmichem, Gnabrym, Goretzką, czy Comanem, a wcześniej z Alabą, Robbenem i Riberym.

 

Mnóstwo kandydatów na goleadorów

 

Na wszystko trzeba czasu. I choć w meczu z meksykańskim Pumas UNAM bardzo dobrze wyglądała współpraca Polaka z Pedrim, to jednak trzeba wziąć pod uwagę, że był to tylko mecz towarzyski z umiarkowanie silnym rywalem. Gdy dojdzie do twardej walki o punkty w La Liga, przeciwko silnym blokom obronnym, może być dużo trudniej o takie popisy, sytuacje i gole, przynajmniej w tych pierwszych tygodniach, zanim nowy zespół Barcy w pełni się zgra ze sobą.

 

Można się też spodziewać – w związku z tym, że grupa zawodników ofensywnych Barcelony jest bardzo liczna i najeżona gwiazdami – że będzie dość duża rotacja w składzie ekipy Xaviego, że trener będzie szukał różnych rozwiązań taktycznych i wariantów personalnych, a to w początkowym okresie też nie będzie dobrze wpływało na zgranie i zrozumienie pomiędzy Lewandowskim i resztą zespołu i generalnie pomiędzy wszystkimi zawodnikami.

 

Trzeba też pamiętać o tym, że w Barcelonie jest w tej chwili bardzo liczna grupa gwiazdorów w formacjach ofensywnych, którzy mają też swoje indywidualne ambicje, chęć strzelania goli i wcale tak łatwo z tego nie zrezygnują i nie zaaprobują tego, że cały zespół gra tylko i wyłącznie na "Lewego" i robi wszystko, by strzelił on jak najwięcej goli. Bramki mogą się rozłożyć na wielu zawodników.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie