Być jak Bartosz Zmarzlik. Oni mają na to szansę
Kilka lat temu każdy początkujący żużlowiec w Polsce chciał być Tomaszem Gollobem, teraz wszyscy równają do Bartosza Zmarzlika. Wielu zazdrości mu sukcesów i pieniędzy, bo Zmarzlik z kontraktem klubowym na poziomie 4,5 miliona złotych i umową reklamową z Orlenem na milion złotych przebija wszystkich i wszystko. A przepaść będzie jeszcze większa, bo w sezonie 2023 Zmarzlik będzie jeździł w Motorze Lublin za 6 milionów, a Orlen ma dołożyć 2 miliony. I jak tu nie chcieć być Zmarzlikiem.

Od juniora do mistrza świata. Jak zmieniał się Bartosz Zmarzlik?
Ten grzeczny
Kiedy Bartosz Smektała zaczynał przygodę z ekstraligowym żużlem, to chyba tylko Adam Skórnicki, ówczesny trener Fogo Unii Leszno, wierzył, że coś z niego będzie. Przykro się patrzyło na Smektałę, który od startu do mety oglądał plecy rywali. Wiecznie czwarty, tak wyglądało żużlowe życie Smektały przez bardzo długi czas.
Smektały to doświadczenie jednak nie złamało. Z każdej z wielu porażek wyciągał wnioski i z czasem zaczął jeździć lepiej. Finalnie stał się takim złotym dzieckiem juniorskiego żużla. W sumie zdobył 13 medali na arenach międzynarodowych, w tym aż 9 złotych.
O ile Smektały nie zniechęciło oglądanie pleców rywali w wieku juniorskim, o tyle ostatnie dwa lata startów w wieku seniorskim są dla niego bardzo trudne. Eksperci lubią go zestawiać z Kuberą (razem zaczynali i przyjaźnili się) dodając, że w ostatnim czasie ich drogi się rozjechały, że Smektała zdecydowanie odstaje od kolegi. Chyba właśnie dlatego Smektała chce wrócić do korzeni. Po dwóch latach we Włókniarzu Częstochowa wraca do domu, do Unii Leszno. To ma mu pomóc. Ma w sobie pokorę, jest pracowity, stać go na to, żeby zaskoczyć opinię publiczną tak, jak wtedy, gdy z człowieka jeżdżącego wiecznie z tyłu przemienić się w juniora, którego chciało pół Polski.

Przejdź na Polsatsport.pl
