Robert Zieliński: W czymś jesteśmy naj - gramy najbrzydszą piłkę na świecie

Robert Zieliński: W czymś jesteśmy naj - gramy najbrzydszą piłkę na świecie
fot. PAP/EPA
Reprezentacja Polski w meczu z Meksykiem

Mecz Polski z Meksykiem był dotąd najgorszym na mundialu w Katarze i trudno będzie go przebić. Antyfutbol. Najgorsi, obok grającego jak junior Nicoli Zalewskiego, byli ci, którzy mieli nas nieść ku sukcesom - Piotr Zieliński i Robert Lewandowski (plus trener Czesław Michniewicz). Zagrali na 10 procent możliwości, byli mentalnie jak Gołota w walkach z Lewisem i Tysonem. Równie słaby jak nasi, był tylko Katar, ale Polska nie jest przecież organizatorem mundialu.

 

Jak Gołota z Lewisem i Tysonem

 

Niestety, Lewandowski  - co brzmi paradoksalnie wobec liczby goli, które strzelił w karierze - nie ma psychiki do gry w ważnych meczach i turniejach. Tylko raz w karierze zdobył coś więcej niż krajowe trofea z Bayernem. Widać to też było w jesiennych meczach Barcelony w Lidze Mistrzów i El Clasico z Realem. Nawet gdy z Bayernem wygrał Ligę Mistrzów - ten jedyny sukces poza niemiecką piłką - to w finałowym meczu był jednym ze słabszych zawodników. Widać, że to w Lewandowskim siedzi w środku. Presja, stawka meczów na mundialu, usztywnia go. Miałem wrażenie, że we wtorek był w takim stanie psychicznym, że gdyby ustawił piłkę na szesnastce do pustej bramki, to też miałby kłopot z trafieniem. Syndrom sparaliżowanego Andrzeja Gołoty z walk o mistrzostwo świata z Lennoxem Lewisem, czy Mike'em Tysonem.

 

Goniąc Bartosza Bosackiego 

 

Wiosną 2006 roku po raz pierwszy zobaczyłem 18-letniego Roberta Lewandowskiego podczas meczu Znicz Pruszków - Świt Nowy Dwór w III lidze i po tym spotkaniu zarekomendowałem go Cezaremu Kucharskiemu, jego późniejszemu menedżerowi. Ten młodziutki Robercik grał wtedy w piłkę lepiej niż w przegranym meczu ze Słowacją na Euro 2020 (był wtedy najsłabszy w polskim zespole) i we wtorek z Meksykiem. O mundialu 2018 nie wspominając, bo to była jedna wielka kompromitacja reprezentacji Polski, łącznie z jej kapitanem. Wydawało się przed tym mundialem, że przynajmniej w meczu z Arabią Saudyjską Lewandowski powinien doścignąć w liczbie goli w finałach MŚ obrońcę Bartosza Bosackiego (trafił dwa razy z Kostaryką w 2006 roku), ale po tym co Polska pokazała z Meksykiem, a nasi sobotni rywale z Argentyną, nawet to wydaje się wątpliwe. Jeśli już z Arabią nic nie wpadnie, to chyba będzie po pytaniach dziennikarzy do kapitana potrzebne... 8 sekund milczenia i uderzenie w piersi. Na Brzęczka już winy zrzucić się nie da, można ewentualnie na Michniewicza, ale chyba jednak nie za jedenastkę.

 

Przepraszam i dziękuję Lewandowskiego

 

"To ja, Narcyz się nazywam. Przepraszam i dziękuję, ja tych słów nie używam" - śpiewała przed laty Ania Wyszkoni z zespołem Łzy. Robert Lewandowski na szczęście pokazał po meczu z Meksykiem klasę, to że nie jest Narcyzem, używa tych słów, potrafił się zachować i przyznać do błędu, takimi oto słowami: "Zagraliśmy mądrze i powinniśmy wygrać. Tym trudniej mi się z tym pogodzić. Przepraszam i dziękuję za wszystkie słowa wsparcia. Walczymy dalej o awans" - napisał Lewandowski na swoim Instagramie. Choć z tym "zagraliśmy mądrze i powinniśmy wygrać" to lekko przesadził. To Meksyk był lepszy i powinien był wygrać. Już remis jest lekką niesprawiedliwością, a nasze zwycięstwo byłoby skrajnie krzywdzące, gdy poza karnym nie stworzyliśmy nawet pół dobrej sytuacji strzeleckiej.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Gent - Real Betis. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie