Robert Zieliński: Pięć smutnych wniosków po mundialu w Katarze

Fatalna gra reprezentacji Polski. Słabe sędziowanie na tych mistrzostwach, mimo możliwości korzystania z VAR. Decyzje Szymona Marciniaka w finale też wzbudziły kontrowersje. Rozczarowująca postawa Belgii, Niemiec i Brazylii. Smutny koniec Cristiano Ronaldo, dziwne okoliczności niektórych meczów. Przedstawiamy pięć negatywnych wniosków po mundialu w Katarze.

Robert Zieliński: Pięć smutnych wniosków po mundialu w Katarze
fot. PAP/EPA
Pięć smutnych wniosków po mundialu w Katarze

 

2. Słabe sędziowanie mimo możliwości korzystania z VAR

 

Wydawało się, że wprowadzenie VAR sprawi iż błędów sędziowskich i kontrowersji podczas mistrzostw świata będzie znacznie mniej niż przed laty. Tymczasem mundial w Katarze pokazał, że nawet z tak silnym orężem i pomocą, jaką jest VAR, sędziowie popełniają błędy, wypaczają wyniki spotkań, jest dużo skandali z udziałem arbitrów. W sporej mierze brało się to z tego, że arbitrzy nie zawsze chcieli z tego VAR-u korzystać, nie zawsze też dobrze spisywali się - i nie spieszyli im z pomocą - sędziowie, którzy za te wideoweryfikacje odpowiadali. Momentami można było nawet odnieść wrażenie, że sędziowie celowo nie chcą analizować sytuacji, aby nie zmieniać swoich decyzji. To pokazuje, że nawet z VAR ciągle jest dość szeroka otwarta furtka do pomyłek arbitrów.

 

W fazie grupowej tych poważnych w skutkach błędów i kontrowersji było siłą rzeczy trochę mniej, mimo dużej liczby spotkań, bo dopiero w ostatniej kolejce dochodziło do decydujących o awansie rozstrzygnięć. Najwięcej emocji wzbudziły decyzje sędziów w fazie pucharowej, gdzie przegrywający odpadał i niestety decyzje arbitrów decydowały o tym, kto awansował do ćwierćfinału, półfinału, czy nawet finału i czasami były to decyzje błędne.

 

Mam wrażenie, że najwięcej na tych błędach skorzystała reprezentacja Francji. W ćwierćfinałowym meczu z Anglią brazylijski sędzia Sampaio swoimi błędami być może spowodował, że zamiast 1:0 dla Anglii, było 1:0 dla Francji, bo nie zauważył, że w akcji, po której Tchouameni strzelił gola, ewidentnie faulowany był Saka, a wcześniej nie odgwizdał faulu na linii pola karnego, gdy podcinany był Kane. Jego pomocnicy w pokoju VAR nie zasygnalizowali tego i nie było konsultacji, choć to była arcyważna sytuacja dla losów mundialu. Brytyjskie media i znani angielscy piłkarze uznali decyzje Sampaio za skandaliczne.

 

W półfinałowym meczu Francji z Marokiem meksykański sędzia Cesar Ramos zamiast podyktować rzut karny dla drużyny z Afryki, pokazał żółtą kartkę Boufalowi, który został podcięty przez Hernandeza. Większość ekspertów uznała, że był to błąd Ramosa, podobnie jak brak reakcji na tę sytuację sędziów VAR. Piłkarz z Maroka był też przewracany w polu karnym przy rzucie rożnym przez Tchouameniego i ta sytuacja też powinna zostać zbadana przez VAR w kontekście rzutu karnego, ale sędziowie nie zareagowali.

 

W drodze do finału sporą łaskawością sędziów cieszyła się też Argentyna, która w całym turnieju wykonywała aż pięć rzutów karnych (nie licząc serii po dogrywkach). Co prawda Leo Messi narzekał na sędziego ich ćwierćfinałowego meczu z Holandią, ale ja mam odwrotne wrażenie, że hiszpański arbiter Mateu Lahoz podjął kilka istotnych decyzji na korzyść Argentyny.

 

Po półfinale Argentyna - Chorwacja pretensje do sędziego o podyktowanie rzutu karnego dla rywali miał Luka Modrić. Twierdził, że włoski arbiter Daniele Orsato wypaczył wynik meczu. Trudno jednoznacznie orzec, czy bramkarz Chorwacji Livaković faulował Alvareza, ale na pewno ruchu nogą w jego kierunku nie zrobił. Argentyna była w tym spotkaniu znacznie lepsza, ale nie wiadomo do końca, jak potoczyłyby się losy tego spotkania, gdyby Chorwacja nie straciła z karnego gola na 0:1.

 

Wielkim zaszczytem dla Polski i nobilitacją dla Szymona Marciniaka było powierzenie jemu i jego ekipie sędziowania finału mistrzostw świata. Polscy arbitrzy zebrali za ten trudny do prowadzenia mecz bardzo wysokie noty w FIFA i dobre u większości obserwatorów na świecie. Bardzo negatywnie ocenili go natomiast Francuzi, którzy ten finał przegrali. Dziennik "L'Equipe" wystawił Polakowi notę zaledwie 2 w skali 1-10. Gdzie leży prawda? Chyba jak zwykle po środku.

 

Marciniak podejmował szybkie i odważne decyzje, także w kluczowych momentach pod koniec meczu, decydujące o tym, kto zostanie mistrzem świata. Jak pisałem górnolotnie przed finałem - w jego gwizdku spoczywały losy tego, czy Leo Messi zostanie piłkarzem wszech czasów. Były francuski sędzia międzynarodowy Joel Quiniou, który sędziował na mundialu 1994 i też się tam mylił, stwierdził, że Polak raczej nie powinien podyktować w pierwszej połowie rzutu karnego dla Argentyny za rzekomy faul Dembele na Di Marii.

 

Obejrzałem tę sytuację kilkadziesiąt razy z różnych ujęć, dwa dni po finale, już na spokojnie, bez emocji. Uważam, że tam nie było faulu i nie powinno być rzutu karnego. Dembele nogami nie zahaczył Di Marii. Jedyny kontakt między ich nogami był, gdy Argentyńczyk upadł na murawę i wtedy musnął swoją stopą nogę Francuza.

 

Wygląda na to, że kolanem też Dembele nie zahaczył o łydkę Di Marii - widać na stop klatkach przestrzeń między nimi. Di Maria w pewnym momencie krzywo stanął na murawę, co może dawać złudzenie, że został zahaczony kolanem przez Dembele. Kwestię ewentualnego faulu można w mojej ocenie rozpatrywać tylko w kontekście kontaktu prawej dłoni Dembele z lewą ręką Di Marii. Ale to było delikatne położenie dłoni, wręcz muśnięcie, żadne szarpnięcie, czy pchnięcie, które spodowowałoby upadek rywala.

 

Piłka nożna to sport kontaktowy, nie jest tak, że nie można rywala dotknąć. Oczywiście na siłę można interpretować, że to był faul, ale to bardzo naciągana wersja. Na 10 takich zdarzeń, w dziewięciu sędziowie nie dyktują jedenastek. Tyle tylko, że była to kluczowa sytuacja i decyzja sędziowska w meczu. Podyktowanie rzutu karnego w finale mistrzostw świata na 1:0.

 

W mojej opinii to miało duży wpływ przebieg spotkania i ostateczne rozstrzygnięcie, choć niuansów i podtekstów w tym finale było tak dużo, że trudno stwierdzić, co było decydujące dla losów tytułu. I znów jednak sędziowie VAR nie interweniowali, nie było konsultacji, sugestii, by Marciniak obejrzał na spokojnie tę kontrowersyjną sytuację. Tam się rozstrzygały losy, kto będzie mistrzem świata! To kiedy ten VAR jest potrzebny, jak nie wtedy?

 

Rzut karny dla Francji na 1:2 też dyskusyjny. Otamendi kładł rękę na ramieniu Kolo Muaniego. Można to było gwizdnąć jako karny, można było puścić. 50 na 50. Można powiedzieć, że było sprawiedliwie, bo obie drużyny dostały do 90 minuty po jednej kontrowersyjnej jedenastce, ale chyba nie o to chodzi. Trzy karne w finale mistrzostw świata to dużo. Kwestia czy wszystkie prawidłowe. Jednoznacznej odpowiedzi nie ma.

 

Kolejna kwestia, to sytuacja przy golu Leo Messiego na 3:2 dla Argentyny. W momencie, gdy strzelał, na murawę wbiegli rezerwowi zawodnicy Albicelestes. Według przepisów, w takiej sytuacji gol nie powinien być uznany. Tutaj jednak będę zdecydowanie bronił Marciniaka. Bezduszne zastosowanie tego przepisu, anulowanie tego gola, byłoby niezgodne z duchem sportu, wywołałoby jeszcze większy skandal. Obecność tych rezerwowych tuż za linią, nie miała żadnego wpływu na tę akcję i wynik meczu. Gdyby jednak jakiś sędzia chciał być zasadniczy, to mógłby tego gola nie uznać. Na pewno twardo egzekwować przepisy w tym momencie chcieliby prawie wszyscy Francuzi i ludzie nieprzychylnie nastawieni do Argentyny.

 

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie