Michał Białoński: Kulesza próbuje upiec dwie pieczenie na jednym ogniu

Michał Białoński: Kulesza próbuje upiec dwie pieczenie na jednym ogniu
fot. PAP
Cezary Kulesza

Trudno odeprzeć wrażenie, że PZPN przy okazji wyboru selekcjonera, próbuje upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Wybrać dobrego fachowca, który rozwinie reprezentację Polski, a jednocześnie zadowolić opinię publiczną, bo inaczej nie da się wytłumaczyć w tym wyborze ograniczenia się do zagranicznych trenerów. Byle tylko z tych wyborów nie wyszedł zakalec – przestrzega dziennikarz Interii Michał Białoński.


Polska będzie miała już dwunastego selekcjonera w XXI wieku


Potrzebna jest odważna decyzja, trener, który poprowadzi zespół co najmniej przez cztery lata. Na razie zmieniamy selekcjonerów jak rękawiczki. PZPN zatrudni wkrótce dwunastego w XXI wieku. Niemcy mieli w tym czasie czterech i żadnego obcokrajowca. Luis de la Fuente w Hiszpanii jest jedenastym trenerem kadry narodowej w tym stuleciu i nigdy Hiszpanie nie sięgnęli po obcokrajowca, choć czołowe kluby Barcelona i Real robili to z chęcią.


Trójkolorowi właśnie przedłużyli kontrakt z Didierem Deschampem do 2026 r, w tym wieku jest on piątym selekcjonerem, wszyscy byli Francuzami.


Te trzy europejskie nacje, z rodzimy trenerami, wygrały trzy na sześć ostatnich mundiali, zdobyły na nich osiem medali. Ciekawe, dlaczego tam nikt nie spopularyzował kultu zagranicznego maga?


Także Włosi, mistrzowie świata z 2006 r., którzy w tym stuleciu korzystają z dziewiątego selekcjonera, zawsze, w całej historii stawiali na swoich trenerów. Podobnie jak Chorwaci, którzy w minionych 22 latach zatrudnili ośmiu rodaków, a dwa medale MŚ z rzędu przywiózł im Zlatko Dalić.


Również Czechom, z którymi w marcu zapoczątkujemy rywalizację o wyjazd na ME, a którzy o takich wynikach, jakie my osiągamy w tym wieku mogą tylko pomarzyć, nigdy nie wpadli na pomysł, by oddać stery do kadry narodowej zagranicznemu ekspertowi. Co więcej, Jaroslav Silhavy, choć poległ w barażu o mundial z tymi samymi Czechami, których Czesław Michniewicz wyeliminował, a na dodatek spadł do Dywizji B Ligi Narodów, dostał zielone światło do dalszej pracy. Federacja uznała, że on, znając bolączki szatni, ma większe szanse na awans na ME niż ktoś nowy. Czeska federacja pamięta, że z rodzimym trenerem Dusanem Uhrinem zdobyła wicemistrzostwo Europy w 1996 r., gdy miała złote pokolenie Pavla Nedveda, Karela Poborskiego czy Vladimira Smicera.


My jednak zapomnieliśmy, że Polacy nie gęsi, swych trenerów mają. Pozwolimy poeksperymentować komuś z zagranicy, a później będziemy się dziwić, że najsilniejsze ligi nie korzystają z naszych trenerów. Po raz drugi w ciągu dwóch lat PZPN wysyła jasny sygnał: dajcie sobie spokój z Polakami w roli szkoleniowców.

Interia
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie