Szymon Marciniak zdetronizuje Cezarego Kuleszę? "Zna piłkę jak mało kto w Polsce"

Szymon Marciniak zdetronizuje Cezarego Kuleszę? "Zna piłkę jak mało kto w Polsce"
fot. PAP
Marciniak zdetronizuje prezesa Kuleszę? "Zna piłkę jak mało kto w Polsce"

Gdy sędzia Szymon Marciniak, po powrocie z MŚ w Katarze, ogłosił, że nie wyklucza startu w wyborach na prezesa PZPN-u, w środowisku powstało ogromne poruszenie. - Moim zdaniem, kariera sędziowska, tak wielka, jak w wypadku Szymona, nie powinna go stygmatyzować, powodować głosów: "Niech się skupi tylko na sędziowaniu". Zna piłkę jak mało kto w Polsce. Tym bardziej że był również piłkarzem. Ale myślę, że za wcześnie na jego prezesurę – powiedział w rozmowie z Polsatsport.pl Michał Listkiewicz.


Pan uważa, że praca, jaką nad rozwojem sędziów wykonali Zbigniew Przesmycki i kontynuujący jego misję Tomasz Mikulski, jest właściwa? Czy jest pan po drugiej stronie barykady, jak Rafał Rostkowski, który dostrzega w niej sporo błędów i nie podoba mu się zawężenie grona sędziów w piłce zawodowej, podczas gdy mamy w kraju ponad 10 tys. arbitrów?


Bardzo dobrą pracę wykonuje Tomek Mikulski i również świetnie to robił Zbigniew Przesmycki. Natomiast są to inne osobowości, charaktery. Zbyszek był bardziej apodyktyczny, wszystkowiedzący, niedopuszczający do dyskusji. Natomiast jeśli chodzi o pracowitość, wiedzę, profesjonalizm, był bez zarzutów. Tomek jest człowiekiem, który da się lubić i nie upiera się przy swoim zdaniu, jest człowiekiem dialogu. Merytorycznie również wykonuje świetną pracę.


Dopuszczenie większej liczby sędziów do grona zawodowych wiąże się przede wszystkim z finansami. To sprawa porozumienia między Ekstraklasą a PZPN-em. Sędziowie zarabiają niemało jak na polskie realia, choć nie są to ogromne pieniądze w porównaniu z innymi czołowymi krajami.


Rafał Rostkowski wychował się na mojej piersi. To świetny obserwator, był też doskonałym asystentem. Natomiast on jest bardzo krytyczny, zawsze widzi szklankę w połowie pustą, a ja widzę ją zawsze w połowie pełną. To też kwestia filozofii życiowej. Gdy byłem obserwatorem, to wszyscy sędziowie chcieli, żebym jeździł na ich mecze.


Dlaczego?


Byłem dobrym wujkiem. Nawet gdy sędzia zawalił mecz, to zaczynałem od pozytywów. Mówię: "Dobra, dużo było dzisiaj usterek, ale nie wszystko było tragiczne i zacznijmy od tych dobrych stron". Wynajdywałem te marginalne, że np. ładnie się poruszał, albo w powodzi pięciu żółtych kartek jedną pokazał słusznie.


To tylko dygresja. Natomiast uważam, że Szymon Marciniak jest najlepszym przykładem na to, że poziom polskich sędziów jest bardzo wysoki. Dostają tyle obsad międzynarodowych, za Szymonem idzie taki spory peletonik, to o czymś świadczy. Ja wiem, że nadal jest krytyka, ale ona jest przypisana do tej funkcji. Ona zawsze była, jest i będzie. Gdy porównamy z tym, co się dzieje w Hiszpanii, to i tak jest całkiem dobrze.


Sędzia to niewdzięczna rola. On nigdy nie będzie ulubieńcem publiczności, bo zawsze komuś przeszkodzi w osiągnięciu dobrego wyniku. Do tego dochodzą emocje. W piłce musi być "bad boy" i zawsze nim będzie sędzia.


Patrząc na mocne ligi zagraniczne, nie tylko na hiszpańską, angielską, włoską, ale też niemiecką, to widać w nich więcej błędów sędziowskich niż u nas.


W Anglii jest inne podejście, nie spotyka się aż tak wielkiej krytyki sędziów. Podobnie jest z kibicowaniem – „Wyspiarze” mają inną kulturę. Jeśli w telewizji skrytykują, to bardzo rażący błąd. Ogólnie jednak w Anglii nikogo nie obchodzi, kto sędziuje.


Byłem zaskoczony po rozmowie z moim przyjacielem, honorowym prezesem Arsenalu, który zaprosił mnie na mecz. Ja go zapytałem: "Kto będzie jutro sędziował?" On odparł: "Nie mam pojęcia. Ktoś tam na pewno przyjedzie". A u nas - szczególnie trenerzy i działacze - lubią dywagacje: "A, za tydzień przyjedzie Marciniak. Na pewno nas skrzywdzi, bo rok temu coś się działo". "Sylwestrzak nawciska kartek". I takie skupianie się na sędziach jest odsuwaniem ważniejszych problemów jak jakość i poziom gry.


Coś w tym faktycznie jest.


Kazimierz Górski zawsze mi powtarzał, że dobry trener nie powinien nigdy publicznie krytykować sędziów. W ten sposób rozgrzesza zawodników, daje im alibi. Oni powiedzą: "Panie trenerze, sędzia zawalił nam mecz. My byliśmy świetni". Uważam, że filozofia pana Kazimierza nadal powinna przyświecać wszystkim trenerom.


Tymczasem u nas się zdarza, że kluby wnioskują do PZPN-u, by danego sędziego nie obstawiać na ich mecze.


W moich czasach sędziowskich była taka praktyka, że przed sezonem kluby mogły zgłosić do związku, jakiego sędziego sobie nie życzą. Pomysł ten wprowadził ówczesny szef sędziów Stanisław Eksztajn, żeby poprawić współpracę z klubami. Pamiętam, że ja znalazłem się na liście niechcianych przez Ruch Chorzów. Po trzech latach zapytałem w tym klubie o powody wpisania mnie na tę listę. Działacz "Niebieskich" powiedział mi: "Piłkarze powiedzieli, że pan jest niefartowny. Na cztery mecze trzy przegrane i jeden remis". Widać, że czasami nawet takie zabobony wchodzą w grę.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie