Uciekli z Polski i z Niemcami zawojowali świat! Legenda odsłania kulisy: "Był w naszych Nadziejach Olimpijskich"
W momencie, gdy hokejowe środowisko zachodzi w głowę, czy Biało-Czerwonym uda się za rok utrzymać w światowej elicie, dwóch Polaków - Maksymilian Schuber z Opola i Wojciech Stachowiak z Gdańska, w barwach Niemiec w minioną niedzielę zostało wicemistrzami świata. – Wojtek był nawet w składzie naszej reprezentacji do lat 16, Nadziei Olimpijskich, ale później wybrał Niemców – opowiada Polsatsport.pl legendarny bramkarz Polaków z IO w Calgary, a dziś trener Gabriel Samolej.


Gabriel Samolej: Polacy mają szanse utrzymać się w elicie

Gabriel Samolej o kłopotach z bramkarzami: Obudzimy się z ręką w nocniku
Gabriel Samolej o kłopotach z obsadą polskiej bramki
Nie gotuje ci się krew w żyłach, gdy widzisz stan alarmowy w polskiej bramce? Ciężar odpowiedzialności za nią spoczywa na barkach spolonizowanego Amerykanina Johna Murraya, który w lipcu skończy 36 lat. Nasz drugi bramkarz Maciej Miarka jest tylko rezerwowym w GKS-ie Katowice, w całym sezonie bronił w ledwie czterech meczach i gdy przyszło mu zastępować kontuzjowanego Murraya w meczu z Rumunią, mieliśmy serce w przełyku.
Zgadzam się w stu procentach. Zawsze alarmowałem, że polscy bramkarze siedzą na ławkach w swych klubach. To jest bardzo duży problem. Za moich czasów byłoby to niedopuszczalne, aby drugi i trzeci bramkarz reprezentacji Polski na MŚ byli rezerwowymi w swoich klubach, bo taką rolę w Cracovii pełnie też David Zabolotny. Do takiej sytuacji doprowadziły przepisy w Polskiej Hokej Lidze. Nie chcę narzekać na działaczy, ale coś z tym trzeba zrobić.
Maćka Miarkę miałem okazję trenować w Łodzi. To utalentowany chłopak, ale w GKS-ie Katowice jest tylko zastępcą Johna Murraya. To samo Zabolotny w Cracovii. Tak nie może być! Ci chłopcy, żeby pójść do przodu, muszą być przynajmniej pierwszoplanowymi postaciami w swoich klubach. Polski Związek Hokeja na Lodzie musi zareagować, w przeciwnym razie obudzimy się z ręką w nocniku. Nie ma limitu na obcokrajowców, ale marzyłoby się, aby przynajmniej połowę składów stanowili Polacy. Wszyscy mówią, że poziom Polskiej Hokej Ligi się podniósł, ale ja uważam, że to nie jest tak do końca. Po prostu liga jest bardziej wyrównana, a my musimy myśleć przede wszystkim o reprezentacji Polski! Tymczasem niemający miejsca w klubach Polacy kończą z hokejem na wczesnym etapie, bo nie widzą perspektyw. Zagraniczni zawodnicy dziś są, a jutro ich nie ma. Chcą tylko u nas zarobić.
Jaki ratunek widzisz na poprawę sytuacji wśród bramkarzy?
Wprowadziłbym przepis, zgodnie z którym polscy bramkarze w każdym klubie musieliby bronić w połowie meczów sezonu zasadniczego. Nie mówię o fazie play-off, gdzie walka toczy się o dużą stawkę. Jedynymi polskimi bramkarzami, jacy bronili regularnie w PHL-u, byli ci z Podhala Nowy Targ. Gdy Kevin Lindskoug odszedł do Unii Oświęcim pierwszoplanową postacią, został Paweł Bizub. Bronili także Klimowski i Polak. Trzeba ratować sytuację, bo jak skończy karierę leciwy John Murray, to będziemy mieli problem i jedynym rozwiązaniem nie może być spolonizowanie Czecha Tomasa Fucika z GKS-u Tychy, który ma żonę Polkę.
Niemcy wicemistrzami świata z dwoma Polakami w składzie. Schuber i Stachowiak mogli grać dla Polski
Jak to się stało, że tak bardzo uciekli nam Niemcy, którzy w ciągu pięciu lat dotarli do finału IO w Pjongaczngu, a teraz grali o złoto MŚ z Kanadą. Na MŚ gr. B w Katowicach, w 2000 r. pokonaliśmy ich 6:2, a bramki strzelali m.in. Mariusz Czerkawski, Patryk Pysz i Jacek Płachta. Teraz Niemcy mieli w składzie dwóch hokeistów urodzonych w Polsce - Maksymiliana Schubera i Wojciecha Stachowiaka.
Jest to przykre. Nie będę wracał do moich czasów, gdy regularnie ogrywaliśmy Szwajcarów, Duńczyków, Norwegów, Francuzów i Włochów. Sporo się zmieniło. Tamte kraje postawiły na hokej, znalazły spore fundusze na rozwój tej dyscypliny, najlepszym przykładem są Niemcy. Stachowiaka szkoda. Trenował w młodzieżowej reprezentacji Polski jeszcze w drużynie Olimpijskich Nadziei, których nadal jestem trenerem. Miał wtedy 14-15 lat. Był bardzo utalentowany. Potem poszedł do Weisswasser i postanowił kontynuować karierę w Niemczech. Tłumaczył się, że gdy PZHL przejął reprezentację Polski do lat 16, to nie mógł przyjechać na zgrupowanie, bo miał sprawy szkolne czy rodzinne, więc później go już nie powoływano.
Ja mam w sercu Polskę, ale każdy postępuje, jak chce. Paweł Zygmunt razem ze Stachowiakiem poszedł do Weisswasser, ale gra dla Polski i robi to dobrze. Chwała mu za to. Natomiast trzeba przyznać Stachowiakowi, że jest wicemistrzem świata. Umówmy się, myśmy przeszli dopiero eliminacje do MŚ. Mistrzostwa świata są tylko jedne - elity i my w nich zagramy za rok.
Nasza kadra nie jest najmłodsza. Tylko jeden nasz hokeista, rezerwowy bramkarz Maciej Miarka, urodził się w XXI wieku, w 2001 r. Kanadyjczyków do finału wprowadziła bramka Adama Fantillego, urodzonego w październiku 2004 r. Czy nie za mało świeżej krwi wprowadzamy do reprezentacji?
Jest to bardzo duży problem. W NHL-u obowiązuje zasada, że jeśli do draftu nie dostanie się 18-19-latek, to potem już nie ma szans! Kanadyjczycy nie mieli wielkich gwiazd, choć cały skład rekrutował się z NHL-u. Młodzi zawodnicy, w wieku 18-20 lat, pokazali, że chcą się wybić na tym turnieju i na tym polega sztuka odmładzania składu. W Polsce czasem słyszę, że na 25-latka mówimy, że jest młody. No Boże kochany! Z całym szacunkiem. Występując na swych pierwszych igrzyskach olimpijskich w Sarajewie miałem 22 lata. Kiedy tych chłopców wprowadzać, jeśli nie w wieku 18, 19. 22 lat? U nas się nie daje im szansy i na tym polega problem. Trzeba brać przykład z Amerykanów, którzy zdobyli mistrzostwo świata do lat 18, a także z Kanadyjczyków, którzy zawsze brylują. Te kraje nie boją się stawiać na młodzież.
Kliknij i czytaj dalej na trzeciej stronie!
Przejdź na Polsatsport.pl
