Stachowiak: Awans Polaków do Elity był w pełni zasłużony!
Wojciech Stachowiak niedawno z reprezentacją Niemiec wywalczył wicemistrzostwo świata w hokeju na lodzie. Dla urodzonego w Gdańsku 23-letniego napastnika jest to największy sukces w karierze. Wszystko na to wskazuje, że w przyszłorocznych mistrzostwach świata Elity to właśnie Polska będzie grupowym rywalem Niemiec. - To będzie dla mnie trochę inny mecz i będzie sporo nerwów - mówi w rozmowie dla Polsatu Sport grający w ekipie ERC Ingolstadt wychowanek Stoczniowca Gdańsk.

Koledzy Twojego ojca z ekipy Mad Dogsów mówią, że niewiele zabrakło, abyś zamiast hokeistą był nawet nie tyle łyżwiarzem figurowym, a kolarzem. Podobno to oni wybili Ci z głowy kolarstwo, bo jako kilkunastoletni chłopak uczestniczyłeś z nimi w rajdzie kolarskim, gdzie trzeba było pokonać kilkadziesiąt kilometrów, ale po wszystkim ponoć żartowałeś, że to nie jest dyscyplina dla Ciebie i zdecydowanie wolisz hokej na lodzie.
Mimo mojego młodego wieku, to dosyć dobrze znałem się z większością chłopaków z tej drużyny i kiedyś wspólnie jeździliśmy na te zawody "KaszebeRunda", bo tak się chyba nazywały. Kilka razy w nich startowałem, ale kolarstwo to nie jest na pewno dyscyplina dla mnie. Owszem w czasie letnich przygotowań dużo czasu spędzam na rowerze, zresztą z pomocą Krzysztofa Stasiewicza, który mnie przygotowuje do każdego sezonu.
Podobno zresztą także Jakub Stasiewicz "maczał" palce w Twoich letnich przygotowaniach do sezonu...
Tak, to prawda. Z Kubą znam się bardzo dobrze i jak jeszcze grał, to uczestniczył w naszych przygotowaniach, więc dużą część lata spędzaliśmy razem i motywowaliśmy siebie do treningów. Nadal z Kubą się bardzo dobrze przyjaźnię i niebawem rozpoczynają się kolejne treningi przed nowym sezonem.
W Gdańsku w pewnym momencie zniknęła z mapy seniorska drużyna Stoczniowca. Ty trafiłeś do grup młodzieżowych niemieckiego Weisswasser. Grałeś tam zresztą z Dominikiem Olszewskim, który obecnie gra w TKH Toruń. Wspominałeś o Patryku Wysockim. Jak w tamtym czasie łączyłeś treningi i grę w tym zespole z nauką w polskiej szkole. Było to możliwe w wieku jedenastu lat?
Był to dla mnie bardzo trudny wybór, szczególnie dla mojej mamy, która często powtarza żeby tego drugi raz nie zrobiła. Był to ciężki okres dla tak młodego dziecka wyjechać, gotować sobie samemu czy robić zakupy. Ale przyczyniło się to do tego jakim teraz jestem człowiekiem. Wiadomo było to przez długi czas, gdy wyjeżdżałem do szkoły o tej szóstej czy siódmej rano. Po szkole od razu jechałem na trening, a w domu byłem z powrotem dopiero o dwudziestej. Takie jest życie sportowca i trzeba dużo poświęcić się dla sukcesu i na pewno tego nie żałuję.
