Antoniemu Piechniczkowi zabrakło słów. "To było upokorzenie. Przy 2:0 nasi zaczęli myśleć o urlopie"
- My ten mecz przegraliśmy w przerwie. Po rozpoczęciu drugiej połowy szybko straciliśmy gola i to był sygnał, że wszystko jest na złej drodze. Jak można tak rozpocząć połowę? To była powtórka z Czechami. Tyle że wtedy Czesi załatwili nas na początku spotkania, a Mołdawia na początku drugiej połowy – mówi Antoni Piechniczek, były selekcjoner kadry, który dwa razy pojechał z reprezentacją na mistrzostwa świata i zajął trzecie miejsce w hiszpańskim mundialu w 1982 roku.

Twitter bezlitosny po kompromitacji Polaków w Kiszyniowie

Fernando Santos: Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem i nie mam dla tego wytłumaczenia

Mołdawia - Polska 3:2. Skrót meczu
A w trakcie mógł coś zrobić? Mógł to jakoś odwrócić?
Mógł jakimś gestem przywołać kapitana czy nawet dwóch zawodników i gestykulacją pokazać opinii publicznej i piłkarzom, że on tym żyje i wyrazić czego oczekuje. Przecież ci zawodnicy już wiedzą o nim bardzo dużo, bo go obserwują i wyciągają wnioski. Jakiś sygnał od Santosa mógł coś zmienić.
ZOBACZ TAKŻE: Niemcy śmieją się z Polaków! "Lewandowski i spółka zhańbili się"
Widziałem, że łapał się za głowę, a w pewnej chwili aż usiadł z wrażenia.
Takie mecze, że człowiek siada bezradny, zdecydowanie się zdarzają. To jest nieszczęście i tylko szkoda, że ono w tej chwili dotyczy naszej reprezentacji. Wszyscy chcemy jej pomóc, chcemy, żeby ta nasz piłka wypłynęła na szerokie wody. Życie pokazuje, że trzeba nam cierpliwości, rozwagi i większego wysiłku.
Wierzy pan w to, że za kilka miesięcy będziemy wspominali ten mecz, jak wypadek przy pracy, bo nasza reprezentacja będzie grała skutecznie i pięknie dla oka.
Wciąż jest tak, że mamy szansę pojechać na te mistrzostwa. Jest jeszcze trochę spotkań i punktów do zdobycia. A jak już pojedziemy, to kluczowe będzie to, żeby nie powtórzyć Mołdawii, tylko wyciągnąć z niej wnioski. Żeby stając naprzeciwko mocnego zespołu pokazać, że wyciągnęliśmy wnioski, że jak ktoś da zmianę, to przez te piętnaście minut będzie biegał tak, jakbym chciał zostać rekordzistą świata, że jakby mu pług zapięli, to on by to całe boisko zaorał.
Dobrze, żebyśmy byli taką Mołdawią z drugiej połowy meczu, która wyszła na nas agresywnie, a my zgłupieliśmy.
Tak było. W pierwszej połowie strzeliliśmy dwie bramki. Jedna była wepchnięta, druga piękna, a w drugiej to już był nie ten zespół.
Nawet Szczęsny, który ostatnio nas ratował, teraz zawalił dwie bramki.
Widać było po jego minie i grymasach, że czuł się winny. Pewnie myślał: "kurde, zrobili ze mnie artystę po meczu z Niemcami, a tu takie upokorzenie". Ten gol dla nich na 3:2, to było upokorzenie. Piękna bramka z jednej strony, ale dla nas jednak wstyd.
Niektórzy już nawołują do zmiany trenera.
Nie róbmy tragedii narodowej. Uzdrowicieli jest dużo. Ja też jestem trenerskim emerytem, który czasem się zagotuje i za dużo powie, ale jestem życzliwy, nie zazdrosny, dlatego proszę o cierpliwość. Dobrze naszej kadrze życzę. Przypomnę tylko, że jak poprzednio zremisowaliśmy 1:1 z Mołdawią, to też narzekano. Kto był wtedy trenerem, to nie będę mówił, ale pisano, jak on mógł to zrobić.
