Być jak Bartosz Zmarzlik. Oni mają na to szansę
Kilka lat temu każdy początkujący żużlowiec w Polsce chciał być Tomaszem Gollobem, teraz wszyscy równają do Bartosza Zmarzlika. Wielu zazdrości mu sukcesów i pieniędzy, bo Zmarzlik z kontraktem klubowym na poziomie 4,5 miliona złotych i umową reklamową z Orlenem na milion złotych przebija wszystkich i wszystko. A przepaść będzie jeszcze większa, bo w sezonie 2023 Zmarzlik będzie jeździł w Motorze Lublin za 6 milionów, a Orlen ma dołożyć 2 miliony. I jak tu nie chcieć być Zmarzlikiem.

Od juniora do mistrza świata. Jak zmieniał się Bartosz Zmarzlik?
Ten drogi
Nie ma drugiego juniora z takim kontraktem, jaki ma Jakub Miśkowiak. W tym roku Włókniarz płaci mu 700 tysięcy złotych za podpis i 7 tysięcy za punkt. Dużo, bardzo dużo, bo i też Miśkowiak jest wyjątkowy. A jak ma swoje 5 minut, to potrafi zrobić różnicę. W wielu meczach częstochowskiej drużyny potrafił załatać dziury po seniorach.
Nie byłoby Jakuba Miśkowiaka bez Roberta Miśkowiaka. Wujek młodego też był żużlowcem, a mały Kuba od zawsze lubił się krzątać w jego warsztacie.
– Na początku siedziałem i podpatrywałem, co on tam robi. Potem zacząłem pomagać, najczęściej przy myciu motocykla. W końcu sam na niego wsiadłem, żeby zobaczyć, jak to jest. Po pierwszych kółkach stwierdziłem, że to łatwiejsze niż motocross – mówił nam kiedyś w wywiadzie.
Egzamin teoretyczny i praktyczny zdał za pierwszym razem. Na koncie ma tytuły mistrza świata i Europy juniorów. Prawdziwy test jednak dopiero przed nim. W tym roku kończy wiek juniora. Najbliższe dwa, trzy lata pokażą, na co go stać.

Przejdź na Polsatsport.pl
