Wojciech Fibak: Iga Świątek pomogła Magdzie Linette sukcesami i... swoją porażką w Australian Open
- Aryna Sabalenka jest mocniejsza niż cztery tenisistki, które już w Melbourne ograła Magda Linette. Jest w życiowej formie, gra podobny do nich ofensywny tenis, a Polka lubi kontrować. Gdy nie jest faworytką, wtedy gra najlepiej. Nie ma nic do stracenia. Jelena Rybakina z kolei gra, tak jak Świątek, tenis kosmiczny, z innego świata. Może być najgroźniejszą rywalką Igi w najbliższych latach - mówi Wojciech Fibak, legenda polskiego tenisa.

Jak zmieniała się Magda Linette?
W drugim półfinale przeciwko Azarence zagra Rybakina, która w ubiegłym roku wygrała Wimbledon, a teraz w Australian Open wyeliminowała Igę Świątek. Czy powoli wyrasta nam najgroźniejsza obecnie rywalka Igi w światowej czołówce, topowa tenisistka, pretendentka do kolejnych zwycięstw w największych turniejach?
Tak, tak, tak. Rybakina, podobnie jak Iga, gra tenis z innego świata, kosmiczny. Jeżeli Sabalenka bardziej szarpie, to Rybakina też gra na wysokim poziomie, ale płynnie. To jest jakieś niebezpieczeństwo dla Igi w najbliższym czasie. Ona nie uzyskała punktów za zwycięstwo w Wimbledonie w ubiegłym roku, bo z powodu wykluczenia rosyjskich tenisistów, nie były one przyznawane, ale gdyby nie to, byłaby już w dziesiątce najlepszych zawodniczek świata, a nie około dwudziestego miejsca. A to oznaczałoby, że nie spotkałaby się tak wcześnie z Igą w Melbourne i losy tegorocznego Australian Open mogłyby się potoczyć zupełnie inaczej.
Igi Świątek w turnieju już nie ma, ciągle walczy jednak Magda Linette.
W tym momencie powiem jeszcze Panu o jednej mojej refleksji, rzeczy, którą mało kto wyłapał. Mianowicie, oprócz tego, że sukcesy Igi ogólnie pomogły Magdzie Linette w tej wierze w dobry wynik w Australian Open 2023, w tej motywacji, że może coś więcej, jako jej rodaczka, osiągnąć w turniejach wielkoszlemowych - to jeszcze fakt, że Iga na dość wczesnym etapie imprezy poległa z Rybakiną, też pomógł Magdzie. Linette nagle, spośród reprezentantów Polski, została w Australii sama na tym polu. Dotąd zawsze przed wielkimi turniejami mówiliśmy: Hubert, Iga, Hubert, Iga... Kiedyś dodawałem do nich w zapowiedziach Majchrzaka, dodawałem Magdę, ale to byli aktorzy drugoplanowi. I nagle Iga Świątek odpada, Hurkacz tak samo, Magda zostaje sama w Melbourne w turnieju singlowym, poza deblistą Janem Zielińskim, i to dodaje jej skrzydeł. Nagle to ona reprezentuje całą Polskę na świecie, bierze to wszystko na siebie. Nagle stała się bardziej buńczuczna, zadziorna. Iga przegrała w tej fazie turnieju, gdy Linette pokonywała Aleksandrową, przed meczem z Garcią o ćwierćfinał już była podbudowana, doładowana energią, bo była już wtedy jedyną Polką w Australian Open. Niesamowita sprawa, że podjęła wyzwanie i to udźwignęła.
Pytanie o rywalizację mężczyzn w Australian Open. Czy to jest teatr jednego aktora, czy ktoś może postraszyć w półfinale, bądź finale, Novaka Djokovicia?
Jest Stefanos Tsitsipas, który ma swoje umiejętności i ambicje, styl gry, który nie musi odpowiadać Djoko. Z drugiej strony, w półfinale z Karenem Chaczanowem, wcale nie musi mu być łatwo. To wymarzony finał dla Australii - Djoković kontra Tsitsipas, który ma atuty w postaci trochę innej gry. Djoković dość łatwo radzi sobie z tenisistami, którzy tak przebijają, jak De Minaur, czy Rublow. W półfinale Paul też będzie trochę groźniejszy dla Djokovicia, bo on potrafi prezentować jakieś zupełnie niesamowite zagrania, ma bardzo szybką rękę z głębi kortu, gra bardziej płynnie. Jakieś zagrożenie dla Novaka jest, ale jednak to jego trzeba uznać na pewno za głównego faworyta turnieju.
W półfinałach Australian Open mamy nie tylko Magdę Linette i tym drugim z reprezentantów Polski wcale nie jest Iga Świątek, ani Hubert Hurkacz...
Tak, koniecznie wspomnijmy o Janie Zielińskim, który gra w półfinale turnieju deblistów. I to gra w parze z zawodnikiem z Monako Hugo Nysem. Czyli tu u mnie też serce mocniej bije, bo od lat jestem związany z Monako. Jednego tylko żałuję, że ja tylko raz grałem w Australian Open. Osiągnąłem co prawdą 1/8 finału w turnieju singlowym i wygrałem turniej deblowy w Melbourne w parze z Kimem Warwickiem w 1978 roku, ale można było tam wygrać znacznie więcej.
Przejdź na Polsatsport.pl