Wisła Kraków zagrała va banque? Prezes Królewski odsłania kulisy!

Żaden klub Fortuna 1. Ligi nie wykonał zimą takiej ofensywy transferowej jak Wisła Kraków. Czy to pójście va banque – awans albo nic? - Absolutnie nie, wręcz przeciwnie. Powiem nawet, że byłem bardzo skromny w trakcie ostatniego okna transferowego. Nie zrobiliśmy niczego, co znacząco obciążyłoby budżet Wisły w tym momencie i w przyszłości. Z tego jestem bardzo dumny – powiedział w wywiadzie dla Polsatsport.pl właściciel i prezes Wisły Jarosław Królewski.
Czym się kierowaliście, sprowadzając Davia Juncę, Mikiego Villara, Aleksa Mulę, Mikiego Villara, Sergio Benito i Tachiego?
Patrzyliśmy na ich osobowość i umiejętności. To są piłkarze, którzy mają bardzo dużo do udowodnienia, ciężko pracują, jesteśmy z nich bardzo zadowoleni. Są podrygi tego, że potrafią dawać jakość i to cieszy. Miki Villar, Tachi i Alex Mula zaliczyli pierwsze asysty. Często było tak, że nowi piłkarze grali dobrze, ale nie mieli liczb. Tymczasem teraz nowo przybyli mają trzy asysty w pierwszych trzech meczach. To jest plus.
Nie zadrżała panu ręka, gdy podpisywał się pod transferem Jamesa Igbekeme? To kolejny defensywny pomocnik, a macie ich wielu, na dodatek po kontuzji wróci Vullnet Basha, a w drugiej linii może grać także inny rekonwalescent – Alan Uryga. Nie będzie za dużo grzybów w tej zupie?
Mówiąc szczerze, ani przez moment mi nie zadrżała ręka, gdy podpisywałem ten transfer. Warunki, na których udało nam się dopiąć ten transfer są bardziej niż atrakcyjne.
Na poziomie Momo Cisse, którego lwią część płacił VfB Stuttgart?
Dużo lepsze. Transfer Jamesa to dla nas zerowe ryzyko, świetny piłkarz, mądry chłopak. Mam nadzieję, że się u nas odnajdzie. Łączą nas bardzo dobre relacje z Realem Saragossa, stąd udało się zawrzeć bardzo dobrą umowę.
Macie pomóc Realowi w odbudowaniu tego piłkarza?
Możliwe, ale mamy też opcję pozostawienia go w Wiśle na dłużej. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego transferu.
