Tomasz Hajto wyjawił całą prawdę! "Złodzieje! Nie mogę tego przeboleć”
- Nie mogę przeboleć, że w sytuacji, w której można pomóc potrzebującym dzieciom, wkrada się jakiś złodziej i w ogóle blokuje nową federację, która zatrudnia ludzi, daje pracę – powiedział nam Tomasz Hajto, który przy okazji debiutu w MMA zdecydował się na działalność charytatywną. Wspomógł Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących w Krakowie.
Co musisz zmienić?
Na przygotowania potrzebuję minimum dwa i pół miesiąca. Musisz mieć zrobioną biegową bazę tlenową, żeby sobie dać radę.
Jak ci się udało zejść za wagi w tak krótkim czasie? Podobno mniej ważyłeś niż nawet podczas MŚ w Korei.
Śmiałem się, że mniej ważę niż w 2002 r. Tak naprawdę zbiłem wagę poniżej 100 kg, więc to był ewenement. Wróciłem do takiego stylu życia, jaki prowadziłem podczas kariery piłkarskiej. Poszedłem nie w te slogany "dieta cud" itd., tylko w normalne odżywianie piłkarza. Owoce, jogurty, twarożki. Na bok odłożyłem trochę pieczywo. Jadłem mięso, dużo oleju i sałat. Było to spore wyzwanie: trenowałem 14 dni dwa razy dziennie. Wszystko mnie bolało, musiałem wzmocnić kark, szyję. Robiłem dużo nowych ćwiczeń. Przyswajałem wszystkie dane. Przez pierwszy tydzień trener mi wrzucał wszystkie wiadomości: co mnie czeka, co się jak robi. Potem musiałem je przerobić w głowie na jakieś automatyzmy. Zablokował mnie trochę problem z kolanem, bo jednak z kopnięcia prawą nogą biorę dużą moc.
Jak zareagowali najbliżsi na pomysł wejścia do klatki?
Bardzo mnie wspierali i cieszę się z tego. Przeżywała to ze mną cała rodzina - córka, syn, brat, znajomi i trener.
Pokazałem, że wiek, to tylko liczba. Jak chcesz, to możesz wszystko, nawet w wieku 50 lat. Szukałem adrenaliny, motywacji. To było fenomenalne przeżycie przez trzy tygodnie i nieważne, że na drugi dzień po walce byłem poobijany. Jesteś dumny z tego, że walczysz, nie uciekasz, próbujesz zrobić wszystko, aby wygrać.
Przejdź na Polsatsport.pl