Klapa na premierze sztuki "Barcelona 2022/23"

Szyderczo można napisać, że Barcelona zrobiła postęp. W poprzednim sezonie dwa razy przegrała z Rayo Vallecano po 0:1, a w tym potrafiła zremisować 0:0, choć to goście mieli lepsze sytuacje. Mnóstwo gwiazd, wydane setki milionów euro, a Blaugrana nadal gra słabo. Robert Lewandowski miał dobry tylko ostatni kwadrans, ale zmarnował szansę na gola. Prezydent Laporta i trener Xavi nie wyglądają na ludzi, którzy sterują Barcę na właściwy ląd.
Szyderczy uśmiech De Jonga
Jaka jest atmosfera w zespole Barcelony, widać było po zachowaniu Frenkiego de Jonga. Gdy rozgrzewał się w drugiej połowie przy linii bocznej, wyraźnie widać było szyderczy uśmiech zadowolenia na jego twarzy, że zespołowi nie idzie i remisuje 0:0.
Trudno się De Jongowi dziwić. Nie grał co prawda w ostatnich trzech sezonach na miarę możliwości i oczekiwań, a Barcelona zapłaciła za niego Ajaksowi aż 86 mln euro, ale generalnie całej drużynie nie szło, nie tylko Holendrowi. Umiejętności ma jednak tak wysokie, a kontrakt aż do 2026 roku, że można nim ciągle budować przyszłość Barcelony.
Problem jest w tym, że Laporta ma manko w kasie, a De Jong zbyt dużo zarabia. Dlatego próbował go zmusić albo do obniżenia o połowę zarobków, albo odejścia do Chelsea Londyn, czy Manchesteru United. Tyle tylko, że De Jong do Anglii się nie wybiera, ani nigdzie indziej, bo w Katalonii jest mu dobrze.
Laporta próbował też sugerować, że transfer i kontrakt De Jonga był niezgodny z prawem, sugerując przestępstwo ze strony swego poprzednika i rywala na fotelu prezydenta Blaugrany Josepa Bartomeu. Wszystko po to, by pozbycie się zarobków De Jonga, umożliwiło rejestrację nowych piłkarzy.
Kompromitacja Kessiego
W sobotę De Jong wszedł na boisko w drugiej połowie jako koło ratunkowe i był jednym z najlepszych zawodników na boisku, kompromitując trochę nowy projekt Laporty i decyzje personalne Xaviego. Najbardziej rzucało się to w oczy, gdy na boisku pojawił się też nowy nabytek - Franck Kessie z Milanu, który miałby niby zastąpić De Jonga na pozycji defensywnego pomocnika. Jeśli już kogoś trzeba w środku pomocy zastąpić, to Sergio Busquetsa, bo jest podstarzały i gra coraz gorzej.
Kessie raz kompromitująco stracił piłkę i nadział swój zespół na groźną kontrę. Chwilę później, gdy chciał przyjąć piłkę w powietrzu, założył sobie sam siatkę, a spadając na murawę groźnie skręcił nogę i nie wiadomo, czy będzie teraz w stanie grać. Piłkarskie harakiri.
Porównywanie Kessiego do De Jonga i kreowanie go na następcę, jest dla Holendra obraźliwe. Trochę tylko przesadzając - De Jong to Pan Piłkarz z szatni, obok której przypadkowo przechodził Kessie z kolegami, by pograć na podwórku. Pomysł, by De Jonga zastąpić Kessim, to jakby – nie przymierzając – chcieć zastąpić Lewandowskiego Arruabarreną. W Legii wiedzą dobrze, jak się to skończyło.
Czy Raphinha jest lepszy od Fatiego i innych?
Podobnie jak De Jong, dobrą zmianę dał 20-letni Ansu Fati, który wraca do formy po kontuzji. Widać w jego zagraniach jakość, wielki talent i umiejętności techniczne. To wkrótce może być jeden z 3-4 najlepszych piłkarzy świata i trzymanie go na ławce, to zbrodnia przeciwko piłce nożnej.
W tym świetle dużo gorzej od Fatiego wypadł drugi obok Lewandowskiego sztandarowy zakup Laporty tego lata – Raphinha. Na skrzydle był chaotyczny, wrzucał niedokładnie, strzelał niecelnie. Obaj z Dembele zrobili złe wrażenie, choć na pewno mają spore możliwości. Czy jednak Raphinha jest lepszy od Depaya i Aubamayenaga, którzy siedzieli na ławce, mam bardzo duże wątpliwości.
Przejdź na Polsatsport.pl