Być jak Bartosz Zmarzlik. Oni mają na to szansę
Kilka lat temu każdy początkujący żużlowiec w Polsce chciał być Tomaszem Gollobem, teraz wszyscy równają do Bartosza Zmarzlika. Wielu zazdrości mu sukcesów i pieniędzy, bo Zmarzlik z kontraktem klubowym na poziomie 4,5 miliona złotych i umową reklamową z Orlenem na milion złotych przebija wszystkich i wszystko. A przepaść będzie jeszcze większa, bo w sezonie 2023 Zmarzlik będzie jeździł w Motorze Lublin za 6 milionów, a Orlen ma dołożyć 2 miliony. I jak tu nie chcieć być Zmarzlikiem.

Od juniora do mistrza świata. Jak zmieniał się Bartosz Zmarzlik?
Ten rozrywany
Mateusz Cierniak to obecnie jeden z najbardziej pożądanych juniorów w polskiej lidze. Wiele klubów dałoby każde pieniądze, żeby go mieć (w grze jest nawet Stal Gorzów, której trener jeszcze rok temu mówił, że kasa oferowana za Cierniaka jest nieetyczna), dlatego Motor Lublin będzie musiał sięgnąć głębiej do kieszeni, jeśli chce zatrzymać zawodnika.
Cierniak to złote dziecko Unii Tarnów, ale przede wszystkim syn Mirosława Cierniaka, eks-żużlowca, który wykorzystując doświadczenie zdobyte na torach, stara się kierować karierą syna. A robi to od samego początku jego przygody ze sportem motorowym, bo to on szkolił go w UKS-ie Jaskółki, gdzie zaczynał Mateusz. Wiele osób zarzuca zresztą Cierniakowi, że klub mini-żużla założył wyłącznie dla syna. Nawet jeśli, to jakie to ma znaczenie. Liczy się to, że zawodnik przeszedł ekspresową drogą z UKS-u do Ekstraligi. Do tej ostatniej trafił raptem za kilka tysięcy, bo przezorny tata zadbał o to, żeby w papierach syna nie było wielkiego ekwiwalentu za wyszkolenie.
Cierniak łączy karierę sportową z nauką, żeby nie zostać na lodzie, gdyby coś mu w żużlu nie wyszło. Jeśli zostanie w Motorze, to ma zapewnienie samego Zmarzlika, że ten pomoże mu w rozwoju.

