Robert Zieliński: W czymś jesteśmy naj - gramy najbrzydszą piłkę na świecie

Robert Zieliński: W czymś jesteśmy naj - gramy najbrzydszą piłkę na świecie
fot. PAP/EPA
Reprezentacja Polski w meczu z Meksykiem

Mecz Polski z Meksykiem był dotąd najgorszym na mundialu w Katarze i trudno będzie go przebić. Antyfutbol. Najgorsi, obok grającego jak junior Nicoli Zalewskiego, byli ci, którzy mieli nas nieść ku sukcesom - Piotr Zieliński i Robert Lewandowski (plus trener Czesław Michniewicz). Zagrali na 10 procent możliwości, byli mentalnie jak Gołota w walkach z Lewisem i Tysonem. Równie słaby jak nasi, był tylko Katar, ale Polska nie jest przecież organizatorem mundialu.

 

W którym meczu grał megadumny Szymański? 

 

Graliśmy defensywnie i prymitywnie. To był naprawdę dotychczas najsłabszy mecz mundialu w Katarze. Najczęściej od Kiwiora długa "laga" do przodu "na Robercika". Nie bardzo rozumiem po co przy takiej taktyce Michniewicz - zamiast dwóch defensywnych pomocników Krychowiaka i Bielika - wystawił dwóch ofensywnych Zielińskiego i Szymańskiego plus dwóch skrzydłowych. Szymański biegał w środku za Bielika i był bezproduktywny, podobnie jak Zieliński, bo obaj prawie zupełnie nie dostawali podań. Jakiś absurd taktyczny. Tym bardziej zaskoczyła mnie pomeczowa wypowiedź Sebastiana Szymańskiego: - Jestem mega dumny z tego występu. Swoje zadania wykonałem w stu procentach - oświadczył Szymański. Zapytać, czy rozprawiamy o tym samym meczu, to zdecydowanie zbyt mało. Lubię Szymańskiego jako piłkarza i człowieka, ale proszę, nie podawajcie mu więcej wody sodowej przed udzieleniem wywiadu.

 

"Kilka niedociągnięć jest"

 

Naprawdę wstyd przed światem, głupio się przyznawać, że jest się z Polski po takim meczu. To był taki poziom gry jak piosenka "Majteczki w kropeczki" na płytach i koncertach, organizowanych przed laty przez "króla disco polo", a obecnie prezesa PZPN. Sport, futbol, powinien być rozrywką, przyjemnością, a nie męczarnią. Jak tak samo mamy grać z Arabią Saudyjską, to lepiej się wycofajmy z tego turnieju. Po co komu reprezentacja Polski z taką grą? Chyba tylko twórcom memów, aby mieli co robić, ewentualnie by kibice mogli śmiechem odreagować codzienne stresy, troski, wojnę na Ukrainie, inflację, wzrost cen energii na zimę. Po meczu z Meksykiem wyjątkowo szyderczo brzmiał dialog Wąskiego i Siary z "Kilera": "No, moim zdaniem, według mnie, kilka niedociągnięć jest". Tylko co tu było dociągnięte? No, powiedzmy dociągnęliśmy fartem 0:0 do końca meczu. Moi znajomi i rodzina też odreagowywali po tym meczu złośliwymi i żartobliwymi komentarzami. Jeden z nich napisał: "Widać w końcu w tej drużynie stempel CM711. Taktyka: autobus w polu karnym i laga do przodu", a nawet, że "Trzeciak miał rację z tym Arruabarreną". Drugi z kolegów, nawiązując do pseudonimu selekcjonera i słynnego tekstu Janusza Wójcika, napisał: "Prezesie, tu już nie ma co trenować, tu trzeba dzwonić".

 

Operacja "Lawrence z Arabii" i Argentyna zagra o honor?

 

Żarty jednak na bok. Po drugim meczu mundialu chcemy już Michniewicza i jego aktorów tylko chwalić. Zaczynamy operację "Lawrence z Arabii" i oczekujemy, że Michniewicz wyreżyseruje to jak David Lean, a Zieliński i Lewandowski zagrają tym razem jak Omar Sharif i Anthony Quinn, a nie podrzędni aktorzy z objazdowej trupy teatralnej. Tak się dziwnie porobiło, że w naszym meczu z sensacyjnymi pogromcami Argentyny, trudno teraz ocenić, kto jest faworytem. Jedno jest pocieszające. W ofensywie z Arabią zagramy lepiej niż we wtorek, bo... gorzej już grać się nie da. Czesław śpiewa i mamy nadzieję, że jego drużyna też zagra śpiewająco, ale nie przypomnimy sobie w sobotę słynnego hymnu polskich kibiców: "Polacy nic się nie stało"... Scenariusze i warianty są różne, łącznie z tymi mega optymistycznymi. Bo przecież, jeśli Polska wygra z Arabią (co jednak jest prawdopodobne), a Argentyna przegra z Meksykiem (co też nie jest nierealne), to do ostatniego spotkania z Argentyną Biało-Czerwoni będą podchodzić już niemal pewni awansu, nawet w przypadku porażki, a dla Messiego i spółki będzie to... mecz o honor, czyli polska specjalność. Ale równie dobrze może być odwrotnie. Będzie się działo. Póki co, rozstrzygnięcia są szokujące, a tabela polskiej grupy wygląda trochę jak sen szaleńca. Argentyna jest po pierwszej kolejce na ostatnim miejscu w naszej grupie, a liderem Arabia Saudyjska i tego chyba nikt przy zdrowych zmysłach się nie spodziewał.

 

Algieria ograła RFN mając gwiazdy

 

Wygraną Arabii z Argentyną można nawet uznać za największą sensację w historii mistrzostw świata. Większą niż porażka Anglii z USA w 1950 roku, czy nawet od zwycięstwa Algierii 2:1 nad Niemcami z RFN podczas mundialu 1982, bo jednak wtedy Algierczycy mieli w składzie tak wybitnych piłkarzy jak Rabah Madjer (strzelił pięć lat później gola piętą dla FC Porto w finale Ligi Mistrzów z... niemieckim Bayernem), czy Lakhdar Belloumi, a zawodników tej klasy próżno szukać w składzie Arabii Saudyjskiej. Argentyna przystępowała do tych mistrzostw w roli jednego z faworytów, ale jest w mojej ocenie trochę przereklamowana. To nie jest tak dobry zespół jak ten z Mario Kempesem w 1978 roku, czy ten z 1986 roku z Diego Maradoną, a słabszy nawet od tej ekipy Messiego, która w 2014 roku przegrała finał MŚ z Niemcami. Messi jest już dużo starszy i gorszy niż wtedy, a jego koledzy za dużo jakości w meczu z Arabią Saudyjską nie pokazali.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie