Robert Zieliński: Czesław Michniewicz i Robert Lewandowski nie dojechali na mundial w Katarze

Polska - Francja
Niezła momentami gra Polski w meczu z średnią Francją i fartowny awans do 1/8 finału MŚ nie zmieniają tego, że nasza kadra wypadła w Katarze bardzo słabo. Czesław Michniewicz w meczach grupowych był hamulcowym swojej drużyny, wyrwał jej zęby prymitywną taktyką. To nie jest trener, z którym powinniśmy wiązać przyszłość. Robert Lewandowski był jednym z najgorszych polskich piłkarzy na tym mundialu.
Najgorszy selekcjoner od 30 lat?
Pytanie na grudzień brzmi - co dalej z trenerem Czesławem? Mój kolega, który nie interesuje się na co dzień piłką nożną, natomiast śledzi mecze reprezentacji Polski, a prawie nigdy - nie wywołany do tablicy - nie wypowiada się na jej temat, nie ocenia, tym razem z własnej inicjatywy przysłał esemesa, z którego bije obawa, wręcz trwoga: "Czy Michniewicz utrzyma posadę po tych mistrzostwach? Słyszałem, że ma przedłużony kontrakt, to prawda? Tak według mnie, to najgorszy nasz trener od trzydziestu lat..." - napisał.
Uspokoiłem go, że zdaniem prezesa PZPN Cezarego Kuleszy "na 90 procent nie ma zapisu w kontrakcie Michniewicza o jego automatycznym przedłużeniu w wypadku awansu Polski na mundialu do fazy pucharowej". Podobno decyzja należy do prezesa PZPN, ale musi to zrobić do końca grudnia. Odpisałem więc koledze, że jest nadzieja na bardziej kreatywnego selekcjonera...
Możemy się po prostu umówić, że Michniewicz wpadł do PZPN i kadry na chwilę, w przelocie, jako strażak, ratując sytuację po rejteradzie Paulo Sousy, który uciekł do Brazylii. Swoje zadanie wykonał, wygrał baraż ze Szwecją, wyszedł - fartownie i w kiepskim stylu, ale jednak - z grupy w finałach MŚ, po raz pierwszy od 36 lat.
Michniewicz nie wykorzystał potencjału piłkarzy
Wyszedł głównie dlatego, że Argentyna się nad nami zlitowała w końcówce i nie chciała zdobywać kolejnych bramek, a Meksyk nie potrafił strzelić trzeciego gola Arabii Saudyjskiej przy wyniku 2:0. Australia pokazała jednak w 1/8 finału, że z Argentyną można grać znacznie lepiej i odważniej, a nawet Michniewicz nam nie wmówi, że Australia ma lepszych piłkarzy od Polski.
Dlatego teraz czas na kogoś innego na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. Kogoś, kto w pełni wykorzysta potencjał polskich piłkarzy. Pan Czesław tego nie zrobił. Swoją taktyką i filozofią futbolu wręcz wyrwał tej drużynie zęby. Potrafił nawet zatrzymać Piotra Zielińskiego w fazie grupowej skuteczniej niż jego naciągnięty mięsień.
Decyzja należy do Cezarego Kuleszy i zarządu PZPN, ale czekając na nią, warto w tym kontekście mieć wiedzę, jak doszło do zatrudnienia Michniewicza, który początkowo wcale nie był faworytem prezesa i nie widział on go w roli opiekuna kadry. Kulesza rozważał kandydatury z zagranicy, a w pewnym momencie już w zasadzie zdecydował, że selekcjonerem ponownie zostanie Adam Nawałka.
Jednak grupa wpływowych osób przekonała Kuleszę, by jednak postawił na Michniewicza. Czy to było dobre, czy złe dla polskiej piłki - każdy może ocenić sobie sam. Wielkiej miłości między prezesem, a selekcjonerem jednak nigdy nie było. Jeśli ktoś ma ochotę się przekonać, to polecam obrazki z murawy po barażowym meczu ze Szwecją, wystarczy popatrzeć jak "entuzjastycznie" obaj panowie wspólnie cieszyli się z awansu na mundial.
Więcej może zarobić w klubie
W sumie to może lepiej dla kariery trenerskiej Michniewicza, by PZPN nie przedłużył z nim kontraktu. Wywalczył awans na mundial, wprowadził Polskę do 1/8 finału, to są bardzo dobre pozycje w jego CV, zwłaszcza jeśli ktoś nie oglądał meczów Biało-Czerwonych, nie zna okoliczności i stylu tego awansu. Może więc w jakimś zagranicznym klubie dostać znacznie wyższy kontrakt niż w kadrze (zarabia około 2,2 mln zł rocznie).
Z drugiej strony, posada selekcjonera jest teraz dosyć wygodna. Nie ma, jak w klubie, codziennej bezpośredniej pracy z drużyną i problemów z tym związanych, stresu co trzy dni o wynik meczu. Do tego grupa w kwalifikacjach Euro 2024 i zasady awansu są komfortowe. Zagramy z Czechami, Albanią, Wyspami Owczymi i Mołdawią. Wychodzą dwie drużyny. W zasadzie nie da się nie zakwalifikować.
Pomijając względy piłkarskie i merytoryczne. Na boisku nie wygląda to dobrze, ale część kibiców i dziennikarzy nigdy nie wybaczy też selekcjonerowi związków z "Fryzjerem". Atmosfera wokół kadry, gdy selekcjonerem będzie Michniewicz, nigdy nie będzie w pełni dobra. Zwłaszcza, że trener polemizuje z mediami w kwestiach taktyki i etyki z wdziękiem słonia w składzie porcelany. Chyba, że będzie wszystko wygrywał, a na to się nie zanosi. Przedłużanie tej agonii naprawdę nie ma sensu. Wszyscy będą się ze sobą męczyć.
Czas na klątwę Michniewicza?
Michniewicz, jeśli jego kontrakt nie zostanie przedłużony, może na pożegnanie rzucić klątwę podobną do Antoniego Piechniczka i ogłosić, że teraz czeka, kiedy kolejny selekcjoner wprowadzi Polskę do 1/8 finału MŚ. I wcale, niestety, nie będzie tej klątwy tak łatwo złamać, patrząc na stan polskiej piłki.
Choć moja siostra, jako kibicka i patriotka, ambicje ma znacznie większe - po meczu z Francją, jako komentarz do startu Polski na mundialu w Katarze, przysłała mi refren popularnej przed laty w naszym kraju piosenki, która znów jest aktualna: "Już za cztery lata - Polska będzie mistrzem świata".
Przejdź na Polsatsport.pl