Grzegorz Lato: Fernando Santos powinien jeździć na mecze ligowe
- Przede wszystkim, jako trener kadry narodowej, Fernando Santos powinien jeździć na mecze ligowe. Pamiętam, jak pan Kazimierz Górski jeździł po całej Polsce i łowił, powiem panu, diamenty – młodych chłopaków. Podobnie czynili Jacek Gmoch i Antek Piechniczek. Gdy miałem kilkanaście lat, to trener Górski przyjechał do Mielca, gdy graliśmy jeszcze w drugiej lidze, i po meczu powiedział mi: "Widzimy się w Łodzi" – podkreśla w rozmowie z Polsatem Sport Grzegorz Lato, król strzelców MŚ 1974 r.

Nierówne traktowanie może rozbijać zespół?
Powiem panu tak: każdy w kadrze narodowej, czy to jest pan Kowalski, czy pan Lewandowski, ma takie same prawa. Nie ma innych praw dla jednego, a innych dla drugiego. Oni mają tworzyć jeden organizm, więc muszą mieć te same zasady dla wszystkich!
A może Fernando Santos boryka się z problemem zmiany pokoleniowej? Obrona nie radzi sobie bez Kamila Glik, a i Glik po problemach z kontuzjami spadł z Benevento do trzeciej ligi włoskiej, teraz szuka klubu.
Na każdego przychodzi jego pora na pożegnanie. Ja tak postąpiłem po MŚ w 1982 r., gdy miałem 32 lata. Po ostatnim meczu z Francją, którą pokonaliśmy 3:2, w szatni podziękowałem trenerowi Piechniczkowi i całemu zespołowi.
Później wyjechał pan do Meksyku, grać dla Atlante FC.
Dokładnie. Powiedziałem w szatni, że kończę reprezentacyjną karierę. Podjąłem decyzję taką, a nie inną. "Piechnik" nie chciał się zgodzić. Odparłem: "Panie trenerze, niestety, ja mam podpisany kontrakt w Meksyku. W związku z powyższym, nie będę latał przez cały ocean na mecze. Do tego dochodzi różnica czasu".
Myślę, że 32 lata, trzy turnieje mistrzostw świata na koncie, dwie olimpiady, sto meczów w reprezentacji, choć mi "ukradli" cztery, to wystarczający dorobek. "Dziękuję za powołanie, oddaje miejsce młodszym kolegom" – powiedziałem. Naprawdę, trzeba mieć odwagę i powiedzieć, kiedy się kończy karierę.
Przejdź na Polsatsport.pl