"Chcę zobaczyć szczyt moich możliwości"
- Ogromną radość od zawsze sprawiało mi strzelanie goli. Do tego to "kiwanie" się, gra jeden na jeden, tworzenie kombinacyjnych akcji i asystowanie przy bramkach. To przychodziło mi tak jakoś spontanicznie i naturalnie. Zresztą zarówno dziadek jak i tata byli napastnikami, więc można z lekkim przymrużeniem oka powiedzieć, że obaj smykałkę do gry w ataku przekazali mi w genach – mówi Jakub Ślusarczyk, nowy napastnik grającego w czeskiej ekstralidze hokeja na lodzie, HC Vitkovice.

Jakie są Twoje najmocniejsze strony?
Na pewno szybkość, przegląd pola, technika kija i mocny strzał.
Kto jest Twoim największym idolem?
Mój tata, który jest dla mnie z jednej strony prawdziwym idolem, a z drugiej największym przyjacielem i po prostu tatą. Zaczynał grać w hokeja, mając małe perspektywy, a skończył naprawdę świetnie. Jest tytanem pracy, na którym wzoruję się każdego dnia. Jest moim motywatorem, ale kiedy trzeba to potrafi mnie sprowadzić na ziemię. Innym zawodnikiem którego też podziwiam to Connor McDavid. Uważam, że jest to człowiek z innej planety i najlepsza osoba w lidze NHL.
Latem za "wielką wodę" wyruszył Krzysztof Maciaś, który został zawodnikiem zespołu Prince Albert Raiders grającego w lidze WHL. Mieszkaliście razem w Porubie i Vitkovicach, więc znasz go doskonale. Poradzi sobie?
O to jestem spokojny. Trzymam za niego kciuki i życzę mu jak najlepiej! Widziałem się z nim w pokoju, kiedy przyjechał oddać klubowy sprzęt. Pojechałem jeszcze na lodowisko, aby się z nim pożegnać, bo to mój wielki przyjaciel. Chciałem go jeszcze raz uściskać i życzyć mu powodzenia. To prawda, że znam go doskonale i dlatego wiem, że z jego talentem, charakterem i pracowitością poradzi sobie doskonale.
Planujesz pójść w jego ślady?
Czas pokaże. Mam takie marzenie, żeby wyjechać. Na razie przede mną kolejne wyzwanie, jakim będzie pokazanie się w lidze czeskiej i ugruntowanie swojej pozycji w tutejszej ekstralidze.
Przejdź na Polsatsport.pl